Każdy człowiek ma kapitał zaufania – u osób z tytułem profesorskim jest on szczególnie wysoki. Jednak nawet wtedy nie jest on bezgraniczny, a konsekwentne wygłaszanie tez coraz bardziej oderwanych od rzeczywistości może go poważnie nadwyrężyć, a nawet zupełnie roztrwonić. Mamy wrażenie, że profesor Leszek Marks z determinacją kroczy właśnie tą drogą.

Rysunek 1. Prof. Leszek Marks podczas debaty 3xE w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, 2014. Zdjęcie: Aleksandra Kardaś

Profesor Leszek Marks od dawna kultywuje tradycję zaprzeczania zmianie klimatu i pielęgnowania mitów klimatycznych. Jego osoba zagościła już na łamach naukaoklimacie.pl w artykułach Mit: Człowiek odpowiada jedynie za 0,6% efektu cieplarnianego, Newsweek: Klimatyczna huśtawka, czyli „takie ocieplenie to nic nadzwyczajnego”, Profesor Leszek Marks i skrócony holocen oraz Mit: Globalnego ocieplenia nie ma, bo tak mówi Komitet Nauk Geologicznych.

W najnowszym numerze czasopisma „Nowa Konfederacja”, w artykule Wzrost emisji CO2 to drobiazg profesor Marks udzielił wywiadu redaktorowi Stefanowi Sękowskiemu.

Huśtawka klimatyczna?

Redaktor zadaje sensowne pytania i robi wrażenie, że zapoznał się z tematem globalnego ocieplenia. Niestety odpowiedzi profesora są… Zresztą zacytujmy jego słowa w odpowiedzi na słowa redaktora, że „trudno zaprzeczyć, że klimat się ociepla (…) a ocieplenie jest globalne”:

DEZINFORMACJA

„Ociepla się minimalnie. Niedawno na północnej półkuli występowało podobne ocieplenie, które trwało od lat 20. do lat 50. XX wieku. Wcześniej, jeszcze większe ocieplenie było w średniowieczu, mniej więcej w latach 900–1300, jeszcze wcześniej w okresie rzymskim i minojskim. To powtarza się cyklicznie. Ocieplenie średniowieczne dotyczyło całego regionu północnego Atlantyku, czyli przede wszystkim Europy, a w tym samym czasie ochłodziła się nieco strefa równikowa. I dziś także obserwujemy lekkie obniżenie temperatur w okolicy równika. Znów od mniej więcej 2000 roku półkula północna się nie ociepla, ociepla się południowa, w okolicy zwrotnika.”

W ramach wprowadzenia przyjrzyjmy się, jak zmieniała się temperatura w ostatnich 2 tysiącach lat, jak w różnych rejonach świata wyglądało ocieplenie średniowieczne względem klimatu z drugiej połowy XX wieku oraz jak zmieniały się temperatury w ostatnich stu kilkudziesięciu latach we wspomnianych przez profesora Marksa regionach.

Rysunek 2. Zmiany temperatury w ostatnich dwóch tysiącach lat. Linia niebieska – rekonstrukcja na podstawie osadów oceanicznych (Marcott 2013). Linia zielona – rekonstrukcja na podstawie danych lądowych PAGES 2k Grafika: Klaus Bitterman. Szczegółowe wyjaśnienie tutaj.
Rysunek 3. Różnica temperatur pomiędzy teraźniejszością (lata 1950-2000) a Średniowieczny Optimum Klimatycznym (lata 950-1250) na podstawie rekonstrukcji temperatury z danych pośrednich. Źródło: IPCC (2013), rozdział 10.
Rysunek 4. Zmiany temperatury w różnych regionach względem okresu bazowego 1951-1980. Dane NASA GISS.
Rysunek 5. Średnie odchylenie temperatury w 2015 roku od średniej z lat 1951-1980. NASA.

Zachęcamy do samodzielnego zweryfikowania poprawności merytorycznej wypowiedzi profesora Marksa!

Oczywiście też je skomentujemy.

„Ociepla się minimalnie.” Patrzymy na rysunek 2 i co widzimy? Widzimy, że obecny wzrost temperatury jest bezprecedensowy. Co więcej, czerwona linia na rysunku pokazuje zmiany temperatury w okresie do 1990 roku. Od tego czasu średnia temperatura powierzchni Ziemi wzrosła o kolejne 0,4°C (patrz rysunek 4).

„Niedawno na północnej półkuli występowało podobne ocieplenie, które trwało od lat 20. do lat 50. XX wieku.” Owszem, występowało (co pokazuje niebieska linia na rysunku 4), ale nie było podobne, lecz o połowę mniejsze, przeplatało się z okresami ochłodzeń i w dużym stopniu powodowały je naturalne fluktuacje klimatu – wzrost aktywności słonecznej i spadek aktywności wulkanicznej. Piszemy o tym więcej w Mit: Równie szybko jak obecnie ocieplało się już w latach 1860-1880 i 1910-1940 oraz Mit: Na początku XX w też się ocieplało, podczas gdy stężenia CO2 były niskie.

„Wcześniej, jeszcze większe ocieplenie było w średniowieczu, mniej więcej w latach 900–1300, jeszcze wcześniej w okresie rzymskim i minojskim.” Zwróćmy uwagę na piękny trik semantyczny profesora, który porównuje ocieplenie średniowieczne z… no właśnie, z czym? Wychodzi na to, że z ociepleniem z lat 20.-50. XX wieku. Jeśli tak, to stwierdzenie jest poprawne. Ale jeśli porównamy ocieplenie średniowieczne z obecnym, to stwierdzenie profesora prawdziwe już nie jest. Jak widać na rysunku 3, w drugiej połowie XX wieku było znacznie cieplej niż w cytowanym przez profesora Marksa okresie. Owszem, da się wtedy znaleźć miejsca (głównie w rejonie północnego Atlantyku), gdzie w średniowieczu było cieplej niż w drugiej połowie XX wieku. Ale tylko lokalnie. Co więcej, obecnie średnia temperatura jest już o około 0,5°C wyższa od pokazanej na rysunku średniej dla drugiej połowy XX wieku. Stwierdzenie, że w średniowieczu (i wcześniej) temperatura powierzchni Ziemi była wyższa niż obecnie jest nieprawdziwe (patrz rysunek 2). Więcej na ten temat możesz przeczytać w Mit: W średniowieczu było cieplej niż dziś).

„To powtarza się cyklicznie.” Nie, nie powtarza się. Widzimy to na rysunku 2.

„Ocieplenie średniowieczne dotyczyło całego regionu północnego Atlantyku, czyli przede wszystkim Europy, a w tym samym czasie ochłodziła się nieco strefa równikowa.”. Uff, nareszcie jakieś prawdziwe stwierdzenie.

„I dziś także obserwujemy lekkie obniżenie temperatur w okolicy równika. Znów od mniej więcej 2000 roku półkula północna się nie ociepla, ociepla się południowa, w okolicy zwrotnika.”. Cóż za rozczarowanie. Okazuje się, że poprzednie prawdziwe zdanie służyło tylko do zrobienia podbudowy pod kolejną opinię niezgodną z obserwacjami. Spójrzmy na rysunek 4, na którym można zobaczyć zmiany temperatury w wymienionych przez profesora Marksa regionach. Czy obserwujemy „lekkie obniżenie temperatury w okolicy równika” (przerywana linia czerwona)? Nie. Czy obserwujemy, że „półkula północna się nie ociepla” (linia jasnoniebieska)? Bynajmniej – ociepla się bardzo szybko. Ostatnie stwierdzenie, że „ociepla się [półkula] południowa, w okolicy zwrotnika (przerywana linia zielona) jest zgodne z prawdą. I nic dziwnego, bo ocieplają się wszystkie strefy klimatyczne – a wbrew temu, co pisze profesor Marks najszybciej półkula północna. To zresztą oczywiste – większość lądów jest położona właśnie na niej, półkula południowa (poza Antarktydą, Australią, skrawkami Ameryki Południowej i Afryki) za to prawie wyłącznie oceany, które nagrzewają się znacznie wolniej niż lądy. Widać to wyraźnie na rysunku 5.

Podsumowując – naszym zdaniem niezgodność wypowiedzi z podstawowymi, łatwymi do zweryfikowania faktami powoduje szybkie roztrwanianie profesorskiego kapitału zaufania.

Więcej antywiedzy

Po tak przesyconym antywiedzą otwarciu wywiadu, w zasadzie dalsze czytanie można sobie odpuścić, ale ponieważ profesor Marks cytuje obficie z listy dobrze znanych mitów klimatycznych, skomentujemy pokrótce jego twierdzenia, linkując przy okazji do odpowiednich wyjaśnień.

Nie należy aż tak bardzo obawiać się ocieplenia klimatu. Gdy spojrzymy na historię człowieka, na ostatnie 3-4 tysiące lat, okaże się, że ocieplenie klimatu było dla nas korzystne, to ochłodzenia były dramatem. Ochłodzenie „małej epoki lodowej” w XVII wieku przyniosło epidemie, głód i wojny. Gdyby średnia roczna temperatura w Europie obniżyła się o 1 stopień Celsjusza, mielibyśmy o miesiąc krótszy okres wegetacyjny.

Owszem, znaczące ochłodzenie klimatu też byłoby bardzo niekorzystne. Ale to, że znacząca zmiana klimatu w kierunku ochłodzenia byłaby niekorzystna, nie znaczy, że znacząca zmiana klimatu w kierunku ocieplenia byłaby dobra. Bynajmniej. Problemem jest zresztą nie taka czy inna temperatura, ale jej szybkie zmiany.

Jest się czego obawiać. Jeśli, czytelniku, nie jesteś co do tego przekonany i wydaje Ci się, że ocieplenie klimatu może być korzystne, to masz rację: wydaje Ci się. Polecamy Mit: Globalne ocieplenie, nawet jeśli będzie, wcale nie będzie takie złe, Mit: Zwierzęta i rośliny przystosują się do zmiany klimatu, Raport: Globalnie ocieplenie a rewolucja w Syrii, Kilka stopni, które „robi różnicę”, Czy ocieplenie klimatu może być dla nas korzystne?. Ocieplenie w skali, do której możemy doprowadzić (czytaj W 80 lat do klimatu z czasów dinozaurów?) byłoby katastrofą.

Alarmistyczne prognozy opierają się na uznaniu, że największym czynnikiem sprawczym zmian klimatu jest dwutlenek węgla.

Tu nie chodzi o „uznanie”. Chodzi o bogato uzasadnione dowody naukowe. O tych dowodach pisaliśmy już wielokrotnie. Mit: CO2 poświęca się za dużo uwagi w porównaniu z innymi czynnikami, Mit: Człowiek odpowiada jedynie za 0,6% efektu cieplarnianego, Mit: Czułość klimatu na zmiany stężenia dwutlenku węgla jest bardzo mała, Mit: Nadmiar dwutlenku węgla nie powoduje ocieplania klimatu. A jak jest z tym „alarmizmem”? Analiza prognoz klimatologów sprzed lat pokazuje, że są aż nazbyt ostrożne i nie doceniają tempa zachodzących zmian, co można łatwo stwierdzić porównując to, co już nastąpiło, z przewidywaniami z wcześniejszych raportów. Patrz Mit: Naukowcy z IPCC to alarmiści.

Z drugiej strony im więcej dwutlenku węgla w atmosferze, tym mamy lepsze plony – o czym wiedzieli już badylarze „dogrzewający” rośliny w szklarniach dwutlenkiem węgla. Przy zwiększonej ilości dwutlenku węgla rośliny są bardziej odporne na susze. Takie efekty mielibyśmy nawet, gdybyśmy zwiększyli ilość dwutlenku węgla w atmosferze dwuipółkrotnie.

W zasadzie tak. Roślinom zasadniczo służy większe stężenie CO2 w atmosferze. Ale przesuwanie się stref klimatycznych, susze, inwazje szkodników i niedobory minerałów im nie posłużą. Patrz Mit: Im więcej CO2, tym lepiej dla roślin, I znów nam wmawiają: cieszcie się z ocieplenia, Dodatkowe emisje ze źródeł naturalnych a przyszła zmiana klimatu. Krótko mówiąc: spróbuj sobie wyobrazić Puszczę Białowieską w klimacie Grecji. Powodzenia.

Co więcej, my nie jesteśmy roślinami – wyewoluowaliśmy przy stężeniach CO2 rzędu 180-280 ppm, a tak wysokie stężenia CO2 w atmosferze, do jakich możemy doprowadzić spalając co się da (1000 ppm? 2000 ppm? 3000 ppm?) są dla nas bardzo szkodliwe, szczególnie dla sprawności intelektualnej Homo sapiens w świecie wysokich stężeń CO2.

Z kolei gdybyśmy zmniejszyli zawartość CO2 w powietrzu o połowę, to w ogóle nie mielibyśmy wegetacji. I wtedy Ziemia stałaby się pustynią, zarówno na lądzie, jak i w oceanie.

Zasadniczo prawda. Ale po co o tym pisać, skoro biorąc pod uwagę spowolnienie pochłaniania dwutlenku węgla przez nasycające się nim oceany i zaprzestanie pochłaniania tego gazu przez lądy, wyemitowany przez nas CO2 pozostanie w atmosferze bardzo długo? Cykl węglowy poradzi sobie z umiarkowaną ilością dodatkowego węgla, jednak spalenie całości paliw kopalnych możliwych do wydobycia zmieni ten cykl całkowicie. W scenariuszu spalenia całości paliw kopalnych (5000 GtC) z każdej tony wyemitowanego przez nas dwutlenku węgla po tysiącu lat w atmosferze pozostanie 30-50% (Archer 2008). Zintensyfikowane w wysokiej temperaturze wietrzenie skał usunie nadmiar dwutlenku węgla, jednak potrwa to nawet miliony lat. Patrz Mit: CO2 ma krótki czas życia w atmosferze.

Prawdą jest, że spalanie paliw kopalnych ma znaczący wpływ na wzrost obecności dwutlenku węgla w atmosferze.

Bardzo, bardzo się cieszymy, ze stwierdzeń zgodnych ze stanem wiedzy naukowej.

Ale wpływ tego zjawiska na klimat jest minimalny, o ile w ogóle istotny. O wiele groźniejszy jest metan, o którym praktycznie się nie mówi.

No tak, radość nie trwała długo… Przecież chwilę wcześniej profesor pisał, że „Alarmistyczne prognozy opierają się na uznaniu, że największym czynnikiem sprawczym zmian klimatu jest dwutlenek węgla.”. Przy tej okazji podlinkowaliśmy już artykuły wyjaśniające stan wiedzy w tej kwestii. A odnośnie roli metanu (istotnej, choć nie dominującej) piszemy w Mit: To metan jest główną przyczyną ocieplenia oraz Mit: Krowy emitują więcej gazów cieplarnianych niż transport.

Człowiek jest niewątpliwie odpowiedzialny za wiele rzeczy, ale ma stosunkowo mały udział, jeśli chodzi o zmiany klimatu.

Bynajmniej. Żeby już nie przedłużać odeślemy to artykułów, w których to wyjaśniamy: Mit: Ludzie są zbyt mało znaczący, by wpłynąć na klimat w skali planety, Mit: Nie ma empirycznych dowodów na antropogeniczność globalnego ocieplenia, Mit: Dwutlenek węgla emitowany przez człowieka nie ma znaczenia.

Ani elektrownie wiatrowe, ani słoneczne nie są w stanie zastąpić elektrowni węglowych. Nasze elektrownie są przestarzałe, gdyby były bardziej nowoczesne, wystarczyłoby spalać o połowę mniej węgla niż dziś.

Zasadniczo skupiamy się na kwestiach klimatycznych, ale warto odnieść się też do kwestii niezastępowalności paliw kopalnych. Przede wszystkim jest to zasób nieodnawialny, więc tak czy inaczej paliwa kopalne wcześniej czy później nam się skończą – a im dłużej będziemy z nich korzystać, do tym poważniejszej zmiany klimatu doprowadzimy. Jeśli więc ci, którzy mówią, że paliwa kopalne są niezastąpione mają rację, to czeka nas upadek cywilizacji. Powinniśmy więc szukać alternatyw. I jest to możliwe już przy obecnie dostępnych technologiach. Szkic polskiego systemu energetycznego w 100% opartego o lokalne zasoby odnawialne można znaleźć np. tutaj. Z korzyścią nie tylko dla ochrony klimatu, ale też lokalnych miejsc pracy, innowacji, bezpieczeństwa energetycznego, czystego środowiska i wyższej jakości życia.

A czy wystarczy ograniczyć tempo emisji dwutlenku węgla o połowę? Nie – ponieważ z punktu widzenia zmiany klimatu liczy się nie tyle tempo emisji, co ich sumaryczna ilość. Piszemy o tym w Granice wydobycia paliw kopalnych oraz Ograniczenie ocieplenia do 2C – nierealny optymizm naukowców.

emisje ciągle rosną – przykładowo Chińczycy otwierają niemal codziennie nową elektrownię węglową.

Profesor Marks podaje (ponownie) informacje, które były aktualne przed laty, ale już nie są. Chiny bynajmniej nie otwierają „niemal codziennie” nowej elektrowni węglowej, lecz zużycie węgla w Państwie Środka szybko spada – wiele ośrodków analitycznych jest zdania, że szczyt emisji CO2, do którego Chiny przymierzały się na 2030 roku miał miejsce już w 2014 roku. Patrz np. tutajtutaj. Co więcej, Chiny są dziś największym rynkiem odnawialnych źródeł energii na świecie, w przyszłym roku planują też wdrożenie ogólnokrajowego systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2. Pod koniec lutego szef chińskich Państwowych Sieci Elektroenergetycznych (największego przedsiębiorstwa elektroenergetycznego na świecie) Liu Zhenya powiedział, że „jego firma odrzuca tzw. strategię energetyczną wszystkie-źródła-energii (all-of-the-above) jako sposobu na zaspokojenie potrzeb energetycznych i ochrony klimatu. Lepiej bowiem skupić się na rozwoju nowej generacji technologii energetycznych, a im szybciej się to zrobi, tym lepiej. Jedyną przeszkodą do pokonania jest sposób myślenia, a nie problemy technologiczne.”. Podkreślmy: Chińczycy w ogóle nie myślą już o utrzymaniu dominacji węgla w energetyce, skłaniają się nawet do odrzucenia go jako jednego ze licznych źródeł energii; zamierzają zaś koncentrować się na nowych technologiach energetycznych, głównie wietrze i słońcu. Może więc u nas też główną przeszkodą do pokonania jest sposób myślenia?

Finalnie profesor Marks rozpływa się nad tym, jak to możemy skorzystać na zmianach klimatycznych. Jak ulał pasuje tu zakończenie z artykułu Czy ocieplenie klimatu może być dla nas korzystne?:

Kiedy po raz kolejny usłyszysz, jak ktoś mówi: „to super, że będziemy mieć nad Wisłą klimat jak nad Morzem Śródziemnym i niższe rachunki za ogrzewanie” będziesz zupełnie usprawiedliwiony robiąc „Facepalma”. A następnie wytłumacz rozmówcy, że w swoim widzeniu świata cierpi na syndrom bardzo wąskiego widzenia tunelowego.

Panie Profesorze, formułując takie oderwane od stanu wiedzy stwierdzenia trwoni Pan kapitał zaufania nie tylko do siebie i swojej dziedziny, ale całej wiedzy przyrodniczej i nauki. A kapitał ten jest nam wszystkim niezbędny w dzisiejszym skomplikowanym świecie.

Marcin Popkiewicz, konsultacja merytoryczna prof. Szymon Malinowski

Fajnie, że tu jesteś. Mamy nadzieję, że nasz artykuł pomógł Ci poszerzyć lub ugruntować wiedzę.

Nie wiem, czy wiesz, ale naukaoklimacie.pl to projekt non-profit. Tworzymy go my, czyli ludzie, którzy chcą dzielić się wiedzą i pomagać w zrozumieniu zmian klimatu. Taki projekt to dla nas duża radość i satysfakcja. Ale też regularne koszty. Jeśli chcesz pomóc w utrzymaniu i rozwoju strony, przekaż nam darowiznę w dowolnej wysokości