Jedną z technik siania wątpliwości i podważania naukowego konsensusu w kwestii globalnego ocieplenia jest tworzenie fałszywych autorytetów i materiałów wyglądających na naukowe (Najnowszy raport NIPCC (2013) cz. 1, Mit: Zmiana klimatu to nie problem, bo tak twierdzi Światowa Federacja Naukowców, Mit: Według 500 wybitnych klimatologów zmiana klimatu to naturalna oscylacja) czy Mit: Petycja Oregońska podważa teorię antropogenicznej zmiany klimatu. Przykładem takiej quasi-eksperckiej organizacji jest Global Warming Policy Foundation (GWPF), o której pisaliśmy już w zeszłym roku (Czy czułość klimatu jest niższa, niż twierdzi IPCC?). Grupa ta opublikowała niedawno swój nowy raport, w którym rozwodzi się nad dobroczynnymi skutkami postępującego wzrostu koncentracji dwutlenku węgla w atmosferze oraz globalnego ocieplenia. Echa raportu dotarły również do Polski w postaci artykułu opublikowanego w czasopiśmie Polska The Times. Jego autorem jest Matt Ridley.
Autor, autor!
Autorem nowego opracowania GWPF jest dr Indur Goklany, specjalista inżynierii elektrycznej, były delegat Stanów Zjednoczonych do IPCC, przez jakiś czas regularnie opłacany przez znany negujący naukę think-tank, Heartland Institute. Goklany napisał także dwie książki, których wydanie sfinansował kolejny fundowany przez przemysł paliwowy think tank – Cato Institute.
Opublikowany w dzienniku Polska tekst promujący tezy raportu jest tłumaczeniem artykułu Matta Ridleya, który ukazał się wcześniej w londyńskim wydaniu Timesa. Matt Ridley jest doradcą GWPF i jednym z redaktorów jej raportu. Jak zapewnia:
Raport przeszedł gruntowne recenzje specjalistów, podobnie jak niemal cała bogata literatura, do której się odnosi.
W rzeczywistości jednak jedyni recenzenci, na których może się powołać, to… „rada naukowa GWPF”. Ponadto, wiele publikacji cytowanych w raporcie GWPF bynajmniej nie pochodzi z recenzowanych czasopism naukowych.
Ziemia zielona czy brązowa?
Raport GWPF koncentruje się na pozytywnych efektach zwiększenia koncentracji dwutlenku węgla w powietrzu, a przede wszystkim efekcie lepszego odżywienia roślin i zwiększenia masy zielonej. Według autorów ma to zwiększać także plony i ułatwiać zaopatrzenie ludzkości w żywność. Niestety, jak to już opisywaliśmy w tekście Mit: Im więcej CO2, tym lepiej dla roślin, jest to nadmierne uproszczenie.
Krótko mówiąc, jeśli jedyną zmianą zachodzącą w środowisku jest wzrost dostępności dwutlenku węgla, to rzeczywiście sprzyja to rozwojowi roślinności. W rzeczywistości – w przeciwieństwie do eksperymentu w laboratorium – nie mamy możliwości ograniczenia zachodzących zmian. Coraz częstsze ekstrema pogodowe (zwłaszcza susze) powodują, że choć półkula północna jest coraz bardziej zielona, na południowej coraz więcej roślinności wymiera de Jong i in. (2012).
Jak zauważa prof. Janusz Olejnik z Katedry Meteorologii Wydziału Melioracji i Inżynierii Środowiska Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu:
W wielu miejscach na świecie, wraz ze wzrostem temperatury nie rośnie niestety wartość opadów, a im cieplej, tym woda szybciej paruje. Oznacza to, że na przykład w Polsce, a zwłaszcza w Wielkopolsce, będzie jej coraz bardziej brakowało. Już teraz brak wody praktycznie zlikwidował rolnictwo w części wschodniej Australii. Podobnie dramatyczna sytuacja może w niedługim czasie wystąpić w basenie Morza Śródziemnego. W Polsce nie będzie tak źle, ale tylko pod warunkiem, że zadbamy o zaopatrzenie w wodę poprzez jej retencjonowanie.
Wzrost średniej temperatury oznacza, że coraz bardziej prawdopodobne są (i będą) gorące dni w ciągu lata (czytaj więcej: Fale upałów, czyli Letnia Opowieść). Niestety jak wskazują badania (Schlenker i Roberts, 2009, Hawkins i in., 2012) jest to bardzo niekorzystne. Zboża „lubią” ciepło, ale nawet krótka fala upałów (im gorętsze dni, tym mniej ich potrzeba!) potrafi drastycznie obniżyć plony.
Im bliżej przyglądamy się kwestii „nawożenia CO2”, tym więcej pojawia się wątpliwości. Ostatnie badania opublikowane w Nature Geoscience przez Willa Wiedera wraz z kolegami (Wieder i in., 2015) pokazują, że po uwzględnieniu lokalnych ograniczeń dostępności składników odżywczych takich jak azot i fosfor, prognozowany wzrost przyrostu biomasy spada do 1/3 poziomu prognozowanego w wykorzystywanych w AR5 IPCC modelach CMIP5. Tak więc efekt nawożenia CO2 będzie zachodził, ale będzie on znacznie słabszy, niż byłby przy braku ograniczeń w dostępności składników odżywczych. Więcej na ten temat piszemy w artykule Dodatkowe emisje ze źródeł naturalnych a przyszła zmiana klimatu.
Budując projekcje przyszłych plonów, trzeba wziąć pod uwagę powyższe efekty, ale też wiele innych (np. różnice gatunkowe, prawdopodobieństwo powodzi, zmiany w występowaniu szkodników, przesuwanie się stref klimatycznych…), projekcje są więc niejednoznaczne. Naukowcy opracowujący ostatni raport IPCC podjęli jednak wysiłek podsumowania wniosków opublikowanych analiz na ten temat. Wnioski przedstawili na zamieszczonym poniżej wykresie (patrz wykres 3). Jak widać, z większości badań wynika, że plony będą w XXI wieku maleć. Im dalej w przyszłość, tym więcej analiz wskazuje na poważny spadek plonów (nawet o ponad połowę).
Dwutlenek węgla a oceany
Indur Goklany a za nim Matt Ridley podważają także negatywny wpływ wzrostu koncentracji dwutlenku węgla dla ekologii oceanów. Autorzy cieszą się przykładowo z dobrych warunków do rozwoju prowadzących fotosyntezę glonów. Warto zauważyć, że dotyczy to także sinic (Paerl i Huisman, 2009, O’Neil i in., 2012, Paerl i Paul, 2012). Tak, tych sinic, z powodu których latem zamyka się kąpieliska nad Bałtykiem. I tych, których obumieranie prowadzi do powstawania oceanicznych stref śmierci (dużych obszarów odtlenionej wody, niezdolnej do podtrzymywania życia).
Bagatelizowany przez przedstawicieli GWPF problem zakwaszenia oceanów opisywaliśmy już w tekście Mit: Wzrost emisji CO2 nie ma wpływu na oceany. Na naszej stronie można znaleźć również 20 faktów o zakwaszaniu oceanów, tłumaczenie tekstu przygotowanego przez Ocean Carbon and Biogeochemistry Project, United Kingdom Ocean Acidification Programme i European Project on Ocean Acidification (EPOCA), w pracy nad którym brali udział naukowcy z 47 instytucji i 12 krajów.
Szkody niepewne i odległe?
Goklany wskazuje, że podczas gdy korzyści z dwutlenku węgla są ogromne i już obecne, to szkody są nadal kwestią spekulacji i niemal wszystkie mają nastąpić w odległej przyszłości.
– czytamy w Polska The Times. Tymczasem jak donosi Raport o zjawiskach ekstremalnych nad Europą, przygotowany przez Europejskie Akademie Nauk, od lat osiemdziesiątych częstość występowania katastrof związanych z pogodą znacząco wzrosła (na świecie notowano ich średnio 355 w latach 1980-1989 oraz 716 w latach 2002-2011). W Europie zmiany były nieco słabsze – w ciągu 32 lat zaobserwowano przyrost rzędu „zaledwie” 70%. Dalszy wzrost globalnej średniej temperatury będzie się wiązał ze wzrostem częstości występowania ekstremów pogodowych, zwłaszcza fal upałów, susz, pożarów oraz powodzi.
Liczy się bilans
Skutki zmiany klimatu są rozmaite i bardzo skomplikowane, często bywają zarówno pozytywne jak i negatywne. Dlatego druga część raportu IPCC, która właśnie o tych następstwach opowiada, jest tak obszernym dokumentem. Naukowcy odnoszą się w nim do kolejnych kwestii, analizując dostępne wyniki badań i syntetyzując je. W raporcie znajdziemy zarówno informacje o tym, że część obszarów w Ameryce Południowej przestanie się nadawać do uprawiania kawy, jak i że w innych częściach kontynentu warunki zaczną tym uprawom sprzyjać. Oraz, że efektem będzie jednak pomniejszenie, a nie zwiększenie się areału. Podobnie pesymistyczne wnioski dotyczą wielu innych upraw i dziedzin działalności człowieka. Po stronie plusów nie da się wpisać wzrostu światowego poziomu morza, zaniku stabilizujących dostawy wody lodowców, odtleniania i stratyfikacji oceanów, migracji setek milionów ludzi czy wielkiego wymierania gatunków.
Część problemów można będzie w jakimś stopniu ograniczyć poprzez budowę infrastruktury, zmianę uprawianych odmian roślin lub miejsca ich uprawiania, ale po pierwsze wymaga to zaakceptowania faktu, że adaptacja jest konieczna, a po drugie – oznacza to konieczność poniesienia poważnych kosztów finansowych i społecznych (np. migracji, zmian tradycyjnego sposobu życia itd.). Jak pokazują wszystkie zestawienia przygotowywane przez profesjonalne ośrodki naukowe (GWPF się do nich nie zalicza), bilans plusów i minusów zmiany klimatu będzie zdecydowanie niekorzystny.
Jak stwierdza profesor Szymon Malinowski,
To, czego się obawiamy, to nie to, że klimat się zmienia, lecz że zmienia się za szybko. Co gorsza, będzie się to działo jeszcze szybciej, gdyż zmiany są bardzo opóźnione w stosunku do naszych emisji gazów cieplarnianych, ze względu czynnik opóźniający, jakim jest duża pojemność cieplna oceanów. Te zmiany mogą być na tyle szybkie, że sobie z nimi nie poradzimy. Może to nas dużo kosztować, gdyż jesteśmy całkowicie uzależnieni od przyrody, w stu procentach, choć może się nam wydawać, że tak nie jest.
Więcej na ten temat znajdziecie w naszym tekście Mit: Globalne ocieplenie, nawet jeśli będzie, wcale nie będzie takie złe.
Aktualizacja: Matt Ridley, autor publikacji o korzystnym wpływie zmiany klimatu na wzrost roślin został skrytykowany przez autora, na którego badania się powołuje: Climate Science Denialist Matt Ridley Criticised By Same Scientist He Sourced On Greening Planet Claims
dr Aleksandra Kardaś
Fajnie, że tu jesteś. Mamy nadzieję, że nasz artykuł pomógł Ci poszerzyć lub ugruntować wiedzę.
Nie wiem, czy wiesz, ale naukaoklimacie.pl to projekt non-profit. Tworzymy go my, czyli ludzie, którzy chcą dzielić się wiedzą i pomagać w zrozumieniu zmian klimatu. Taki projekt to dla nas duża radość i satysfakcja. Ale też regularne koszty. Jeśli chcesz pomóc w utrzymaniu i rozwoju strony, przekaż nam darowiznę w dowolnej wysokości