Taki rok, jak miniony rekordowo gorący 2016, za 10 lat może być już „zwykłym rokiem”. Ale co właściwie znaczy „zwykły”? W jakim momencie zamiast o „odejściu od normy” zacząć mówić o powstaniu „nowej normy”? Tym problemem postanowili zająć się australijscy badacze pod przewodnictwem dr Sophie C. Lewis (Lewis i in., 2016).
Określenie „nowa norma” dość często spotyka się w anglojęzycznych tekstach na temat zmiany klimatu. Tak opisał to na przykład Kevin E. Trenberth z kolegami w swoim artykule na temat przyczyn zjawisk ekstremalnych (Trenberth i in., 2015):
Klimat się zmienia: mamy do czynienia z nową normą. Środowisko, w którym zachodzą zjawiska pogodowe, nie jest już takie jak kiedyś. Wszystkie bez wyjątku burze są inne. Nawet jeśli w większości wyglądają jak te z przeszłości, nie są takie same
Zwykle jednak terminowi „nowa norma” nie nadawano precyzyjnego znaczenia. Chodziło po prostu o podkreślenie, że wraz z postępującym globalnym ociepleniem zjawiska kiedyś rzadkie stają się typowe. Jeśli jednak analizujemy statystyki nie dla nabycia ogólnej świadomości, ale po to, by ocenić spodziewane roczne wydatki na przeciwdziałanie powodziom albo wysokość składek ubezpieczeniowych, która pozwoli na wypłatę wszystkich należnych w danym roku odszkodowań za utratę plonów, potrzebujemy konkretnej informacji o tym, kiedy i jak należy zmienić punkt odniesienia. Zwłaszcza, że zmiany nie zachodzą jednostajnie – na wieloletnie trendy nakładają się fluktuacje (nawet jeśli w jakimś rejonie z roku na rok ulewy i powodzie robią się coraz częstsze, zdarzają się także lata o niższych opadach).
Dr Lewis i jej współpracownicy postanowili zacząć od najpopularniejszego wskaźnika stanu klimatu, czyli średniej temperatury powierzchni Ziemi. Zaproponowali następującą definicję:
z nową normą mamy do czynienia, gdy przynajmniej połowa lat, które wystąpiły po [dotychczas] rekordowo gorącym roku, jest od niego cieplejsza
Zgodnie z tą definicją, skoro po rekordowo gorącym roku 2010 nastąpiły trzy lata chłodniejsze (2011, 2012, 2013) ale i trzy gorętsze (2014, 2015, 2016), to rok 2010 możemy powoli uznawać za „nową normę”. Powoli, bo tak naprawdę chcielibyśmy móc przeanalizować okres przynajmniej 20 lat. Właśnie takie okresy naukowcy wzięli pod uwagę w swojej analizie projekcji klimatu. Zapytali: „kiedy normą staną się lata takie jak 2015”? Odpowiedź ustalili na podstawie wyników wielkiego eksperymentu numerycznego Coupled Model Intercomparison Project (CMIP5) (Taylor, 2012), w ramach którego przeprowadzano symulacje kilkoma modelami systemu klimatycznego Ziemi, przy różnych ustawieniach i z użyciem różnych scenariuszy przyszłych emisji gazów cieplarnianych, zwanych „reprezentatywnymi ścieżkami koncentracji” (Representative Concentration Pathways, przeczytasz o nich w tekście Dodatkowe emisje ze źródeł naturalnych a przyszła zmiana klimatu).
Niezależnie od scenariusza (a więc tego, czy emisje gazów cieplarnianych zostaną w najbliższym czasie ograniczone czy nie) 90% projekcji wskazuje, że średnia temperatura powierzchni Ziemi taka jak w roku 2015 stanie się normą najpóźniej w roku 2040. Mediana (wartość przeciętna) wskazuje na lata pomiędzy 2020 a 2030, co jednak nie znaczy, że nie może stać się to jeszcze wcześniej…
Naukowcy zajęli się jednak nie tylko średnią temperaturą całego globu, która w dużej mierze zależy od temperatury oceanów i różnie przekłada się na warunki w naszych miejscach zamieszkania. W pracy przeanalizowano także, jak zmieniać się będzie sytuacja w poszczególnych regionach. Wyniki pokazuje Rysunek 1. Na mapach wykreślono, w jakich dekadach warunki takie, jakie wystąpiły w roku 2015, staną się normą. Wybraliśmy ilustracje dla dwóch scenariuszy – RCP4.5 (zahamowanie emisji w połowie wieku) oraz RCP8.5 (dalszy wzrost emisji z roku na rok).
Jak widać, nieuchronna zmiana już w najbliższych dekadach czeka przede wszystkim mieszkańców Indii i Azji południowo – wschodniej, zachodniej Australii, południowej Afryki i Ameryki Południowej. W drugiej kolejności, w miarę dalszego wzrostu ilości gazów cieplarnianych wyemitowanych do atmosfery, nowa norma będzie kształtować się także w szerokościach umiarkowanych. Warto zauważyć także, że jeśli udałoby się zatrzymać wzrost średniej temperatury powierzchni Ziemi na poziomie dwóch stopni względem epoki przedprzemysłowej, w wielu regionach udałoby się uniknąć ukształtowania nowej normy termicznej.
Aleksandra Kardaś, konsultacja merytoryczna: prof. Szymon P. Malinowski
Fajnie, że tu jesteś. Mamy nadzieję, że nasz artykuł pomógł Ci poszerzyć lub ugruntować wiedzę.
Nie wiem, czy wiesz, ale naukaoklimacie.pl to projekt non-profit. Tworzymy go my, czyli ludzie, którzy chcą dzielić się wiedzą i pomagać w zrozumieniu zmian klimatu. Taki projekt to dla nas duża radość i satysfakcja. Ale też regularne koszty. Jeśli chcesz pomóc w utrzymaniu i rozwoju strony, przekaż nam darowiznę w dowolnej wysokości