Jak duże są emisje gazów cieplarnianych związane z hodowlą zwierząt? Jaki jest wkład hodowli w globalne ocieplenie? Jakie emisje bezpośrednie i pośrednie trzeba brać pod uwagę? Czy ograniczając mięso w diecie można znacząco obniżyć swój wpływ na klimat? Badania naukowe pokazują, że zmiany w diecie mogą jednocześnie pomóc redukować emisje gazów cieplarnianych, poprawiać jakość środowiska naturalnego i nasze zdrowie.
Takie wnioski płyną z raportów przygotowanych m.in. przez zespół czasopisma „Lancet”, UNEP, IPBES i IPCC, a także z szeregu badań i metaanaliz przedstawionych w publikacjach naukowych. Mimo przyjęcia różnych metodyk obliczeń okazuje się, że diety zawierające dużo mięsa są najbardziej obciążające dla środowiska, w tym mają największy ślad węglowy, a powszechne przyjęcie na świecie modelu żywienia znanego na przykład z USA nie pozwoliłoby na spełnienie celów Porozumienia Paryskiego.
Krowy i spółka
Produkcja żywności jest jednym z głównych czynników globalnych zmian środowiskowych. Wlicza się w to zarówno udział w zmianie klimatu (21-37% globalnych emisji gazów cieplarnianych, z czego ok. 80% pochodzi z rolnictwa, reszta zaś związana jest z przetwórstwem, stratami itp.) jak i użycie wody słodkiej (rolnictwo odpowiada globalnie za ok. jej 70% poboru). Produkcja żywności prowadzi także do wylesiania, utraty bioróżnorodności, zakłócania globalnego cyklu fosforowego i azotowego (ok. 30% udział w zakwaszaniu gleb i ok. 80% udział w eutrofizacji wód). Mniej więcej 40% powierzchni Ziemi wolnej od lodu zajmują pola i pastwiska, z czego prawie 90% wykorzystuje się do produkcji żywności, resztę zaś do uprawy roślin na biopaliwa i tkaniny (Raport WRI, 2013, Aleksandrowicz i in., 2016, P. Behrens i in., 2017, J. Poore i T. Nemecek, 2018, V. Sandström i in., 2018, raport Food in the Anthropocene, 2019, raport IPCC Climate Change and Land, 2019).
Negatywne skutki środowiskowe nie rozkładają się równomiernie na cały system żywnościowy. Hodowla zwierząt zużywa na jednostkę masy pozyskanego produktu o wiele więcej zasobów (terenu, wody, nawozów) niż uprawa roślin. Inwentarz żywy konsumuje rocznie 4,6 Gt węgla pierwiastkowego jako pasze (1,2 Gt to produkty zbożowe, 0,7 Gt pozostałości po produkcji roślinnej, a 2,7 Gt siano i trawa), z czego główne produkty wynikowe, czyli mięso i mleko, zawierają tylko 0,12 Gt węgla rocznie – 2,6% tego, co zostało zjedzone przez zwierzęta. Efektywność całego procesu jest więc bardzo niska – potrzebujemy ogromnej ilości pastwisk i pól, żeby otrzymać stosunkowo niedużą ilość białka zwierzęcego – większość składników pokarmowych paszy zwierzęta wykorzystują bowiem do utrzymywania swoich procesów życiowych. Z tego powodu z 1 ha pola można rocznie otrzymać średnio globalnie 250 kg białka z pszenicy, a z 1 ha pastwiska jedynie 10 kg białka z wołowiny czy baraniny. Więc chociaż około 80% światowej ziemi rolnej przeznaczone jest pod produkcję mięsa, ryb i skorupiaków z akwakultury, jajek oraz mleka, to dostarczają one jedynie niecałe 40% białka i 20% spożywanych przez ludzi kalorii (B. Bajželj i in., 2014, J. Poore i T. Nemecek, 2018, raport IPCC Climate Change and Land, 2019).
Same emisje gazów cieplarnianych z sektora hodowlanego to szacunkowo 14-22%* emisji globalnych – ok. 44% antropogenicznych emisji CH4, 53% N2O i 5% CO2 (M. Rojas-Downing i in., 2017). Wlicza się w to zarówno emisje z uprawy roślin na pasze (w tym użycie nawozów), jak i zmiany użytkowania terenów oraz np. metan z fermentacji jelitowej u przeżuwaczy. Ogólnie bydło mięsne i mleczne, w dużej mierze ze względu właśnie na wydalany metan, odpowiada za mniej więcej 2/3 emisji z hodowli zwierząt. Jeśli pod uwagę weźmiemy emisje z całego systemu produkcji żywności (nie tylko rolnictwo, ale także przetwórstwo i straty) to produkty pochodzenia zwierzęcego mają w nich prawie 60-procentowy udział. Co więcej, emisje związane z produkcją rolniczą w latach 1961-2016 prawie się podwoiły, za który to wzrost w głównej mierze odpowiada sektor hodowlany (ponadto użycie nawozów i uprawa ryżu). W tym samym czasie dostępna na osobę ilość kalorii wzrosła globalnie o 1/3, a ilość spożywanego mięsa podwoiła się. Spowodowało to ok. 50% wzrost emisji z hodowli zwierząt (P. J. Gerber i in., 2013, L. D. Edjabou i S. Smed, 2013, B. Bajželj i in., 2014, A. Leip i in., 2015, M. Herrero i in., 2016 ,P. Behrens i in., 2017, , J. Poore i T. Nemecek, 2018, raport IPCC 1,5 stopnia, raport IPBES 2019, raport UNEP GEO6, 2019, raport IPCC Climate Change and Land, 2019).
Prowadzi to do wniosku, że diety bezmięsne powinny być lepsze dla klimatu. O ile co do tego, że faktycznie mają one mniejszy ślad węglowy naukowcy nie mają wątpliwości, to diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach. Żeby je określić badacze zajęli się zarówno analizami jadłospisów poszczególnych osób jak i danych grup żywnościowych, a nawet sprawdzali jakie znaczenie mają eksport i import żywności.
Gazy cieplarniane na talerzu
Typowa dla krajów rozwiniętych (USA, Europa) wysokomięsna dieta jest mniej więcej 2-2,5 razy bardziej emisyjna niż dieta roślinna. Ślad węglowy weganina to około 2,5 kg CO2e (równoważnika CO2) dziennie, wegetarianina 3,2 kg CO2e, a osób spożywających mięso – w zależności od jego rodzaju i ilości – ok. 7 kg CO2e w przypadku spożycia 100 g mięsa dziennie (dla porównania, statystyczny Polak konsumuje 200 g mięsa dziennie). W przypadku diet roślinnych, tym co zwiększa ich ślad węglowy są wysoko przetworzone produkty takie jak kotlety sojowe czy seitan oraz egzotyczne owoce (P. Scarborough i in., 2014, A. Rosi i in., 2017, raport IPCC Climate Change and Land, 2019).
Nie ma zasadniczo wątpliwości co do tego, że najbardziej „emisyjnym” rodzajem żywności jest mięso przeżuwaczy – na przykład w USA wołowina stanowi tylko 4% detalicznego handlu spożywczego, odpowiada jednak aż za 36% emisji gazów cieplarnianych związanych z amerykańską dietą (M. C. Heller i G. A. Keoleian, 2014). W dalszej kolejności jest mięso innych zwierząt oraz nabiał, a na samym końcu produkty roślinne. Dla porównania: 1 kg rosnących na polu warzyw to emisje 0,4 kg CO2e, 1 kg mięsa ryb lub kurczaków to emisje ok. 3,5 kg CO2e, a 1 kg wołowiny bez kości to co najmniej 26 kg CO2e. Zróżnicowanie (często spore) w wynikach otrzymywanych dla poszczególnych grup produktów w różnych analizach to efekt różnic w metodyce. Na przykład badania, które liczą wielkość emisji na kalorię, dają wyższy wpływ środowiskowy niskokalorycznych warzyw w porównaniu do badań, w których liczy się emisje na porcję (S. Biesbroek i in., 2014, Aleksandrowicz i in., 2016, C. Sjörs i in., 2016, Q. Yue i in., 2017, S. Clune, E. Crossin i K. Verghese, 2017, M. Clark i D. Tilman, 2017, J. Poore i T. Nemecek, 2018, raport Food in the Anthropocene, 2019).
Obliczenia emisji „spożywczych” można przeprowadzić też z bardziej ogólnej perspektywy – nie indywidualnych diet, ale całych państw. Okazuje się, że podejście skupiające się raczej na konsumpcji, a nie samej produkcji żywności, lepiej pokazuje jaki tak naprawdę ślad węglowy mają bogatsze narody. Europejczycy dużą część emisji „importują” razem z paszami spożywanymi przez zwierzęta hodowlane. Wliczenie emisji z uprawy tych roślin paszowych w kraju ich producenta zaniża emisje z systemu żywnościowego w Europie. Mięso, jaja i mleko są odpowiedzialne za ok. 80% śladu węglowego europejskiej diety, z czego ok. 1/3 to emisje związane z paszami dla zwierząt (w tym wylesianie i transport). Sama tylko soja (paszowa) jest odpowiedzialna za prawię połowę wylesiania „zawartego” w towarach importowanych do Unii Europejskiej w latach 1990-2008 (czytaj też: Nakarmić świat: czy możemy zachować lasy, uprawiać rolnictwo ekologiczne i jeść mięso?).
Według zespołu Vilmy Sandström uwzględnienie importu pasz daje średni ślad węglowy diety Europejczyka w wysokości 1070 kg CO2e rocznie (równowartość przejechania ok. 6 tys. km samochodem osobowym), czyli 1/3 więcej niż szacunki oparte tylko na produkcji rolnej w Europie. Im bardziej dane państwo zależy od importu żywności (jak np.: Malta czy Luksemburg) tym wyniki są bardziej zniekształcone. W przypadku Wielkiej Brytanii wyliczenia oparte na konsumpcji pokazują, że żywność (produkowana lokalnie i importowana) odpowiedzialna jest ogółem za ok. 1/5 emisji gazów cieplarnianych tego państwa.
Jeśli do emisji gazów cieplarnianych związanych z produkcją żywności dodamy ponadto utratę możliwości magazynowania węgla przez naturalne ekosystemy po przekształceniu ich w uprawy, wyniki robią się jeszcze gorsze. Dieta przeciętnego Europejczyka okazuje się w takiej sytuacji emitować tyle gazów cieplarnianych (prawie 9000 kgCO2e) ile zakłada się, że wynoszą jego emisje na głowę z całej konsumpcji, łączenie z energią. Wynika to m.in. z faktu, że wśród głównych przyczyn wylesiania (w tym wycinki cennych ekosystemów, takich jak lasy tropikalne) jest powiększanie upraw soi, której 70-75% przetwarza się na pasze dla kurcząt, świń, krów i ryb hodowlanych. W samej Amazonii w latach 2006-2017 uprawy soi zastąpiły ok. 4000 km2 lasów deszczowych. Innym problemem, który może znacząco podwyższać emisyjność pewnych chętnie konsumowanych w Europie produktów spożywczych jest uprawa gleb organicznych, w tym osuszanie torfowisk pod pastwiska (D. Brack, A. Glover i L. Wellesley, 2016, M. M. Rojas-Downing i in., 2017, T. D. Searchinger i in., 2018, J. Poore i T. Nemecek, 2018, V. Sandström i in., 2018).
Emisje ukryte w żywności
Emisje z diety zależą także np.: od praktyk rolniczych w kraju producenta – zarówno paszy jak i gotowej żywności. Szczególnie widoczne jest to w przypadku produktów pochodzenia zwierzęcego, gdzie producenci „niskoemisyjni” mogą emitować ponad 10 razy mniej gazów cieplarnianych niż „wysokoemisyjni”. Metody produkcji (rolnictwo zmechanizowane), transport i to co dalej dzieje się z żywnością (przetwórstwo, pakowanie) wpływają na zużycie energii – w krajach o wysokich dochodach może to odpowiadać nawet za połowę emisji gazów cieplarnianych z konsumpcji żywności. Przykładami pokazującymi jak to działa są uprawy szklarniowe warzyw, które emitują prawie 3 razy więcej gazów cieplarnianych niż uprawy gruntowe czy połowy z użyciem trału dennego (większe zużycie paliwa) – mniej więcej 3-krotnie bardziej emisyjne niż rybołówstwo bez użycia trału. Nawet to, w co pakowana jest żywność albo czy jemy posiłek w domu (mniejszy ślad węglowy) czy restauracji ma wpływ na całkowite emisje z diety. Ważnym elementem systemu żywnościowego, który o kilka punktów procentowych podnosi jego emisje, są straty. Około 1/3 produkowanej na świecie żywności nie jest konsumowana. Obliczenia przeprowadzone w USA pokazują, że marnotrawstwo jedzenia stanowi ok. 30% śladu węglowego przeciętnej diety amerykańskiej (P. Scarborough i in., 2014, M. C. Heller i G. A. Keoleian, 2014, A. Leip i in., 2015, D. Brack, A. Glover i L. Wellesley, 2016, Q. Yue i in., 2017, M. Clark i D. Tilman, 2017, E. Röös i in., 2017, J. Poore i T. Nemecek, 2018, V. Sandström i in., 2018, Z. Karaczun, 2018, raport IPCC 1,5 stopnia).
Wszystko to powoduje, że trudno jest bardzo precyzyjnie odpowiedzieć na pytanie o wielkość śladu węglowego poszczególnych diet. Na pewno na jego zmniejszenie bardzo duży wpływ ma ograniczenie konsumpcji produktów zwierzęcych, ale także korzystanie z produktów lokalnych i sezonowych oraz zwracanie uwagi na to, jak produkowana jest żywność. Lepsze praktyki upraw, np. chroniące węgiel glebowy i zmniejszające ilość używanych nawozów, przyczyniają się do mniejszego śladu węglowego żywności. Szacunki wskazują, że sama tylko zmiana typowej zachodniej diety na bardziej zrównoważoną (zmniejszenie ilości produktów zwierzęcych o co najmniej połowę lub wykluczenie wołowiny) pozwala obniżyć emisje związane z żywnością nawet o 50%, a w przypadku przejścia na dietę roślinną nawet o ok. 90% (szczególnie przy ograniczeniu strat z systemu żywnościowego). Wynika to w szczególności z redukcji emisji metanu z fermentacji jelitowej i odchodów, N2O i amoniaku z powodu zmniejszenia zużycia nawozów, a także mniejszych emisji CO2 z przekształcania terenów – samo tylko pustynnienie powodowane złymi praktykami wypasu prowadzi globalnie do emisji ok. 100 mln ton CO2 rocznie. W skali całego świata taka zmiana dietetyczna ma według IPCC potencjał mitygacyjny w wysokości 0,7–8 GtCO2e rocznie (wyższe szacunki dotyczą diet bezmięsnych), a ograniczenie marnotrawstwa i strat: 0,8–4,5 GtCO2e rocznie, co stanowi odpowiednio ok. 1,3-15% i 1,5%-8,5% całkowitych emisji gazów cieplarnianych w roku 2017 (ok. 53 GtCO2e) (Aleksandrowicz i in., 2016 , E.Hallström A.Carlsson-Kanyama i P.Börjesson, 2015 , M. Springmann i in., 2016, E. Röös i in., 2017, E. Röös i in., 2017, M. M. Rojas-Downing i in., 2017, raport EASAC, 2017, M. Springmann i in., 2018 , T. D. Searchinger i in., 2018, J. Poore i T. Nemecek, 2018, raport Food in the Anthropocene, 2019, raport UNEP GEO6, 2019, raport IPCC Climate Change and Land, 2019).
Ile ziemi uprawnej potrzebujemy?
Diety ubogie w mięso mają nie tylko niższy ślad węglowy, ale także „wodny” i „środowiskowy” – spadają bowiem: ilość wody słodkiej potrzebnej do produkcji rolniczej i presja wywierana na ekosystemy. Wdrożenie zdrowszych wzorców żywnościowych (dieta fleksitariańska) pozwala na zmniejszenie w państwach o średnich i wysokich dochodach zużycia nawozów azotowych i fosforowych o ok. 30%, ziemi uprawnej ok. 20%, a poboru wody o ok. 15% (M. Springmann i in., 2018). W przypadku Europy Zachodniej diety roślinne pozwalają na redukcję areału ziem rolnych aż o 80%, szczególnie przy ograniczeniu marnotrawstwa i poprawie plonów (E. Röös i in., 2017). Te spadki wynikają z faktu, że globalnie prawie 2/3 całej produkowanej soi, kukurydzy i jęczmienia (w sumie około 1/3 produkcji zbóż) jest wykorzystywanych na paszę dla zwierząt, a ok. 1/4 wolnej od lodu powierzchni Ziemi zajmują pastwiska i tereny przeznaczane pod wypas.
Zmiany dietetyczne mogą więc uwolnić ziemię uprawną na inne cele: zalesianie, uprawy energetyczne albo chociażby w celu zmniejszenia intensywności produkcji (co przekłada się np.: na lepszy stan gleb i zwiększenie bioróżnorodności). Wraz z ograniczeniem marnotrawstwa żywności według szacunków IPCC można by zaprzestać upraw na aż 6 milionach km2 (blisko 2-krotność powierzchni Indii). Są też szacunki mówiące nawet o ok. 20 mln km2 (dodatkowe uwzględnienie zmian praktyk producenckich) i aż 30 mln km2 przy przejściu na diety roślinne (J. Poore i T. Nemecek, 2018). Już samo powstrzymanie ekspansji rolnictwa ma spory potencjał mitygacyjny wynikający z utrzymania węgla w naturalnych ekosystemach. Zespół Searchingera szacuje, że nawet 20-25% globalnych emisji gazów cieplarnianych może pochodzić z uwalniania węgla zgromadzonego w naturalnych rezerwuarach (gleby, roślinność), co stanowi 2-krotność oszacowań IPCC emisji ze zmian użytkowania terenu (S. Biesbroek i in., 2014, E.Hallström A.Carlsson-Kanyama i P.Börjesson, 2015, M. Tyszler, G. Kramer i H. Blonk, 2015, M. Springmann i in., 2016, Aleksandrowicz i in., 2016, K.-H. Erb i in., 2016, E. Röös i in., 2017, A. Rosi i in., 2017, raport EASAC, 2017, T. D. Searchinger i in., 2018, raport IPCC 1,5 stopnia, raport UNEP 2018, raport Food in the Anthropocene, 2019, raport UNEP GEO6, 2019, raport IPCC Climate Change and Land, 2019).
Jeśli obecne trendy – wzrost populacji i rosnąca konsumpcja produktów zwierzęcych – byłyby utrzymane, mogłoby to oznaczać duże trudności – o ile niewykonalność – skutecznej ochrony klimatu. Gdyby wszystkie państwa na świecie wprowadziły przeciętną dietę brytyjską (łącznie z ilością spożywanego mięsa), to 95% nadającej się do zasiedlenia ziemi trzeba by było przeznaczyć na cele rolnicze, zaś w przypadku diety amerykańskiej – 178%. Zespół Lanceta obliczył, że dla scenariusza „Biznes-jak-zwykle” produkcja żywności może doprowadzić do wzrostu emisji gazów cieplarnianych, użycia ziemi uprawnej, słodkiej wody i nawozów o 50-90% do 2050 w porównaniu z rokiem 2010, powodując wypchnięcie procesów biofizycznych regulujących stan Ziemi poza bezpieczne granice pozwalające utrzymać tą produkcję. W przypadku emisji wzrost ten oznacza de facto, że w okolicy roku 2050 same gazy cieplarniane z rolnictwa mogą wyczerpywać roczny budżet węglowy oszacowany dla celu utrzymania ocieplenia poniżej 2 stopni. Część badaczy uważa wręcz, że bez zmian dietetycznych osiągnięcie celów Porozumienia Paryskiego może być po prostu niemożliwe. IPCC uznaje redukcję emisji metanu (której duża część pochodzi z rolnictwa, w tym w dużej mierze z hodowli) za niezbędną dla utrzymania ocieplenia Ziemi poniżej 1,5 stopnia. Dodatkowo już teraz zmiana klimatu zagraża bezpieczeństwu żywnościowemu poprzez m.in. zmiany miejsc i rytmu występowania opadów, wyższe temperatury i większą częstotliwość ekstremów pogodowych. Brak działań ograniczających emisje gazów cieplarnianych będzie tylko nasilał te problemy (P. Scarborough i in., 2014, B. Bajželj i in., 2014, D. Tilman i M. Clark, 2014, K.-H. Erb i in., 2016, raport IPCC 1,5 stopnia, 2018, raport Food in the Anthropocene, 2019, raport IPCC Climate Change and Land, 2019).
Gorszy stan środowiska, gorszy stan zdrowia
Rodzi to pytanie, jak wyżywić rosnącą populację i zachować bezpieczeństwo żywnościowe. Według profesora Johana Rockströma z Potsdam Institute for Climate Impact Research:
wyżywienie 10 miliardów ludzi na świecie jest możliwe, ale tylko jeśli zmienimy sposób w jaki jemy i produkujemy żywność. W menu mamy 2 rzeczy: „zazielenianie” sektora spożywczego albo przejedzenie naszej planety. […] Aby utrzymać produkcję żywności w ramach granic planetarnych […] możemy zrobić 3 rzeczy: stosować zdrowsze, oparte w większym stopniu na roślinach diety, systematycznie redukować straty żywności i marnotrawstwo oraz poprawiać techniki rolnicze takie jak orka czy wykorzystywanie nawozów.
Takie zmiany przyniosłyby korzyści na wielu polach, także dla naszego zdrowia. O ile bowiem w państwach o niskich dochodach produkty zwierzęce, szczególnie tam, gdzie uprawa zbóż jest trudna, mogą stanowić ważne uzupełnienie diety, to w państwach bogatszych spożycie mięsa i nabiału staje się przyczyną chorób. Problem jest naprawdę poważny:
Niezdrowe diety [tj. wysokokaloryczne, z dużą ilością produktów przetworzonych i pochodzenia zwierzęcego – red.] stwarzają większe zagrożenie zdrowotne niż seks bez zabezpieczeń, alkohol, narkotyki i tytoń razem wzięte
– wylicza raport Lanceta.
Opracowania wskazują, że zmiany diet w kierunku bardziej zgodnym z wytycznymi zdrowotnymi, ze zmniejszoną ilością mięsa, mogą globalnie zredukować śmiertelność o ok. 10%, szczególnie jeśli chodzi o raka jelita grubego i choroby układu krążenia. Dla państw, gdzie spożycie mięsa jest szczególnie duże ten spadek byłby wyższy – w USA redukcja zachorowania na cukrzycę typu 2, raka jelita grubego i choroby układu krążenia może wynieść 20-45%, podobne liczby wskazują badania przeprowadzone w Wielkiej Brytanii i Holandii. Dodatkową korzyścią ze zmniejszenia ryzyka zdrowotnego jest obniżenie emisji gazów cieplarnianych z systemu opieki zdrowotnej. Z tego powodu naukowcy w raporcie Lanceta podkreślają, że
dane są wystarczające i wystarczająco mocne by upoważniać do działania [tj. zmiany systemu żywnościowego -red.], a opóźnianie działań zwiększy prawdopodobieństwo poważnych, a nawet katastrofalnych konsekwencji,
Postulują także, by ceny żywności odzwierciadlały jej prawdziwy koszt – w tym środowiskowy i dotyczący zdrowia społecznego.
Przerzucenie się ze steków na fasolkę i buraki, czy choćby przestrzeganie zaleceń dietetycznych (z wytycznych WHO czy polskiego Instytutu Żywności i Żywienia) na pewno będzie więc korzystne dla zdrowia i poprawi indywidualny, „żywnościowy” ślad węglowy. Jednak naukowcy wskazują zgodnie, że rozwiązanie problemu nadmiernej konsumpcji mięsa wymaga zmian politycznych. Na przykład w Unii Europejskiej promuje się produkcję mięsa i mleka poprzez subsydia, bez uwzględniania negatywnych efektów klimatycznych czy zdrowotnych tych działań. Rewizja całego systemu jest więc nieodzowna, a zmiany w systemie żywnościowym, oparte na bardziej zrównoważonych praktykach i lepiej zbilansowanych dietach mogą być korzystne zarówno z punktu widzenia mitygacji jak i adaptacji do zmiany klimatu oraz dla celów zrównoważonego rozwoju, a także pozwolić zachować bezpieczeństwo żywnościowe w świecie nadchodzących zmian (B. Bajželj i in., 2014, S. Biesbroek i in., 2014, J. Milner i in., 2015, M. Springmann i in., 2016, raport EASAC, 2017, raport Food in the Anthropocene, 2019, raport IPCC Climate Change and Land, 2019).
Jeśli chcesz sprawdzić jak to co jesz wpływa na klimat: możesz użyć tego kalkulatora
Anna Sierpińska, konsultacja merytoryczna: prof. Zbigniew M. Karaczun.
————————
* wyższe szacunki wliczają emisje z transportu związanego z hodowlą zwierząt, ogrzewaniem, przemysłem (np. przetwórczym) itp., a nie tylko emisje zaliczane do rolnictwa według metodologii przyjętej przez IPCC takie jak zmiana użytkowania terenu, nawozy, metan itp.
Fajnie, że tu jesteś. Mamy nadzieję, że nasz artykuł pomógł Ci poszerzyć lub ugruntować wiedzę.
Nie wiem, czy wiesz, ale naukaoklimacie.pl to projekt non-profit. Tworzymy go my, czyli ludzie, którzy chcą dzielić się wiedzą i pomagać w zrozumieniu zmian klimatu. Taki projekt to dla nas duża radość i satysfakcja. Ale też regularne koszty. Jeśli chcesz pomóc w utrzymaniu i rozwoju strony, przekaż nam darowiznę w dowolnej wysokości