Jak zmiana klimatu wpływa na sytuację niedźwiedzi w Europie, w tym w Polsce? Dlaczego to ludzie są często przyczyną konfliktów z tymi zwierzętami? I czemu polski rząd popełnił błąd, gdy nie poparł unijnego prawa o odbudowie zasobów przyrodniczych? O tym wszystkim w rozmowie z Nauką o klimacie mówi dr hab. Nuria Selva, prof. w Instytucie Ochrony Przyrody PAN w Krakowie.
Szymon Bujalski: Jak z powodu zmiany klimatu zmieniają się zachowanie i fizjologia niedźwiedzi?
Dr. hab. Nuria Selva: – Ponieważ niedźwiedzie zimują, są bardzo wrażliwe na temperaturę. Jeżeli dochodzi do bardzo szybkich zmian temperatury – jest bardzo zimno, a nagle robi się strasznie ciepło – mogą przez to trochę „zwariować”, pogubić się. A niedźwiedzie generalnie nie lubią ciepła. Dlatego gdy je czasami odławiamy, nigdy nie robimy tego, gdy temperatura jest wysoka.
Warto też dodać, że dla sytuacji niedźwiedzi niezwykle ważna jest jakość siedliska. Najlepiej, gdy jest ono odpowiednie – może to być na przykład niedostępny, stary las, stare drzewo z obszerną dziuplą. Jeżeli w okolicy będą jednak drogi, jeżeli będzie to miejsce łatwo dostępne dla ludzi, to wówczas niedźwiedzie mogą być płoszone, a okres snu i przebudzenia staje się dla nich dużo trudniejszy.
Czy to, że jest coraz cieplej, wpływa na okres hibernacji niedźwiedzi?
– Tak, oczywiście. Głównym sygnałem do rozpoczęcia zimowania jest światło, bo to jest uniwersalny wskaźnik. Ale temperatura też ma znaczenie. Jeśli ciepły okres nadchodzi wcześniej, zwierzęta wychodzą z gawry, bo dostają niedobry sygnał: już jest ciepło, już jest wiosna. A okazuje się, że nie jest. Tymczasem zimowanie pełni kluczową funkcję adaptacyjną dla braku pokarmu. Zwierzęta powinny więc wybudzać się ze snu wtedy, gdy pokarm na pewno będzie już o wiele bardziej dostępny. Przy zmieniającym się klimacie wcale tak być nie musi.
Okres zimowania zmienia się nie tylko w Bieszczadach, ale też w innych miejscach w Europie. Co więcej, niektóre osobniki już nawet nie zimują. Jest gorąco, mają stały dostęp do pokarmu, więc nie mają takiej potrzeby.
Im będzie cieplej, tym mniej będzie niedźwiedzi w Europie?
– Swego czasu badaliśmy szczątki niedźwiedzi w Europie. Stworzyliśmy mapę, która pokazywała, gdzie te zwierzęta występowały przez cały holocen. Przy wykorzystaniu badań paleontologicznych sprawdzaliśmy, jakie czynniki wpływają na to, czy niedźwiedzie w całej Europie są zagrożone wyginięciem. I otrzymaliśmy bardzo ciekawe wyniki.
Doszliśmy do wniosku, że przez ten okres ponad 10 tysięcy lat zimowa temperatura znacząco wpływała na możliwość obecności niedźwiedzia. Trochę nie rozumieliśmy , dlaczego tak jest, bo przecież to zwierzęta bardzo „plastyczne”, potrafiące dostosować się do zmiennych warunków. Gdy samiec zostanie wypłoszony z gawry, to zmienia ją na inną i tyle, teoretycznie nie ma to większego wpływu na jego sytuację (sytuacja niedźwiedzic z młodymi jest inna).
Chcąc rozwiązać zagadkę, dokonaliśmy w gronie pełnym ekspertów przeglądu wskaźnika reprodukcji w dostępnej na całym świecie literaturze o niedźwiedziach brunatnych. I odkryliśmy, że wskaźnik reprodukcji jest bardzo skorelowany z zimową temperaturą: im jest wyższa, tym jest on niższy. Zresztą jeśli spojrzymy na dzisiejszą populację niedźwiedzi w Europie, to zobaczymy, że im bardziej na cieplejsze południe się wysuniemy, tym bardziej są one zagrożona wyginięciem. Jak na przykład w Hiszpanii czy Włoszech.
Poza tym wyższe temperatury łączą się też z zagrożeniem, o którym mówiłam wcześniej: siedliska stają się bardziej dostępne dla ludzi. Po prostu im cieplej, tym człowiekowi łatwiej przedostać się w głąb lasu. W rezultacie w niektórych krajach niedźwiedzie wyginęły na skutek polowań.
Cieplejszy klimat wpływa też na dostępność pożywienia dla polskich niedźwiedzi?
– Niedźwiedzie są wszystkożerne. Są więc bardziej elastyczne niż inne duże drapieżniki, takie jak wilk albo ryś, które jedzą tylko mięso. Mimo wszystko niedźwiedzie potrzebują padliny, mięsa – również, kiedy się budzą. Robimy obecnie badania na wszystkich gatunkach niedźwiedzia i widzimy, że kiedy rośnie temperatura, stają się bardziej wegetariańskie.
Czemu niedźwiedzie jedzą więcej roślin, gdy jest cieplej?
– Do końca tego nie wiemy. Jedną z przyczyn może być to, że w zimnym klimacie jest mniejsza dostępność roślin. Wówczas mogą one jeść tylko mięso, które w dodatku jest bardziej energetyczne. W niskich temperaturach dostępność pokarmów jest generalnie mała, więc jeśli zwierzęta mają czegoś szukać, to wybierają to, co dostarcza więcej energii.
Nasza hipoteza związana z tymi wynikami jest taka, że te duże, wszystkożerne zwierzęta są więc bardzo ważne dla ekosystemu, bo cały czas mogą modulować wszystkie interakcje troficzne [zachodzące w danym środowisku naturalnym – przyp. red.]. Ale jeżeli człowiek bardzo mocno ingeruje w siedlisko niedźwiedzia – na przykład dokarmiając je – to te naturalne interakcje zaburzamy. Zwierzęta niby są więc w ekosystemie, ale nie wypełniają w pełni swojej roli, bo zamiast jeść to, co powinny, jedzą na przykład kukurydzę podaną im przez człowieka.
A jak na niedźwiedzie wpływa cieplejsze lato?
– Latem niedźwiedzie będą miały naprawdę ciężko, bo nie lubią gorąca. Z moich obserwacji w terenie wynika, że one się chowają, szukają jakiegoś zimnego miejsca. O jego znalezienie będzie jednak coraz trudniej – i nie tylko dlatego, że jest coraz cieplej. W skali globalnej prawie wszystkie drapieżniki zajmują około 1/3 obszaru, który zajmowały kilkaset lat temu. Ten zasięg został zredukowany głównie do obszarów górskich, bo są one mniej dostępne dla ludzi. Co będzie teraz? Teraz my też będziemy latem szukać zimniejszych miejsc, będziemy częściej w górach. Więc duże drapieżniki będą miały jeszcze mniej miejsca. I nie będą już miały pola manewru, bo wyżej niż w góry już przecież nie pójdą.
Czy rosnące temperatury mogą zagrażać ich zdrowiu, przedłużeniu gatunku, życiu? Czy też owszem, będzie to utrudnienie, ale nie aż tak znaczące?
– To trudne pytanie, bo niedźwiedzie są fizjologicznie bardzo kompleksowymi zwierzętami. Wydaje mi się, że będzie to dla nich trudny czas, ale jak one z tym poradzą – nie wiem. Myślę, że podobnie jak my będą szukać chłodniejszych miejsc, żeby chronić się w ciągu dnia.
Pewnego razu założyliśmy niedźwiedziowi obrożę telemetryczną. Dzięki GPS mogliśmy sprawdzić, jak się poruszał. Pamiętam, że wtedy w Bieszczadach było strasznie gorące lato. Zastanawiało mnie, jak zareaguje na to niedźwiedź. I okazało się, że on się kąpał w jeziorku, które zrobiły bobry. To pokazuje, jak wiele jest połączeń w świecie przyrody. Im gorsza będzie jednak jakość środowiska, im mniejsza bioróżnorodność, im cieplejszy klimat, tym przed zwierzętami będzie mniej możliwości na przetrwanie. One oczywiście wciąż mają możliwości, wiedzą też, co mają robić – ale musimy im zapewnić odpowiednie warunki siedliskowe, by te możliwości wykorzystały.
Trochę już pani o tym wspomniała, więc dopytam. Spotkania z ludźmi to czynnik, który mocno wpływa na niedźwiedzie?
– W Polsce nie jest to wielki problem, ale może to się zmienić, bo mamy coraz większy dostęp do siedlisk niedźwiedzi, są one coraz bardziej przez nas niepokojone.
Ataki niedźwiedzi na człowieka cały czas są zaś bardzo sporadyczne. Śmiertelność wśród ludzi na skutek ataku krowy jest dużo wyższa niż przez atak niedźwiedzia. Podobnie jest z atakami psów, ale o tym nigdy nie mówimy. Jeśli już do takiego ataku jednak dochodzi, pamiętajmy proszę, że wciąż są to zupełne przypadki. Cały czas słychać o „winie niedźwiedzi”. Ale zwierzęta te na widok człowieka zwykle są po prostu zaskoczone, a ich pierwszą reakcją jest machanie łapami. A łapa niedźwiedzia to silna broń. Poza tym wielokrotnie pomyłki są ze strony ludzi, którzy na przykład wychodzą do lasu, gdy jest ciemno, wychodzą poza szlaki turystyczne itp.
Ostatni wypadek śmiertelny, do którego doszło w Słowacji, miał miejsce, gdy dwie osoby szły z pieskiem w bardzo, bardzo niedostępnym miejscu poza szlakiem, i to prawie w nocy. Do tego, gdy spotkały niedźwiedzia, to się rozdzieliły i zaczęły biec, a to coś, czego nigdy nie powinno się robić. Tak więc po naszej stronie też jest dużo pracy do wykonania. Musimy nauczyć się zachowywać w takich sytuacjach, a najlepiej po prostu omijać miejsca, gdzie prawdopodobnie niedźwiedź zimuje lub odpoczywa.
W Tatrzańskim Parku Narodowym, na 200 km², pojawia się 5 milionów ludzi rocznie i może przebywać prawie 60 niedźwiedzi. To bardzo duże zagęszczenie, a do takich wypadków nie dochodzi. Wydaje mi się, że to duży sukces, na który bardzo pracowano.
W jaki sposób?
– Po pierwsze – pracownicy parku bardzo ciężko pracowali nad tym, by nie przyzwyczaić niedźwiedzi do ludzkiego pokarmu. I takiego dokarmiania faktycznie nie ma. Po drugie – w parku można chodzić tylko po szlakach, nie można wychodzić poza nie. Dzięki temu niedźwiedź wie, gdzie może spotkać ludzi. Po trzecie – obowiązuje zakaz poruszania się po parku w nocy. I wreszcie po czwarte – park ma profesjonalną ekipę zajmująca się sprawami niedźwiedzi i interwencjami z nimi związanymi. Gdy zwierzę pojawia się w mieście, od razu pojawiają się ci specjaliści, którzy dbają o to, by bezpiecznie wróciło do natury. to oni od razu są. A zatem: nie dokarmiać, nie chodzić wszędzie, nie chodzić w nocy. Te trzy rzeczy wystarczą, by ryzyko ataku przez niedźwiedzia zdecydowanie zmniejszyć.
Jaka jest sytuacja niedźwiedzi w Polsce w porównaniu z innymi krajami?
– To zależy, o które niedźwiedzie pan pyta. Porównując ich sytuację z tymi z Włoch, polskie mają lepiej, porównując ze skandynawskimi – mają już gorzej. Niedźwiedzie w Polsce dalej niż na północ od Karpat pójść już mogą, barierę stanowi dla nich ludzka zabudowa i wiele dróg, przez co nie mają możliwości swobodnie się rozprzestrzenić Poza tym, tak czy inaczej, nie miałyby gdzie iść. Połączona populacja niedźwiedzi w Karpatach z jednej strony jest dość spora, ale z drugie czeka na nią dużo zagrożeń.
W Bieszczadach jest na przykład wielki problem ze śmieciami. Ludzie ich nie zabezpieczają, więc młode niedźwiedzie, które szukają pokarmu, idą do tych śmieci czy do tego kompostu, który też nie jest zabezpieczony. Poza tym ludzie sami dokarmiają zwierzęta, budują domki, budują drogi… Siedlisko niedźwiedzi robi się przez to dostępne dla ludzi – i to największy problem. Jeśli będziemy w stanie tym wszystkim dobrze zarządzać, to będzie w porządku. Jeśli nie, to będzie przybywać konfliktów niedźwiedzi z ludźmi, a ludzie zaczną protestować, często nie rozumiejąc, że to oni są przyczyną tych konfliktów. Do tego warto wspomnieć, że straciliśmy szansę na powrót niedźwiedzi do takich miejsc jak Puszcza Białowieska przez budowę zapory na granicy.
Co jeszcze jest takim błędem, jakie działania ludzi przeszkadzają zwierzętom?
– Ogólnie dobrym przykładem jest sama liczba ludzi w Tatrach. Często jest ich cała kolejka – i nie ma przerwy między nimi. Czasami młody niedźwiedź z matką czekają godzinami, by móc przejść na drugą stronę. Gdy w końcu postanawiają przejść przez tłum ludzi, robi się z tego wielką aferę. Ale jak mają przejść nie przy ludziach, skoro ustawili się oni w niekończącej się kolejce, która stoi przez wiele godzin?
Czytałem w wywiadach z Panią, że dużym problemem jest też fragmentacja terenu i jego niekontrolowane zabudowywanie.
Największym problem dla dużych drapieżników, w tym niedźwiedzi, jest utrata siedlisk oraz pogorszenie się jakości tych siedlisk. To duży problem szczególnie w Polsce, bo tych dobrych siedlisk jest naprawdę bardzo mało. Mamy Tatry, Bieszczady i w sumie tyle, bo obszar pomiędzy nimi niedźwiedziom już nie za bardzo odpowiada, nie ma tam ich od dawna. Zresztą tak naprawdę wszystkie duże drapieżniki potrzebują dużo miejsca, dużo spokoju i wystarczająco dużo pokarmu.
Tymczasem w Polsce przez kompletny brak planowania przestrzennego każdy buduje, gdzie chce. Ludzie wszędzie robią drogi i stawiają domki, nie zastanawiając się, że fragmentują wielkie obszary niefragmentowane. A problemem jest nie tylko sama droga, lecz też to, co z nią związane: zanieczyszczenia, hałas, światło, ludzie. Jeśli na takim niefragmentowanym obszarze powstanie droga, to już nie ma odwrotu. Ten obszar staje się już dostępny dla wszystkich.
Ostatnio przeanalizowaliśmy, ile istnieje obszarów wciąż niepofragmentowanych przez drogi. I proszę mi wierzyć: jest ich naprawdę bardzo mało. Przeanalizowaliśmy całą Polskę, Węgry, Czechy i Słowację, w sumie 533 tys. km2 , i na całym tym terenie znalazł się tylko jeden niepofragmentowany obszar większy niż 100 km² – znajduje się w Biebrzańskim Parku Narodowy]. W Stanach pojawił się już trend, który uważam za bardzo ważny. Gdy zrozumiano, że niektóre drogi powstały z wyraźną szkodą dla środowiska, degradując wartościowy obszar naturalny, te drogi są „zwijane”. My w Europie jesteśmy jeszcze bardzo daleko od odtwarzania natury w ten sposób.
W Polsce są nawet problemy z ochroną obszarów chronionych w parkach narodowych. Tatrzański Park Narodowy chce na przykład zbudować stację narciarską na Nosalu. A to nie tylko niszczenie środowiska, ale i zapraszanie coraz większej liczby osób. Już teraz Tatrzański Park Narodowy odwiedza 5 milionów turystów rocznie, czasami prawie 50 tysięcy dziennie. Przecież to obszar chroniony, a nie jakiś Disneyland. Myślę więc, że powinniśmy zacząć mówić ludziom, że jeżeli chcemy mieć odporny ekosystem, który jest nam potrzebny z wielu powodów, to nie możemy pozwalać sobie na dosłownie wszystko.
Ktoś może jednak powiedzieć, że jeśli ludzie interesują się naturą, to bardzo dobrze. Im częściej obcują ze światem przyrody, tym bardziej się do niego zbliżają.
– I ja to rozumiem, to naprawdę mnie cieszy. Ale czy to musi oznaczać turystykę na tak masową skalę w takim miejscu, jak Tatry? Poza tym nie raz obserwowaliśmy, że ludzi nie za bardzo interesuje to obcowanie z naturą, niejednej osoby nie obchodziło nawet to, że widać niedźwiedzia. One po prostu tylko chcą pójść w górę. Tak, to jest bardzo fajne, że ludzie chodzą w górach. Ale trzeba im wytłumaczyć, że powinni mieć szacunek do przyrody i zwierząt. Muszą wiedzieć, że nie wolno dokarmiać, nie wolno przeszkadzać, nie wolno podchodzić blisko niedźwiedzia.
Jak w ogóle bada się niedźwiedzie?
– Bardzo ważne informacje dają nam obroże telemetryczne, dzięki którym wiemy, jak niedźwiedź się porusza, gdzie idzie, gdzie zimuje, jak długo i jakie może mieć problemy, na przykład jakie przeszkody napotyka. Wiemy w sumie o wszystkim, co robi.
Ale tak naprawdę badamy wszystko, co można – od włosów, po odchody. Odchody są dla nas bardzo cennym materiałem, bo na ich podstawie badamy genetykę, możemy poznać poziom stresu u zwierzęcia, wiemy, co ono je, jakie ma pasożyty, jaki jest jego stan zdrowia itd. Z kolei w przypadku włosów wykorzystujemy ich cebulki i robimy badanie genetyczne. Dzięki temu możemy dowiedzieć się, który to dokładnie niedźwiedź, jaki jest jego poziom stresu, po części jaka jest też jego dieta – potrafimy na przykład odróżnić pokarm odludzki (taki jak kukurydzę) od naturalnego.
Porozmawiajmy o innych dużych drapieżnikach znanych w Polsce – rysiach i wilkach. Jak zmiana klimatu wpływa na ich los, dostępność pożywienia, siedliska itd.?
– To nie są „moje” gatunki, ale z tego co wiem ryś jest bardzo zagrożony. Tak naprawdę to najmniej liczny duży drapieżnik w Europie. Jest to efektem głównie utraty jakości siedlisk, bo rysie też potrzebują dużo masy pokarmowej i spokoju, struktury starego lasu, a nie pozbawionej różnorodności biologicznej plantacji. Problemem są też drogi. W Hiszpanii rysie iberyjskie umierają głównie na drogach, bo bardzo często są potrącane przez samochody. Jeżeli zmiana klimatu ma na nie jakiś wpływ, to podobnie jak u niedźwiedzi brunatnych – głównie poprzez dostępność do masy pokarmowej.
Wilki wydają się bardziej „plastyczne” niż rysie. Bo one mogą polować na więcej potencjalnych ofiar, częściej korzystają z padliny i są bardziej socjalne niż rysie i niedźwiedzie, będące bardziej samotnikami. Jako że wilki żyją w grupach rodzinnych, jest im łatwiej zaadaptować się do nowych warunków.
Populacja wilków w Polsce rośnie. W rezultacie coraz częściej słychać postulaty, by je odstrzeliwać, bo jest już ich za dużo.
– I kompletnie tego nie rozumiem. Co to znaczy „za dużo”? Jeśli one pojawiają się na przykład w lesie blisko Niemiec, gdzie długo ich nie było, to jest to coś dobrego. Dzięki temu będą regulować populację jeleni i dzików, które również generują pewne problemy, takie jak choroby czy kolizje na drogach. W badaniu w USA przyjrzano się temu, ile żyć ocalą duże drapieżniki przez to, że zjedzą zwierzęta kopytne, które nie będą powodować wypadków na drogach. Na przykład naturalna rekolonizacja Wisconsin przez wilki zmniejszyła liczbę wypadków samochodowych z udziałem jeleni o 24%.
Z powodu kryzysu klimatycznego i kryzysu bioróżnorodności naszym celem powinno być zadbanie o to, by ekosystemy były jak najbardziej kompletne, jak najbardziej odporne. A ekosystemy z dużymi drapieżnikami są dużo bardziej odporne niż bez nich. Potrzebne są strategiczne działania w tym kierunku. I zrozumienie, że jeżeli wilki pojawią się w lesie pod Poznaniem, to nie ma w tym nic złego. To po prostu oznaka tego, że mają tam odpowiednie warunki. Trudność ze zrozumieniem tego jest związana z tym, że ludzie nie są przyzwyczajeni do obecności wilków. Dlatego gdy je dostrzegają, od razu pojawiają się strach i panika. A przecież w Polsce choćby kleszcze powodują wiele chorób i o wiele więcej ludzi umiera z ich powodu.
Skoro zeszliśmy na takie tematy, trudno nie spytać o awanturę, jaka ostatnio wywiązała się wokół Europejskiego Zielonego Ładu i Nature Restoration Law – unijnego prawa o odbudowie zasobów przyrodniczych. Z perspektywy naukowca zajmującego się ssakami, dużymi drapieżnikami, środowiskiem, jak ocenia pani tę krytykę?
– Po pierwsze – skandaliczne jest to, że premier Donald Tusk nie popiera Nature Restoration Law. To prawo było pozytywnie zaopiniowane przez Państwową Radę Ochronę Przyrody, która powstała w tym samym czasie, w którym premier odrzucał NRL. Ministerstwo klimatu i środowiska również popierało NRL, ale mimo to decyzja szefa rządu była inna. To smutne, bo tak naprawdę przyjęcie tego prawa leży w interesie Polski.
Niestety, przy temacie Nature Restoration Law pojawiło się bardzo dużo fake newsów. Również w kontekście dużych drapieżników, z których rolnicy próbują zrobić kozła ofiarnego. To czysty populizm.
Dlaczego prawo o odbudowie zasobów przyrodniczych jest Polsce potrzebne?
– Bo jeśli nie będziemy odtwarzać natury, opiekować się tymi ekosystemami, to leżymy. Klimat się zmienia i nawet jeśli zmniejszymy emisje, co wciąż się nie dzieje, to wyemitowane CO2 już się w atmosferze znajduje. Oznacza to, że pewne zmiany już zaszły i dalej będą zachodzić. Tym, co może nam najbardziej pomóc w ograniczeniu konsekwencji zmiany klimatu, jest właśnie odporna przyroda – wielki las, odtworzone mokradło itp. Choćby dlatego, że ona znacząco obniża temperaturę. Gdy jestem w Białowieży, temperatura od brzegu do środka lasu zmniejsza się o 5-6℃.
Ale zdrowego ekosystemu potrzebujemy także dlatego, że bez niego nie będziemy mieć ani czystej wody, ani odporności na powodzie, ani odpornego rolnictwa. Niestety, obecny model europejskiego rolnictwa jest nie do zaakceptowania. Duże korporacje cały czas chcą używać dużych ilości pestycydów i nawozów chemicznych. W Hiszpani czasem nie zbierają pomarańczy, które gniją na drzewach, bo nikomu to się nie opłaca – taniej jest sprowadzić je z Chile. Przecież to kompletny absurd. Myślę, że to jest głównym problemem rolników w Europie, a nie wilki czy niedźwiedzie. Zwłaszcza że rolnicy za straty związane z drapieżnikami dostają rekompensaty.
A Hiszpania, z której Pani pochodzi, popiera NRL?
– Tak. Tego prawa nie popierają tylko te superprawicowe kraje, takie jak Węgry, Finlandia czy Słowacja. W Polsce już nie rządzi PiS, ale mentalność niektórych polityków wciąż jest taka sama – przynajmniej jeśli chodzi o przyrodę.
Dlaczego postanowiła Pani badać niedźwiedzie, i to akurat w Polsce?
– Od zawsze bardzo lubiłam duże drapieżniki. Mój doktorat robiłam na temat wpływu dużych drapieżników na zespół padlinożerców. Tak naprawdę wszystkie drapieżniki są padlinożerne – od myszołowa, przez lisa, po kunę. Badania z tym związane robiłam w Białowieży. Gdy wilki czy rysie zabiją zwierzę i zostawią resztki, to tam później odbywa się balanga. W tej układance brakowało niedźwiedzi brunatnych, które zawsze bardzo lubiłam, bo są to bardzo mądre zwierzęta. A ja lubię mądre gatunki, które szybko się uczą. Poza tym niedźwiedzie są wszystkożerne, co daje im bardzo duże możliwości w zakresie adaptacji i sprawia, że są bardzo ciekawym gatunkiem. No i są też piękne.
Rozmawiał Szymon Bujalski
Dr hab. Nuria Selva – prof. w Instytucie Ochrony Przyrody PAN w Krakowie. Jej badania dotyczą wpływu globalnych zmian na gatunki, społeczności i ekosystemy, ze szczególnym uwzględnieniem ochrony lasów, ekologii i ochrony dużych drapieżników oraz dróg jako czynników napędzających globalne zmiany. Opublikowała ponad 100 artykułów naukowych. Koordynowała projekt programu ochrony niedźwiedzia brunatnego w Polsce.
Fajnie, że tu jesteś. Mamy nadzieję, że nasz artykuł pomógł Ci poszerzyć lub ugruntować wiedzę.
Nie wiem, czy wiesz, ale naukaoklimacie.pl to projekt non-profit. Tworzymy go my, czyli ludzie, którzy chcą dzielić się wiedzą i pomagać w zrozumieniu zmian klimatu. Taki projekt to dla nas duża radość i satysfakcja. Ale też regularne koszty. Jeśli chcesz pomóc w utrzymaniu i rozwoju strony, przekaż nam darowiznę w dowolnej wysokości