Pisaliśmy już o tym, że rok 2015 okazał się rekordowo gorącym w historii pomiarów prowadzonych na terenie Polski. W związku z postępującym ociepleniem klimatu oraz tegorocznym intensywnym EL Niño (naturalnym zjawiskiem podnoszącym średnią temperaturę powierzchni Ziemi) raczej nikogo nie zaskoczy fakt, że również w minionym roku odnotowaliśmy rekord temperatury globu.
Robi się gorąco!
20 stycznia NASA opublikowała wyniki pomiarów średniej temperatury powierzchni globu w grudniu. Skok był absolutnie rekordowy, a anomalia (odchylenie od średniej) temperatury pojedynczego miesiąca obliczona względem okresu bazowego 1951-1980 wyniosła 1,12°C i była najwyższą w historii pomiarów.
Średnioroczna anomalia temperatury wg serii pomiarowej NASA GISS względem okresu bazowego 1951-1980 sięgnęła 0,87°C, bijąc zeszłoroczny rekord aż o 0,13°C. Wzrost temperatury od przełomu XIX i XX wieku (okresu bazowego 1880-1910) przekroczył już 1,2°C.
Rekord potwierdzają też serie pomiarowe NOAA i HadCRUT.
A także dane japońskiej służby meteorologicznej.
Nie możemy też zapomnieć o serii pomiarowej Berkeley Earth, mającej swoje korzenie w grupie fizyków-sceptyków, która pod egidą (finansowanego przez miliarderów braci Koch, wspierających środowisko negacjonistów klimatycznych) projektu BEST (Berkeley Earth Surface Temperature) przeprowadziła własną, niezależną i wykorzystująca inną metodykę i bogatszy zestaw danych, analizę globalnych trendów temperatury. Negacjoniści klimatyczni gorąco kibicowali tej inicjatywie. Do czasu, aż okazało się, że wyniki tej analizy są bardzo zbliżone do tych uzyskanych przez CRU, NASA GISS i NOAA (Mit: Historyczne pomiary temperatur są niewiarygodne). Tym razem jest podobnie: i w tej serii pomiarowej rok 2015 okazał się najcieplejszym w historii pomiarów.
Dodatkowe analizy rozkładu przestrzennego anomalii temperatur rocznych przeprowadzone przez zespołu Berkeley Earth pokazują, że rok 2015 był rekordowo ciepły na blisko 17% powierzchni naszej planety. Ostatnie lata wyraźnie pokazują, że tak zwana „pauza” w Globalnym Ociepleniu nie miała miejsca. Widoczny na rysunku 7 ogromny obszar rekordowej anomalii temperatury na równikowym Pacyfiku ilustruje, jak do tak znacznego rekordu temperatury globalnej przyczyniło się zjawisko El Niño.
El Niño podgrzewa atmosferę
Temperatura powierzchni Ziemi jest trochę (około 0,1-0,2°C) wyższa podczas występowania zjawiska El Niño, a niższa podczas La Niña.
Tegoroczne El Niño jest już najsilniejsze w historii pomiarów, (miarą jest średnia anomalia temperatury powierzchni oceanu w tak zwanym regionie 3.4) bijąc pod tym względem El Niño z lat 1997-1998.
Średnia temperatura powierzchni globu jest statystycznie rzecz biorąc opóźniona względem zmian temperatury w regionie Niño 3.4 o około cztery miesiące, możemy więc oczekiwać, że kolejne miesiące również będą należeć do rekordowo ciepłych, przez co jest bardzo możliwe, że ustanowiony w 2015 roku rekord temperatury zostanie pobity przez rok obecny.
Jeszcze niedawno mówiono o pauzie w globalnym ociepleniu. Gdzie ta pauza? Można raczej powiedzieć, że zaczęło się oczekiwane przyspieszenie ocieplenia.
A satelitarne pomiary temperatury?
Satelitarne serie pomiarowe UAH i RSS są chętnie przywoływane przez osoby negujące ocieplenie klimatu, pokazują bowiem ocieplenie mniejsze niż pomiary wykonywane na powierzchni Ziemi. O tym, dlaczego tak jest, pisaliśmy w niedawnym artykule Co satelity mówią o ociepleniu atmosfery.
Tymczasem również pomiary satelitarne pokazują, że mieliśmy najcieplejszy grudzień w historii pomiarów.
Co istotne, pomiary satelitarne pokazują temperaturę nie przy powierzchni Ziemi, lecz atmosfery do kilku kilometrów wysokości. Reaguje ona z mniej więcej półrocznym opóźnieniem na wzrost temperatury wywołany zjawiskiem El Niño, możemy więc spodziewać się, że także satelitarne serie pomiarowe w 2016 roku będą pokazywać rekordowe temperatury.
Osoby, które przy negowaniu realności globalnego ocieplenia podpierały się tymi seriami, za kilka miesięcy będą mieć dość głupie miny. Choć w sumie to nie ma się z czego cieszyć…
Gorąco, że lody się topią
Jak można zauważyć na rysunku 1, rejonem, który ogrzewa się szczególnie szybko, jest Arktyka – to tu odnotowuje się najwyższe anomalie temperatury. Odpowiada za to zjawisko tak zwanego „arktycznego wzmocnienia” które szczegółowo opisujemy w osobnym artykule. Nic dziwnego, że w związku z tym notuje się stały spadek zasięgu pływającego w rejonie bieguna północnego lodu morskiego. Lód zmienia swoją powierzchnię w ciągu roku: na ogół największą powierzchnię ma w lutym lub marcu, czyli pod koniec nocy polarnej, a najmniejszą pod koniec dnia polarnego we wrześniu, tuż zanim zacznie się ponowne zamarzanie wody.
Wiosenne maksimum przyszło w roku 2015 szczególnie wcześnie (już 25 lutego) i w dodatku było rekordowo… małe – pobiło poprzedni rekord o 130 000 km2 i było o ponad milion kilometrów kwadratowych mniejsze niż średnia z lat 1981-2010. Mimo wczesnego rozpoczęcia sezonu topnienia, wrześniowe minimum rekordowe nie było tym razem najmniejsze. Nie oznacza to jakiegoś szalonego „nadrobienia strat”, bo w rankingu „najmniejszych minimów” wylądowało na miejscu czwartym. Więcej informacji można znaleźć na stronie National Snow and Ice Data Center (polskie tłumaczenie NOAA Arctic Report Card 2015 dostępne jest na blogu Arktyczny Lód).
Ciekawie na Pacyfiku
Zjawisko El Niño, o którym pisaliśmy już wyżej, oznacza nie tylko wzrost średniej temperatury globalnej, ale też występowanie na Pacyfiku warunków szczególnie sprzyjających powstawaniu cyklonów tropikalnych. I rzeczywiście sezon był tu bardzo aktywny.
Po stronie zachodniej, „obsługiwanej” przez amerykańskie National Hurricane Center, zanotowano aż 16 huraganów, w tym 11 kategorii 3 lub wyższej (poprzedni rekord należał do roku 1992 i obejmował 10 silnych huraganów). Dla porównania w roku 2014 huraganów również było tu 16, ale w poprzednich latach przeciętnie 8-10 (z wyjątkiem rekordowo spokojnego roku 2010, kiedy huragany były tylko 3). Wartym odnotowania przypadkiem był rekordowo silny huragan Patricia, z ciśnieniem w oku 879 hPa oraz prędkościami wiatru sięgającymi 325 km/h. Pod koniec sezonu zaskoczył nas jeszcze huragan Sandra, który uformował się 23 listopada, czyli najpóźniej w historii obserwacji.
Pełno atrakcji odnotowano także nad wschodnią częścią Pacyfiku, gdzie huragany nazywa się tajfunami, a zjawiska śledzą służby meteorologiczne Japonii i Filipin. Zarejestrowano aż 18 tajfunów, a niespodzianką było przeciągnięcie się sezonu aż do grudnia, kiedy wystąpił jeszcze tajfun Melor.
Jak często w roku z El Niño, atlantycki sezon burzowy nie był specjalnie intensywny, bo zanotowano jedynie 11 burz zasługujących na imię, a tylko 4 rozrosły się do rozmiarów huraganu.
Niepomijalny CO2
Podsumowując rok 2015 nie można zapomnieć o kolejnych historycznych progach, jakie przekroczyła koncentracja dwutlenku węgla w atmosferze (czemu jest ich tak wiele, tłumaczymy w artykule 400 ppm po raz drugi!). Najstarsza stacja regularnie prowadząca pomiary CO2, zlokalizowana na Mauna Loa na Hawajach, przez większość roku notowała koncentracje CO2 powyżej 400ppm. Także globalna średnia koncentracja CO2 pozostawała powyżej 400ppm przez trzy miesiące. Wygląda na to, że był to ostatni za naszego życia rok z roczną średnią poniżej 400 ppm.
I wiele więcej…
Rekordowo gorący rok 2015 przyniósł także wiele niepokojących zjawisk zagrażających bezpieczeństwu człowieka, by wspomnieć chociażby fale upałów, które w Indiach i Pakistanie spowodowały śmierć tysięcy osób (o tym, czemu upał w połączeniu z wilgocią są zabójcze, a mogą być znacznie bardziej, czytaj w tekście Mokry termometr a nasze przetrwanie). Upały i susza przyniosły warunki sprzyjające rozwinięciu się w Indonezji rekordowych pożarów lasu. Mniej mówiono u nas o niezwykłym natężeniu pożarów lasów na Alasce, gdzie w maju wystąpiło ich około 400 a w czerwcu ok. 700.
Niestety możemy oczekiwać, że rok 2016 będzie kolejnym rekordowo gorącym w historii pomiarów. Możemy tylko mieć nadzieję, że po stopniowym zaniku El Niño na kolejny rekord poczekamy kilka lat. Ironicznie pozwolimy sobie zauważyć tylko, że w tym czasie klimatyczni negacjoniści pewnie będą nas raczyć stwierdzeniami, że „globalne ocieplenie skończyło się w 2016 roku”.
Marcin Popkiewicz i Aleksandra Kardaś, konsultacja merytoryczna: prof. Szymon Malinowski
Fajnie, że tu jesteś. Mamy nadzieję, że nasz artykuł pomógł Ci poszerzyć lub ugruntować wiedzę.
Nie wiem, czy wiesz, ale naukaoklimacie.pl to projekt non-profit. Tworzymy go my, czyli ludzie, którzy chcą dzielić się wiedzą i pomagać w zrozumieniu zmian klimatu. Taki projekt to dla nas duża radość i satysfakcja. Ale też regularne koszty. Jeśli chcesz pomóc w utrzymaniu i rozwoju strony, przekaż nam darowiznę w dowolnej wysokości