MIT

Klimatolodzy z Climate Research Unit manipulowali danymi pomiarów temperatur.

„Media podchwyciły informację, że naukowcy z CRU, opracowując swoją globalną serię pomiarową, pozbyli się niektórych surowych danych. My wiemy o tym od dawna. Wygląda zresztą na to, że za każdym razem, kiedy CRU natrafia na nowe dane, zwyczajnie zastępuje nimi poprzednie. W ten sposób mogą systematycznie wymieniać dane wskazujące na mniejsze ocieplenie na te, które dowodzą większego. Takie to zawiłe, że nikt nie wie, co oni tam właściwie robią.” (The Air Vent)

STANOWISKO NAUKI

Autorzy Niezależnego Przeglądu Korespondencji Elektronicznej dot. Zmian Klimatu powtórzyli obliczenia CRU, posłużywszy się pierwotnymi danymi – i otrzymali takie same wyniki.

Wniosek jest prosty: CRU niczego nie ukrywało, co więcej – nie miało takich możliwości. Wprawdzie CRU nie przedstawiło szczegółowej listy stacji pomiarowych, dostarczających danych do obliczeń, jednak nie manipulowało wynikami.

Zdjęcie przedstawia freagment budynku w kształcie cylindra z jasnyh cegieł.
Budynek Huberta Lamba, siedziba Climate Research Unit. Zdjęcie: ChrisO, Wikipedia.

UWAGA: Ten artykuł został opublikowany w roku 2013 i dotyczy konkretnych zarzutów stawianych Climatic Research Unit przy Uniwersytecie Wschodniej Anglii, na podstawie ujawnionej w 2009 r. korespondencji naukowców (tzw. „afery Climategate”).

Koronnym dowodem na poparcie teorii o rzekomym światowym spisku naukowców zajmujących się klimatem ma być zbiór maili wykradzionych z ośrodka Climatic Research Unit (CRU) przy Uniwersytecie Wschodniej Anglii. Maile pojawiły się w Internecie w listopadzie 2009 roku, a klimatyczni sceptycy określili sprawę mianem tzw. „Climategate”. Aczkolwiek fragmenty niektórych z tych emaili, wyrwane z kontekstu, zdają się potwierdzać zarzuty, szereg dochodzeń oczyściło naukowców.

W ramach najszerzej zakrojonego śledztwa, Niezależnego Przeglądu Korespondencji Elektronicznej dot. Zmian Klimatu (Independent Climate Change Email Review), zrobiono coś, czego zupełnie zaniechały media – umieszczono emaile w odpowiednim kontekście, odnosząc się do głównych zarzutów. Wniosek ogólny (streszczony tutaj) był taki, że nie ma żadnych wątpliwości co do uczciwości i naukowej rzetelności klimatologów z CRU, a ich działania nie wypaczyły przekazu dla polityków i decydentów, chociaż naukowcy powinni wykazać się większym poziomem otwartości.

Gros zarzutów wobec CRU dotyczyło głównego obszaru badań ośrodka, czyli opracowania wieloletnich instrumentalnych pomiarów temperatury (tzw. seria pomiarowa CRUTEM). Analiza CRUTEM jest bardzo podobna do tych tworzonych przez inne zespoły badawcze, takie jak NASA’s Goddard Institute for Space Studies (GISS) i NOAA’s National Climatic Data Center (NCDC). Niemniej jednak, sceptycy klimatyczni insynuowali, że CRU manipulowało danymi, aby zawyżyć wzrost temperatur, oraz że uniemożliwiało postronnym osobom dostęp do surowych danych pomiarowych i innych informacji koniecznych do zrewidowania swoich wniosków. Zarzucono też dyrektorowi ośrodka, Philowi Jonesowi, że 20 lat wcześniej powoływał się na sfałszowane dane, nie uwzględniające zmian położenia niektórych chińskich stacji meteorologicznych. Dla sceptyków oznacza to, że CRUTEM nie jest godny zaufania.

By przeprowadzić analizę temperatur przy powierzchni Ziemi za pomocą metodyki CRUTEM, naukowcy z CRU posługują się wynikami pomiarów z 4 138 stacji meteorologicznych. Dla każdej z tych stacji obliczają średnią temperaturę za okres 1961-1990 i odchylenia temperatur od średniej z tego okresu (odchylenia od średniej są określanie jako tzw. anomalie temperatury). Powierzchnia Ziemi dzielona jest następnie na „oczka” siatki o wymiarach 5 na 5 stopni szerokości i długości geograficznej. Dla każdego oczka, które zawiera jakieś stacje, wyliczana jest średnia ich anomalii temperatur. Proces ten wymaga korekty na okoliczność błędów wynikających np. ze zmiany umiejscowienia stacji, zmian techniki pomiaru temperatury czy efektu miejskiej wyspy ciepła. Szczegółowa procedura korekt jest opublikowana w serii artykułów naukowych i każdy, mający dostęp do danych ze stacji, może sprawdzić obliczenia (link HadCRUT4).

Tak właśnie postąpili autorzy Przeglądu. Posłużyli się surowymi danymi ze stacji pomiarowych, by sprawdzić, czy uzyskane wyniki będą zbieżne z wynikami CRU. Zdołali uzyskać wystarczającą ilość danych pomiarowych, zarówno ze strony Global Historical Climatology Network (GHCN), jak i National Centre for Atmospheric Research (NCAR). Następnie (nie posiłkując się programami z CRU a jedynie informacjami na temat sposobu przetwarzania danych) napisali własny program komputerowy. Wynik analiz? Zbieżność z rezultatami CRU.

W ten oto sposób autorzy Przeglądu dowiedli, że naukowcy z CRU niczego nie ukrywali – każdy kto chce powtórzyć ich wyliczenia, ma dostęp do zbioru danych, a każdy kompetentny badacz sam może dokonać takiej analizy. Co więcej – nie ma czego ukrywać: użyte w Przeglądzie dane (zarówno skorygowane, jak nie) dały wyniki bardzo zbliżone do wyników CRUTEM, a proces czyszczenia szeregów danych wartości temperatur z błędów oraz zmieniających odczyty czynników „nieklimatycznych”, takich jak np. miejska wyspa ciepła (tzw. proces homogenizacji danych), nie wpływa istotnie na średnią globalną. Przegląd nie zawiera wniosków natury stricte naukowej, za to obfituje w konkluzje dotyczące samego CRU (wytłuszczenie autorów Przeglądu):

CRU nie może zablokować dostępu do zapisów temperatur ani nimi manipulować. Dowiedliśmy, że każdy niezależny badacz może ściągnąć pierwotne dane bezpośrednio ze stacji pomiarowych i przeprowadzić własne analizy trendów temperaturowych.

Nie dopatrzyliśmy się nadużyć w zakresie doboru stacji czy analizy danych. Nasze badania potwierdzają, że CRU wyznacza trendy globalnych temperatur na podstawie szerokiego zbioru danych (zarówno skorygowanych, jak i nie), zebranego dla dużej ilości stacji pomiarowych. Niezależne analizy zgadzają się co do tego, że jest wielce nieprawdopodobne, by CRU manipulowało danymi w celu uzyskania założonego z góry rezultatu. [1.3.1]

Jeszcze dobitniej stwierdzono to w rozdziale 6:

Nikt postronny nie jest w stanie manipulować danymi, chyba, że dotrze bezpośrednio do źródeł, czyli GHCN i NCAR. A to nie wydaje się prawdopodobne. Nawet, gdyby tak się stało, nadużycie takie byłoby łatwe do wykrycia poprzez porównanie z oryginalnymi danymi z narodowych instytutów meteorologicznych [6.4]

Przegląd sprawdził również dostępność meta danych, czyli informacji potrzebnych do dokładnego powtórzenia analizy CRUTEM. Program komputerowy nie stanowił problemu. Trudniej było uzyskać szczegółową listę stacji pomiaru temperatur, z których danych korzystał CRUTEM. Taką listę dołączono do pierwszej wersji CRUTEM z 1986 r., jednak CRU nie zadało sobie trudu, by ją zaktualizować dla ostatniej wersji CRUTEM3, opublikowanej w 2006 r.

CRU przedstawiło uaktualnioną listę dopiero w październiku 2007, w odpowiedzi na wniosek o udostępnienie informacji publicznej. Nawet wtedy zespołowi Przeglądu trudno było zidentyfikować wszystkie stacje, z uwagi na brak standaryzacji. Niemniej jednak, 90% stacji dało się dopasować do stacji w bazie danych GHCN. Wg CRU pozostałe 10% danych można uzyskać z odpowiednich narodowych instytutów meteorologicznych. W ramach „testu”, autorzy Przeglądu zwrócili się o dane bezpośrednio do Japońskiej Agencji Meteorologicznej.

Autorzy Przeglądu skrytykowali CRU za utrudnienia w dostępie do listy stacji:

CRU powinno udostępnić jednoznaczną listę stacji pomiarowych dla każdej wersji [CRUTEM], w momencie jej publikacji. Tymczasem, na naszą uzasadnioną prośbę o dostęp do informacji, zareagowało niechętnie i defensywnie. [1.3.1]

Warto jednak wiedzieć, że z danymi ze stacji jest pewien kłopot: są one własnością służby meteorologicznej która je zebrała. Osoby, które uzyskały te dane do prac naukowych nie mają prawa dostarczać ich osobom trzecim czy innym instytucjom bez specjalnego pozwolenia. Po „aferze” Climategate niemal wszystkie służby meteorologiczne na świecie zgodziły się na udostępnianie danych zawartych w bazie CRU. Jedyny wyjątek to polski Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, który nie pozwolił na upublicznienie wyników swoich pomiarów.

Przegląd krótko skomentował twierdzenie, że „Jones nie odniósł się należycie do zarzutów o oszustwo postawionych […] profesorowi Wei-Chyung Wang” (dane Wanga cytował Jones w swojej pracy z 1990 dotyczącej efektu miejskiej wyspy ciepła). Ponoć Wang miał sfabrykować twierdzenie, że żadna (lub prawie żadna) z wybranych chińskich stacji pomiarowych nie została przeniesiona na przestrzeni czasu. Uniwersytet, na którym zatrudniony był Wang, przeprowadził śledztwo w tej sprawie i odrzucił zarzuty. Równolegle, po roku, Jones odpowiedział recenzowaną analizą, w której potwierdził swoje pierwotne wnioski. W każdym razie, mówimy tu o jednej pracy, która nic nie zmienia odnośnie tego, co wiemy o efekcie miejskiej wyspy ciepła.

Zarzuty te miały pogłębić wątpliwości co do wiarygodności działań CRU w tym obszarze. Nie znajdujemy potwierdzenia dla tych zarzutów. [1.3.1]

Na fali Climategate narodził się projekt BEST (Berkeley Earth Surface Temperature),finansowany przez miliarderów braci Koch, wspierających środowisko zaprzeczające zmianie klimatu. W ramach projektu, grupa fizyków-sceptyków przeprowadziła własną, niezależną i wykorzystującą inną metodykę analizę globalnych trendów temperatury. Wyniki okazały się zbliżone do tych uzyskanych przez CRU, GISS i NCDC – tak więc środowiska sceptyczne je odrzuciły.

Sceptycy nazwali Climategate „gwoździem do trumny antropologicznego globalnego ocieplenia”, jednak wyniki CRU oparły się wszelkim zarzutom, nie mówiąc o konkluzjach całej społeczności klimatologów. Postępowania prowadzone dla wyjaśnienia zarzutów potwierdziły wyniki klimatologów z CRU. Tak czy inaczej, prace CRU to jedynie cząstka ogromnego materiału dowodowego, potwierdzającego antropogeniczne globalne ocieplenie. Licznych i wzajemnie spójnych dowodów nie da się zdyskredytować, poddając w wątpliwość rzetelność pojedynczych naukowców.

Jeśli już można mówić o rzeczywistej aferze Climategate, to nie o dotyczy ona naukowców, lecz tych, którzy wykradli e-maile i rozdmuchali w mediach nieprawdziwe informacje.

Marcin Popkiewicz na podstawie Skeptical Science, konsultacja merytoryczna: prof. Szymon P. Malinowski

Fajnie, że tu jesteś. Mamy nadzieję, że nasz artykuł pomógł Ci poszerzyć lub ugruntować wiedzę.

Nie wiem, czy wiesz, ale naukaoklimacie.pl to projekt non-profit. Tworzymy go my, czyli ludzie, którzy chcą dzielić się wiedzą i pomagać w zrozumieniu zmian klimatu. Taki projekt to dla nas duża radość i satysfakcja. Ale też regularne koszty. Jeśli chcesz pomóc w utrzymaniu i rozwoju strony, przekaż nam darowiznę w dowolnej wysokości