Kiedy myślimy o zmianie klimatu, często wydaje nam się, że to problem dotyczący odległych krain – Arktyki, w której topnieje wieloletnia zmarzlina a niedźwiedzie tracą lód pod nogami, lub tropików, gdzie upały zaczynają coraz częściej zagrażać życiu mieszkańców. Tymczasem globalne ocieplenie widoczne jest także w naszym kraju. Jak zmienił się klimat w Polsce w ciągu ostatnich dziesięcioleci?
Średnie temperatury w Polsce i ich rekordy
Na tle wcześniejszych okresów, ostatnia dekada była w Polsce wyjątkowo ciepła. Średnia temperatura obszarowa Polski osiągnęła aż 9,1°C. Dla porównania w okresie referencyjnym 1961-1990 było to 7,5°C. Rekordy średniorocznej temperatury w ostatnich latach padają nadzwyczaj często: w 2014 średnia temperatura roczna osiągnęła 9,3°C, bijąc rekord z roku 2000 (9,1°C). W 2015 było to już 9,4°C, następnie rekordy były bite kolejno w 2018 (9,5°C) i 2019 (9,9°C)
Osiągnięcie obszarowej średniej temperatury rocznej 9,9°C jest zdarzeniem zasługującym na uwagę. W całym okresie pomiarów instrumentalnych w Polsce, prowadzonych od 1781 roku, aż do roku 1988, średnia temperatura roczna z reguły nigdzie nie przekraczała 10,0°C (przy czym mówimy tu o wartościach lokalnych, a nie średniej obszarowej). Jedynym wyjątkiem był najcieplejszy w tamtych czasach rok 1934, w którym średnia temperatura na (obecnym) terenie Polski wyniosła 9,0°C: we Wrocławiu odnotowano wtedy 10,2°C, w Szczecinie 10,1°C, a na stacjach Poznań-Ławica i w Zielonej Górze 10,0°C.
Temperatury latem
Silne ocieplenie klimatu Polski obserwujemy dla każdej z pór roku. Średnia temperatura sezonu letniego (czerwiec-sierpień) była w okresie referencyjnym 1991-2020 aż o 1,4°C wyższa, niż w latach 1961-1990 i wyniosła 18,0°C (średnia obszarowa dla Polski, wraz z regionami górskimi).
Lata 2018 i 2019 pobiły kolejne rekordy. Lato 2019, ze średnią temperaturą 19,5°C jest najcieplejszym latem w całej serii pomiarowej, głównie za sprawą rekordowo ciepłego czerwca i bardzo ciepłego sierpnia.
Temperatury zimą
Bardziej skomplikowana sytuacja ma miejsce w sezonie zimowym. Sezon ten, z uwagi na położenie naszego kraju, charakteryzuje się bardzo wysoką zmiennością temperatury. O ile dla sezonu letniego (1951-2020) różnica skrajnych średnich temperatur obszarowych wyniosła zaledwie 4,4°C (od 15,1°C w 1962 do 19,5°C w 2019 roku), o tyle dla sezonu zimowego było to aż 10,5°C.
Tak duża zmienność temperatur zimą wynika z tego, że dominacja cyrkulacji wschodniej przynosi nad nasz kraj wyjątkowo mroźne masy powietrza znad wychłodzonego kontynentu, zaś zachodniej – ciepłe powietrze atlantyckie. Różnica średniej temperatury dobowej w obrębie tych dwóch mas powietrza może nad naszym krajem przekraczać 35°C, podczas gdy latem jest to co najwyżej około 20°C (lipiec). Bardzo często też dominacja cyrkulacji danego typu trwa przez większość sezonu (np. 1962/3, 1969/70, 1974/5), a nawet powtarza się kilka kolejnych lat z rzędu. Stąd też, o ile i w sezonie zimowym obserwujemy postępujące silne ocieplenie klimatu, a zima 2019/20 była rekordowo ciepła w całym okresie pomiarowym, o tyle w tym przypadku zdarzają się czasem dłuższe okresy (ponad 10-letnie) odwrócenia trendu.
Niemniej jednak, niezależnie od tych dużych fluktuacji, w sezonie zimowym w latach 2011-2020 obserwujemy wzrost temperatur o 1,7°C w stosunku do okresu referencyjnego 1961-1990.
Polskie mrozy i upały
Wspomniany wyżej obserwowany znaczny wzrost średnich temperatur rocznych i sezonowych wpływa na liczbę obserwowanych dni charakterystycznych. Wyjątkowo mocno wzrosła roczna liczba dni upalnych, z temperaturą maksymalną przekraczającą +30°C. W latach 1961-1990 notowano przeciętnie od 1-2 takich dni na Podlasiu, Suwalszczyźnie i Pomorzu, do około 6 na zachodnich krańcach naszego kraju, przy czym wartość przeciętna dla Polski wynosiła 3,5 dnia rocznie. Sporadyczne dawniej dni upalne stały się dużo częstsze: w ostatniej dekadzie w południowo-zachodniej części kraju notowano ich przeciętnie aż 14-15. Najbardziej obfity w dni upalne był rok 2015 – w Opolu zanotowano ich aż 37.
O ile liczba dni upalnych wyraźnie rośnie, to liczba dni z temperaturą średnią dobową < 0°C (termiczna zima) wyraźnie spada. W latach 1961-1990 notowaliśmy w naszym kraju średnio 69 takich dni (na nizinach od poniżej 50 na krańcach zachodnich do ponad 90 na Suwalszczyźnie). W ostatniej dekadzie takich dni było przeciętnie zaledwie 48: od poniżej 30 na północnym zachodzie, do ok. 60 na północnym wschodzie. Wyjątkowy pod tym względem był rok 2020, gdy miejscami odnotowano zaledwie 3-4 takie dni.
Maleje również średnia liczba dni bardzo mroźnych, z temperaturą średnią dobową niższą od -10°C. Przeciętna ich liczba w latach 1961-1990 wahała się od 2-4 dni na zachodzie, do ponad 14 na północnym wschodzie kraju. W ostatniej dekadzie w północno-zachodniej Polsce prawie już ich nie było, a na krańcach północno-wschodnich ich liczba spadła poniżej 10.
Jak się zmienia sezon grzewczy?
Konsekwentnie, wraz ze wzrostem średnich temperatur dobowych, obserwujemy spadek liczby stopniodni grzewczych (Heating Degree Days, HDD) w sezonie grzewczym. Dla danej doby liczba ta jest równa zero, jeśli średnia dobowa temperatura przekracza 15°C, a dla średnich temperatur dobowych niższych od 15°C oblicza się ją jako 18-Tśr (czyli jeśli średnia temperatura danego dnia wynosiła np. 2°C, to w dniu tym liczba stopniodni wynosiła 18-2=16). Stopniodni w kolejnych dniach sezonu grzewczego są sumowane, dając informacje o zapotrzebowaniu na ciepło w całym sezonie. Od lat 1961-1990 liczba stopniodni w roku spadła o kilkanaście procent. Obrazowo można powiedzieć, że w wyniku ocieplenia klimatu aktualne zapotrzebowanie na ogrzewanie na Suwalszczyźnie jest zbliżone do tego z Niziny Szczecińskiej sprzed półwiecza.
(Bez)śnieżne zimy
Wraz z ocieplaniem się zim maleje liczba dni z pokrywą śnieżną. W okresie referencyjnym 1961-1990 średnia ich liczba (na nizinach) wahała się od około 40 dni na krańcach zachodnich Polski, do ponad 90 na krańcach północno-wschodnich. W latach 2011-2020 było ich od 18-20 dni na zachodzie Polski do ok. 60 dni na krańcach północno-wschodnich. W roku 2020 miejscami pokrywy śnieżnej nie było w ogóle.
Nasz klimat zmienia się szybko
Bazując na danych dotyczących średnich temperatur rocznych, a także sezonowych, możemy jednoznacznie stwierdzić, że klimat w Polsce uległ znacznemu ociepleniu, a miniona dekada była najcieplejsza w całym okresie pomiarowym, co najmniej od 1781 roku i była aż o 0,8°C cieplejsza od dekady poprzedniej.
To znacznie szybszy wzrost temperatury niż wynikało z prognoz przedstawianych w raportach IPCC, według których temperatura w środkowej części kontynentu europejskiego powinna obecnie rosnąć o około 0,2-0,4°C na dekadę. Przyczyny tego stanu rzeczy mogą być dwie: albo naturalne fluktuacje w cyrkulacji atmosferycznej doprowadziły do dodatkowego wzrostu temperatury w minionej dekadzie albo globalne ocieplenie powoduje nieprzewidziane przez modele klimatyczne zmiany w przeciętnym rozkładzie układów barycznych nad Europą. W pierwszym przypadku możemy obserwować spowolnienie tempa ocieplania się Polski (niezależnie od wzrostu temperatury globalnej), a rozpoczynająca się właśnie dekada może się charakteryzować średnimi temperaturami rocznymi zbliżonymi, lub niewiele wyższymi od tych z dekady 2011-2020. W drugim dekada 2021-2030 będzie charakteryzować dalszym, silnym wzrostem temperatury.
Piotr Djaków, Meteomodel.pl, konsultacja merytoryczna: prof. Szymon Malinowski
Fajnie, że tu jesteś. Mamy nadzieję, że nasz artykuł pomógł Ci poszerzyć lub ugruntować wiedzę.
Nie wiem, czy wiesz, ale naukaoklimacie.pl to projekt non-profit. Tworzymy go my, czyli ludzie, którzy chcą dzielić się wiedzą i pomagać w zrozumieniu zmian klimatu. Taki projekt to dla nas duża radość i satysfakcja. Ale też regularne koszty. Jeśli chcesz pomóc w utrzymaniu i rozwoju strony, przekaż nam darowiznę w dowolnej wysokości