– Wciąż nie jesteśmy na ścieżce, która pozwoliłaby uniknąć wielu naprawdę poważnych konsekwencji zmiany klimatu – przestrzega Ed Hawkins, profesor Uniwersytetu w Reading i pomysłodawca akcji #ShowYourStripes. W jej ramach media, naukowcy i aktywiści z całego świata używają wizualizacji znanych jako „klimatyczne paski” (climate stripes), żeby zwrócić uwagę na problem zmiany klimatu. Wywiad pochodzi z 2022 r., ale część grafik została w nim zaktualizowana w 2023. Najnowsze wizualizacje znajdziesz zawsze na stronie ShowYourStripes.
#ShowYourStripes (pokaż swoje paski) to akcja wymyślona przez profesora Eda Hawkinsa z Uniwersytetu w Reading. Widoczne na wizualizacji paski przedstawiają kolejne lata, a ich kolor oddaje odnotowane wówczas odchylenie od średniej temperatury. Niebieskie paski oznaczają lata ze średnią temperaturą niższą niż przeciętna z lat 1971-2000, a czerwone – wyższą. Im ciemniejszy kolor paska, tym bardziej średnia temperatura dla przypisanego mu roku odbiegała od tej trzydziestoletniej średniej. Paski białe pokazują z kolei temperaturę zbliżoną do średniej z tego okresu. W przypadku danych dla całego świata paski zaczynają się od 1850 r. W przypadku innych regionów okres może być krótszy.
Szymon Bujalski: Dlaczego uznał pan, że warto pokazywać zmianę klimatu za pomocą kolorowych pasków?
Prof. Ed Hawkins, University of Reading: By móc rozmawiać o zmianie klimatu w najbardziej wizualny i najprostszy sposób, jak to możliwe. Jest wiele osób, które nie są przyzwyczajone do patrzenia na naukowe grafiki lub dla których nie są one zachęcające. Paski są dobrym sposobem, by komunikować to, co dzieje się z klimatem, w sposób pozwalający trafić do szerokiego grona. Wystarczy spojrzeć na obrazek i można zrozumieć podstawowe przesłanie: planeta ogrzała się bardzo szybko, zwłaszcza w ciągu ostatnich 50 lat.
Z jakimi reakcjami ludzi pan się spotyka? Są zszokowani, gdy zobaczą paski?
Tak. Widać, że patrzą na nie z szeroko otwartymi oczami. Widać, że rozumieją. Dla osób, które nie znają tych danych, może to być naprawdę duże zaskoczenie. Bardzo skuteczne jest także pokazywanie pasków dla różnych państw i zwracanie uwagi, że ociepla się nie tylko cała planeta jako ogół, lecz również każdy kraj osobno. To w bardzo wyraźny sposób uzmysławia, że zmiana klimatu wpływa na wszystkich, gdziekolwiek by nie żyli.
A co pan dostrzega w tych paskach? Co one mówią o naszej przyszłości?
Dla mnie przekaz jest jasny: obecne wzrosty temperatury na świecie są czymś niespotykanym. W efekcie okresy, które w przeszłości byłyby uznane gorące, teraz wyglądają na bardzo chłodne. I tak samo będzie w przyszłości: dzisiejsza temperatura, która wydaje się bardzo wysoka, w przyszłym klimacie będzie uznawana za niską. Te paski są więc także ostrzeżeniem dla ludzkości pokazującym, co się stanie, jeśli dalej będziemy dodawać gazy cieplarniane do atmosfery i ogrzewać naszą planetę.
Ciemne odcienie czerwonego, które widać w prognozach na przyszłe dekady, są przerażające. Zmierzamy właśnie w tym kierunku?
O ścieżce, którą podążymy, zadecydują nasze wybory, nasze działania lub ich brak. Obecnie jesteśmy na rozdrożu. Od nas zależy, czy będziemy dodawać gazy cieplarniane do atmosfery, a temperatury będą rosnąć bardzo szybko, czy doprowadzimy do drastycznego ścięcia emisji i temperatury zaczną się stabilizować. Pojawiło się wiele obietnic składanych przez rządy na całym świecie, ale nawet ich spełnienie nie wprowadzi nas na ścieżkę pozwalającą uniknąć globalnego ocieplenia na poziomie, którego rządy powiedziały, że chcą uniknąć. Jeśli chcemy uniknąć przekroczenia progów, które uzgodniono w ramach Porozumienia Paryskiego, potrzeba zatem dalej idących obietnic, a przede wszystkim więcej działań.
Jeszcze jakiś czas temu podążaliśmy w kierunku ogrzania planety o przynajmniej 4-5°C do końca wieku, co byłoby katastrofą. Patrząc na działania polityków i wzrosty emisji, to był całkiem prawdopodobny scenariusz. A dziś?
Wydaje mi się, że zdaliśmy sobie sprawę z zagrożenia, dlatego moja osobista opinia jest taka, że nie pójdziemy ścieżką prowadzącą do bardzo wysokich wzrostów temperatur. Myślę, że obiecano i pojawiło się wystarczająco działań, by uniknąć tych naprawdę najgorszych konsekwencji. Ale wciąż nie jesteśmy na ścieżce, która pozwoliłaby uniknąć wielu naprawdę poważnych skutków zmiany klimatu. Zresztą już ich doświadczamy. Mamy coraz częstsze i coraz bardziej intensywne fale upałów, coraz intensywniejsze opady, pokrywa lodowa Arktyki topnieje, rafy koralowe na całym świecie walczą, by przetrwać. Im bardziej ogrzejemy planetę, tym mocniej odczujemy konsekwencje zmiany klimatu.
Wspomniał pan o Porozumieniu Paryskim, gdzie około 200 rządów zobowiązało się do ograniczenia globalnego ocieplenia na poziomie nie wyższym niż 2°C. Myśli pan, że to możliwe?
Jest to bardzo możliwe. Oczywiście o ile ludzkość wykona duży, globalny wysiłek i zaadoptuje na masową skalę technologie, które już posiadamy.
A 1,5°C, co jest ambitniejszym celem wyznaczonym w ramach Porozumienia Paryskiego?
Będzie to ekstremalnie trudne. Musielibyśmy globalnie ściąć emisje o połowę do 2030 r., co nie jest przecież tak odległą perspektywą, i osiągnąć zerowe emisje około 2050 r. To ogromne wyzwanie.
Dlaczego jest nam tak ciężko przestać niszczyć planetę i napędzać zmianę klimatu? Choć coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że grozi to katastrofą, wciąż zmierzamy w tym kierunku.
Wszystko, co robimy, wiąże się ze spalaniem paliw kopalnych i prowadzi do emisji gazów cieplarnianych do atmosfery. Jak podróżujemy, jak wytwarzamy żywność, jak wytwarzane są produkty, które kupujemy, jak ogrzewamy nasze domy, jak działają nasze biznesy… Wszystko. Zmiana tego jest ogromnym wyzwaniem, a znalezienie i wdrożenie alternatyw wymaga czasu. Wiele państw zmierza już w dobrym tempie w kierunku energii odnawialnej, ale wiele innych wciąż używa bardzo dużo węgla do produkowania elektryczności. To musi się zmienić. Musimy też przestać używać tyle gazu, co jest o wiele większym problemem, bo gaz ziemny jest mocno wbudowany w system ogrzewania. Potrzeba więc wielkich zmian.
Musimy żyć w inny sposób czy po prostu zamienić paliwa kopalne na coś bardziej przyjaznego środowisku?
Zmiany będą potrzebne. Nie wydaje mi się jednak, że aż tak duże. Będziemy musieli jeść mniej mięsa, więcej chodzić i jeździć na rowerze, mniej latać samolotami. Na pewno bardzo dużo do zrobienia jest po stronie rządów, które muszą zdekarbonizować systemy energetyczne i wyznaczyć kierunki działań. To kluczowe, by ułatwić ludziom podejmowanie odpowiednich decyzji. Miejmy też na uwadze, że wprowadzanie tych zmian przyniesie wiele innych korzyści, nie tylko dla klimatu. Na przykład, jeśli przestaniemy palić węgiel i ropę, zanieczyszczenie powietrza zmniejszy się w znaczący sposób. Zajęcie się zmianą klimatu sprawiłoby też, że zmniejszyłyby się nierówności na świecie.
Co chciałbym pan przekazać osobom w Polsce, które czytają te słowa?
Przyszłość jest w naszych rękach. To optymistyczna perspektywa. Nie wszystko maluje się w czarnych barwach, nie wszystko jest tak złe. Trzeba więc dać ludziom nadzieję i sprawić, by zrozumieli, że to od naszych własnych wyborów zależy, co stanie się dalej.
Przyszłość jest w naszych rękach, czyli kogo? Rządów, biznesu, obywateli?
Każdego. Oczywiście niezbędne są działania rządów, które wyznaczą ścieżkę działań. Wyznaczenie jasnych celów wpłynie z kolei np. na świat biznesu, który będzie mógł podejmować odpowiednie decyzje i zacząć dostarczać produkty stworzone w bardziej zrównoważony sposób. Ważne decyzje leżą też po stronie konsumentów. Ale żeby móc je podjąć, potrzeba odpowiednich polityk czy odpowiedniej infrastruktury.
Myśli pan, że się tego doczekamy?
Jestem optymistą i mam nadzieję, że tak się stanie. Wiemy wystarczająco dużo z perspektywy naukowej. Wiemy też, jaka technologia i jakie zmiany są konieczne. By dokonać tych postępów, potrzebujemy woli politycznej.
Rozmawiał Szymon Bujalski
Fajnie, że tu jesteś. Mamy nadzieję, że nasz artykuł pomógł Ci poszerzyć lub ugruntować wiedzę.
Nie wiem, czy wiesz, ale naukaoklimacie.pl to projekt non-profit. Tworzymy go my, czyli ludzie, którzy chcą dzielić się wiedzą i pomagać w zrozumieniu zmian klimatu. Taki projekt to dla nas duża radość i satysfakcja. Ale też regularne koszty. Jeśli chcesz pomóc w utrzymaniu i rozwoju strony, przekaż nam darowiznę w dowolnej wysokości