Listopad i grudzień 2013. Pierwsze ataki zimy – śnieżyca, która utrudniła Amerykanom podróż na Święto Dziękczynienia, zdjęcia śniegu na Bliskim Wschodzie i w Wietnamie opanowały ostatnio media i stały się tradycyjnie pretekstem do licznych komentarzy na temat rzekomego końca globalnego ocieplenia. My jednak (również tradycyjnie) zachęcamy do spojrzenia na Ziemię i panujące na niej warunki z szerszej perspektywy.
Rysunek 2 pokazuje tak zwane anomalie temperatury, czyli odchylenia temperatury powierzchni Ziemi od średniej wieloletniej (a konkretnie z lat 1981-2010) dla dni 12-15 grudnia 2013. Uwagę zwracają dużo chłodniejsze niż średnia obszary w Ameryce Północnej, na Bliskim Wschodzie i Afryce Środkowej. Jednocześnie jednak gdzie indziej – np. północnej Azji – jest wyjątkowo ciepło. Gdy w Ameryce jęzor chłodnego powietrza spływa z bieguna na południe, w rejonie Syberii ciepłe powietrze wędruje na północ.
Czy to znaczy, że „wszystko się równoważy” i „globalnie rzecz biorąc wychodzi na zero”? Nie do końca. Dane z grudnia będą dostępne dopiero w styczniu, sięgnijmy więc po dane z listopada. Jak pokazują dane NASA GISS, tegoroczny listopad okazał się najcieplejszy w historii pomiarów, będąc cieplejszym o +0,77°C od średniej z okresu 1951-1980. Podobnie z raportu NOAA wynika, że tegoroczny listopad na Ziemi był najcieplejszy w historii od czasu wprowadzenia stałych pomiarów w 1880 roku.
Oczywiście jeden – nawet rekordowo ciepły – miesiąc nie jest dowodem na istnienie rosnącego trendu globalnej średniej temperatury. Pewną sugestię stanowi jednak fakt, że był to 345 miesiąc z rzędu i 37 listopad z temperaturą wyższą niż średnia w XX wieku. Nie jest to jednak jedyna przesłanka, na której współczesna klimatologia opiera teorię o istnieniu globalnego ocieplenia i jego mechanizmie. Więcej o dowodach tej tezy przeczytasz w naszym artykule: Mit: Nie ma empirycznych dowodów na globalne ocieplenie.
Ekstrema pogodowe – takie jak silne opady śniegu lub długotrwałe anomalie temperatury – nie tylko nie przeczą występowaniu globalnego ocieplenia, ale wręcz mogą się w miarę postępowania zmiany klimatu nasilać. Szybkie ocieplanie się Arktyki zmniejsza różnicę temperatur pomiędzy regionami polarnymi a umiarkowanymi szerokościami geograficznymi. Prowadzi to do słabnięcia prądu strumieniowego – wartkiej zazwyczaj „rzeki powietrza” znajdującej się na wysokości około 10 km, od której ułożenia i szybkości przepływu zależy w dużej mierze pogoda w umiarkowanych szerokościach geograficznych (czyli np. Europie). Gdy prąd w wysokiej atmosferze zwalnia i zaczyna meandrować, przy powierzchni Ziemi obserwujemy przedłużone okresy utrzymywania się ciepłej lub chłodnej pogody.
Przykłady spektakularnych śnieżyc czy siarczystych mrozów przemawiają do wyobraźni i dlatego pewnie są tak chętnie przytaczane przez osoby próbujące podważyć istnienie trendu wzrostu temperatur. Jest to jednak przykład tak zwanego „wydłubywania wisienek z tortu”. Spojrzenie na klimat z perspektywy globalnej i wieloletniej przynosi jednoznaczne wnioski: globalne ocieplenie trwa, mimo że aktywność słoneczna jest na najniższym poziomie od co najmniej 100 lat, cykl ENSO (El-Niño-La Niña) jest w neutralnej fazie, a Pacyficzna Oscylacja Dekadalna znajduje się w fazie zimnej.
Marcin Popkiewicz i Aleksandra Kardaś, konsultacja merytoryczna: prof. Szymon P. Malinowski
Fajnie, że tu jesteś. Mamy nadzieję, że nasz artykuł pomógł Ci poszerzyć lub ugruntować wiedzę.
Nie wiem, czy wiesz, ale naukaoklimacie.pl to projekt non-profit. Tworzymy go my, czyli ludzie, którzy chcą dzielić się wiedzą i pomagać w zrozumieniu zmian klimatu. Taki projekt to dla nas duża radość i satysfakcja. Ale też regularne koszty. Jeśli chcesz pomóc w utrzymaniu i rozwoju strony, przekaż nam darowiznę w dowolnej wysokości