Kontynuacja artykułu członka naszej Rady Naukowej prof. Zbigniewa W. Kundzewicza oraz dr Rasmusa E. Benestada i Andrzeja Ceglarza. Czytaj pierwszą część.
Sceptycy klimatyczni w przestrzeni publicznej
Obecność informacji i materiałów dotyczących zmian klimatu w polskich mediach jest bardzo niska. Kundzewicz i in. (2017) dokonali analizy mediów w odniesieniu do Piątego Raportu (AR5) opracowanego przez Międzyrządowy Panel do spraw Zmian Klimatu (IPCC). Uważa się, że AR5 był najistotniejszym raportem od początku istnienia IPCC, czyli od roku 1988. Jego waga wywodzi się w dużej mierze z aktualizacji wyników, zawierających ocenę prawdopodobieństwa, że większość obserwowanego wzrostu średniej temperatury globalnej od lat 50-tych XX wieku była wynikiem czynników antropogenicznych. Stwierdzenie to zaopatrzono w kwantyfikator „niezwykle prawdopodobne” (czyli z prawdopodobieństwem większym niż 95%) – silniejszy niż kiedykolwiek wcześniej. Analiza porównawcza mediów wielu krajów europejskich pokazała, że obecność materiałów dotyczących IPCC jest w polskich mediach bardzo niska – liczba artykułów opublikowanych w trzech monitorowanych gazetach pochodzących z trzech stron sceny politycznej (prawicowej, lewicowej i centrowej) w Norwegii i w Polsce pokazuje znaczące różnice: 39 do 7 (Kundzewicz i in., 2017). Pośród artykułów prasowych dotyczących raportów IPCC, sceptycy bądź argumenty sceptyczne znalazły się w 14% polskiej próby i w 10% próby norweskiej. Niemniej, wziąwszy pod uwagę silną historyczną obecność sceptyków w polskich mediach, zaskakującym jest fakt, że zaledwie jeden na siedem artykułów w polskiej próbie zawierał motyw sceptycyzmu („Naukowcy i politycy z głową w chmurach”, Rzeczpospolita, 28 września 2013).
Wyniki te wymagają jednak dodatkowego omówienia i rozwinięcia. Międzynarodowe badania porównawcze mające na celu zbadanie zasięgu raportów IPCC w prasie, przeprowadzone w 22 krajach i obejmujące analizę treści dwóch wysokonakładowych gazet (po jednej reprezentującej prawicowy i lewicowy światopogląd), wykazują znaczny zasięg raportów IPCC w większości badanych krajów. W tymże zestawieniu Polska zajęła drugie miejsce od końca, przed Egiptem (Kunelius i in., 2016). Z kolei, analiza artykułów opublikowanych od września 2013 do lutego 2014 w tygodnikach lub w miesięcznikach pokazała, że spośród 22 artykułów aż połowa (11) była sceptyczna (Kundzewicz i in., 2017). Co więcej, w niektórych artykułach globalnie uznane wyniki pochodzące od IPCC były przeciwstawiane wątłym konkluzjom NIPCC (Pozarządowy Międzynarodowy Panel do spraw Zmiany Klimatu). Stworzono zatem wrażenie dyskusji pomiędzy dwoma grupami badaczy podobnego kalibru, a niektóre artykuły prasowe przedstawiały przesłania NIPCC jako dobrze reprezentujące rzeczywistość. Pokazuje to, że wielu sceptykom klimatycznym w Polsce udało się bardzo głośno wyrażać swoją krytyczną opinię na temat IPCC, a poglądy te funkcjonowały w mediach szerząc wygodne kłamstwa w kraju, gdzie niewygodna prawda (zob. Gore, 2006) jest zdecydowanie bardzo niewygodna.
W porównaniu do polskich, norweskie media prezentują odmienny stosunek wobec rezultatów IPCC. Panel IPCC był uznawany w Norwegii za wysoce wiarygodny, a grupy takie jak „klimarealistene” – współpracująca z Heartland Institute w Stanach Zjednoczonych, który to instytut wydał i promował raport NIPCC, nie były traktowane poważnie w mediach. Sytuację tę może wyjaśnić fakt, iż zdecydowana większość dziennikarzy norweskich miała dobre rozeznanie w sytuacji klimatycznej, nie podlegała zewnętrznym wpływom i propagowała rzetelne informacje wśród kolegów. Warte odnotowania jest również to, iż sceptycy klimatyczni pozostali aktywni w przestrzeni internetowej, gdzie artykuły dotyczące zmian klimatycznych prezentowane w portalu specjalizującym się w kwestiach naukowych (www.forskning.no) zostały zaatakowane przez zmasowany trolling w komentarzach, co skłoniło administratorów strony internetowej do usunięcia możliwości komentowania. Również tradycyjne media były zasypywane dużą ilością sceptycznych wiadomości i komentarzy, które jednak uznano za niewiarygodne i irracjonalne, a w efekcie je zignorowano.
Inne badanie porównywało wieczorne serwisy informacyjne w najpopularniejszych stacjach telewizyjnych w Polsce i w Norwegii, od dnia przed do dnia po przyjęciu każdego z trzech sprawozdań grup roboczych IPCC. Jest to miarodajne porównanie ze względu na duże znaczenie telewizji w rozpowszechnianiu wiadomości odnośnie do zmian klimatu. Ponownie, w Polsce, w porównaniu do Norwegii, przekaz informacji na ten temat różnił się skalą. O ile w Norwegii NRK Dagsrevyen o godzinie 19:00 przedstawił cztery raporty informacyjne (Painter, 2015), to Wiadomości TVP o 19:30 i Fakty TVN o 19:00 nie przedstawiły żadnego.
Niski poziom zaniepokojenia zmianami klimatu i większa obecność sceptyków wśród ogółu ludności w Polsce mogą częściowo odzwierciedlać wpływ niektórych polityków, partii politycznych oraz sceptycznych naukowców obecnych w mediach. Jednymi z niewielu kwestii, co do których zasadniczo zgadza się większość partii na polskiej scenie politycznej – Prawo i Sprawiedliwość (PiS), Platforma Obywatelska (PO), Solidarna Polska, Wolność (KORWiN) – są: stanowisko w kwestii wspierania energetyki opartej na węglu, bagatelizowanie zmian klimatu, a także krytyka ambitnej polityki klimatycznej UE (Marcinkiewicz i Tosun, 2015).
Sytuacja w Norwegii jest zgoła odmienna, a większość polityków wyraża zaniepokojenie zmianami klimatycznymi. Niemniej, zdarzają się również politycy, którzy w mediach wyrażają wątpliwości co do antropogenicznych przyczyn zmian klimatu (Siv Jensen, Frp, Aftenposten, 28.04.2015).
Skala tego zjawiska, jeśli chodzi o polityków polskich, jest zdecydowanie większa. W roku 2011, ówczesny komisarz UE ds. budżetu Janusz Lewandowski zaskoczył europejskich kolegów, mówiąc polskim gazetom, że „teza, że energetyka węglowa jest główną przyczyną globalnego ocieplenia jest bardzo wątpliwa (…). Co więcej, coraz częściej pojawia się znak zapytania o „globalne ocieplenie” jako takie”. Kilku innych czołowych polityków w Polsce z różnych partii podobnie głosiło publicznie swoje sceptyczne poglądy, nie tylko dotyczące polityki klimatycznej, ale także ustaleń naukowych na temat zmian klimatu. Lider partii rządzącej w czasie tworzenia niniejszego rozdziału (PiS), Jarosław Kaczyński, który był w tym czasie najważniejszym decydentem w państwie (pozostając szeregowym posłem i nie pełniąc oficjalnie żadnej ważnej funkcji publicznej), znany jest ze sceptycznych poglądów na temat zmian klimatycznych. Wyraził m.in. opinię, że „nie ma dowodów na to, że emisje CO2 odgrywają jakąkolwiek rolę w zmianach klimatu, a jest wiele dowodów na to, że nie odgrywają żadnej roli”.
Zbigniew Ziobro lider partii „Solidarna Polska”, w czasie pisania niniejszego rozdziału Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny, powiedział (żartobliwie?), że „pijemy napoje gazowane dwutlenkiem węgla więc nie może on być szkodliwy”. Polityk ten jest zagorzałym krytykiem polityki klimatycznej i autorem artykułu zawierającego fałszywe stwierdzenia i półprawdy o klimacie. Jan Szyszko, profesor nauk leśnych i do niedawna Minister Środowiska, stwierdził, że „dwutlenek węgla emitowany w Polsce jest gazem życia dla żywych zespołów przyrodniczych, by stawały się coraz lepsze”. Co więcej, opowiadał się on zdecydowanie, również na arenie międzynarodowej, za uznaniem działań związanych z sektorem leśnictwa jako mających na celu przeciwdziałanie zmianom klimatycznym. Jest to jednak krytykowane przez ekspertów jako przerysowane i daleko niewystarczające (Szulecka, 2016).
Janusz Korwin-Mikke, lider małej partii i kilkakrotny kandydat w wyborach prezydenckich, jako europarlamentarzysta wygłosił podczas sesji Parlamentu Europejskiego w dniu 25 czerwca 2014 r. bardzo osobliwe i sceptyczne przemówienie, w którym zaproponował ściganie naukowców badających zmiany klimatu za ich „szaleństwo”. W swoim wystąpieniu Korwin-Mikke powiedział między innymi, że „koszty energii (…) są generowane przez UE – dzięki walce z globalnym ociepleniem” i że „kraje okupowane przez UE zapłaciły ogromną cenę”. Powiedział też: „Globalne ocieplenie – jeśli jest prawdziwe – nie jest antropogeniczne. To są brednie. Ale to jest instrument, aby osiągnąć konkretny cel: zerowy wzrost gospodarczy. I ten cel – tajne marzenie niektórych osób siedzących wśród nas [tzn. na sali posiedzeń Parlamentu Europejskiego] – został osiągnięty. Wydano i zmarnowano 2 biliony euro. To jest zbrodnia.” Korwin-Mikke, który słynie ze skandalizujących wypowiedzi, wygłaszał więc w Parlamencie Europejskim tzw. prawdy objawione, nieudokumentowane faktami, a oparte na teoriach spiskowych. Z wielką pewnością siebie wyrażał spostrzeżenia odnoszące się do obszarów wiedzy spoza swoich kompetencji, takich jak klimatologia, psychologia, ekonomia, polityka i prawo.
Aby pokazać światu, że Polska nie jest „czarną owcą” wspólnoty międzynarodowej, rząd polski zorganizował dwie Konferencje Stron Konwencji Ramowej Narodów Zjednoczonych w sprawie Zmian Klimatu (COP UNFCCC): COP 14 w 2008 r. w Poznaniu i COP 19 w 2013 r. w Warszawie i organizuje trzecią konferencję – COP 24 w Katowicach w grudniu 2018 r.
Poznański szczyt klimatyczny był pierwszą dużą konferencją pod auspicjami ONZ, która odbyła się w Polsce. Również konferencja warszawska, COP 19, wzbudziła znaczne zainteresowanie w kraju i za granicą, ale w jej tle pojawiły się pewne osobliwe zdarzenia. Marcin Korolec, który otworzył konferencję COP 19 jako Minister Środowiska i pełnił obowiązki prezydenta konferencji, został zdymisjonowany przez ówczesnego Premiera, Donalda Tuska, ze stanowiska ministerialnego podczas trwania konferencji, ku zaskoczeniu i zakłopotaniu wielu tysięcy jej uczestników. Równolegle z COP 19, zorganizowano również w Ministerstwie Gospodarki „szczyt węglowy”. Organizacja Greenpeace wykorzystała możliwość pokazania się w czasie konferencji przeprowadzając happening z dużymi, dobrze widocznymi banerami w języku polskim i angielskim: „Kto rządzi Polską? Przemysł węglowy, czy społeczeństwo?”, które pierwszego dnia konferencji umieszczono na budynku Ministerstwa Gospodarki. Dodatkowo Polska została nagrodzona „Skamieliną Dnia”, przyznaną przez pozarządowe organizacje ekologiczne działające w ramach Sieci Działań na rzecz Klimatu (Climate Action Network). Ta nagroda (a raczej antynagroda) była przyznawana każdego dnia trwania konferencji COP krajowi, którego działania blokowały postęp negocjacji. Premier Donald Tusk, przemawiający podczas otwarcia COP 19, oprócz oświadczeń w duchu Konwencji Klimatycznej, podkreślił ważną rolę węgla w rozwoju gospodarczym Polski i nie wspomniał o zasadniczej roli energii ze źródeł odnawialnych w ograniczaniu zmian klimatu. Można to interpretować jako polską mantrę – odnawialne źródła energii zmniejszają zatrudnienie w konwencjonalnym sektorze energetycznym. W nieco innym tonie, na początku 2014 r., Tusk, jeszcze jako Premier RP, wybrany w tym samym roku na przewodniczącego Rady Europejskiej, zaprezentował ideę Europejskiej Unii Energetycznej. Głównym przesłaniem tego pomysłu było jednak zapewnienie bezpieczeństwa dostaw surowców energetycznych dla krajów Europy Środkowej i Wschodniej, masowo importujących ropę i gaz, głównie z Federacji Rosyjskiej. Pomysł ten wynikał głównie z przerwania dostaw gazu z Rosji na Ukrainę, połączonego z aneksją Krymu, co było wydarzeniem wyraźnie skupiającym uwagę międzynarodowej społeczności (Ellenbeck i in., 2015).
W przypadku przestrzeni naukowej, polskie media przekazywały również nieprawdziwe informacje dostarczane przez niektórych sceptycznych naukowców rozpowszechniających wygodne nieprawdy. Opierały się one na błędnych założeniach lub polegały na niewiarygodnych źródłach informacji, które niekiedy ulegały pseudo-uwiarygodnieniu przez wzajemne cytowanie wypowiedzi innych sceptyków. Anderegg i in. (2010) zauważyli, że 97-98% ankietowanych badaczy klimatu najbardziej aktywnie publikujących w tej dziedzinie popiera założenia antropogenicznej zmiany klimatu nakreślone przez IPCC i że „względna wiedza na temat klimatu i pozycja naukowa badaczy nieprzekonanych do antropogenicznych zmian klimatu są znacznie mniejsze niż w przypadku przekonanych naukowców”. Benestad i in. (2016) postanowili przyjrzeć się pozostałym 2-3% opublikowanych artykułów, w których odrzucono antropogeniczne zmiany klimatu. Stwierdzili błędy metodyczne oraz wiele innych typowych i systematycznych błędów, takich jak: brak informacji kontekstowych; ignorowanie informacji nie pasujących do wniosków (np. nieuwzględnienie istotnych prac lub związanych z nimi danych geofizycznych); niedociągnięcia wynikające z niedostatecznej znajomości modelu, czy wynikające z określonych konfiguracji eksperymentów, użycie niewłaściwych metod statystycznych, albo oparcie się na źle zrozumianych lub niekompletnych podstawach fizycznych.
Zarówno w polskich jak i w norweskich mediach, dość często występują naukowcy z dyscyplin innych niż klimatologia. Na temat obecnej zmiany klimatu wypowiadają się geolodzy, astronomowie, ekonomiści, inżynierowie górnictwa i energetyki, itd., niekiedy z tytułami profesorskimi. Zabierają głos w sprawach wykraczających poza zakres ich kompetencji. Na przykład, w lutym 2009, roku Komitet Nauk Geologicznych Polskiej Akademii Nauk ogłosił stanowisko – manifest, dotyczący globalnego ocieplenia. Geolodzy, świadomi wielu przeszłych zmian klimatu w historii Ziemi, sugerują w nim możliwość wyjaśnienia aktualnego ocieplenia przez analogie geologiczne. Nie ma wątpliwości, że Polska ma wielkie tradycje i osiągnięcia w dziedzinie nauk geologicznych, ale w kontekście bieżącej zmiany klimatu stwierdzenie, że przeszłość jest kluczem do przyszłości jest prawdziwa tylko w ograniczonym zakresie (Milly i in., 2008, 2015). Podobną sytuację można zauważyć w Norwegii. Oczywiście warto szukać analogii z przeszłymi epokami, ale będą one niekompletne, ponieważ warunki nigdy nie były takie jak obecnie. Zasłużony Komitet PAN w Polsce złożył oświadczenie wykraczając poza swoje kompetencje. Podobnie, w Norwegii, zasłużeni naukowcy zasugerowali, że zmiany związane ze Słońcem są powodem obecnego globalnego ocieplenia. Motywację można zrozumieć – chęć uzyskania rozgłosu i funduszy na badania. Precyzyjną i wiarygodną, ale bardzo krytyczną opinię w sprawie manifestu Komitetu Nauk Geologicznych Polskiej Akademii Nauk oraz porównanie z zupełnie odmienną, zrównoważoną, wypowiedzią Amerykańskiego Towarzystwa Geologicznego (GSA) można znaleźć na znakomitym blogu „doskonaleszare”, zajmującym się tematyką zmian klimatu [oraz na stronie Nauka o klimacie].
Warto odnotować również nieformalną współpracę pomiędzy polskimi i norweskimi sceptykami klimatycznymi (przede wszystkim – Jaworowski i Segalstad), która zaczęła się we wczesnych latach 90-tych XX wieku, i którą można zaobserwować w artykule „przemyconym” do recenzowanego czasopisma punktowanego w bazie ISI Web of Science (Jaworowski i in., 1992b), a także w innych publikacjach (Jaworowski i in., 1990, 1992a). Gigant nauk o klimacie, Hans Oeschger, zareagował następująco: „Wielce się wahając, piszę odpowiedź na artykuł Jaworowskiego, który nie zasługuje na uwagę. Niestety, udało mu się opublikować podobne artykuły w czasopismach, czym wywołał znaczne zamieszanie…”. Zbigniew Jaworowski, profesor nauk medycznych, potrafił dotrzeć na okładki wpływowego polskiego tygodnika opinii „Polityka”. Jego sugestie stały za wyborem nadejścia nowej epoki lodowcowej (na gruncie teorii orbitalnej) jako tematu okładki „Polityki” 12 lipca 2003 roku, w czasie, gdy w Europie trwało rekordowo upalne lato. Tytuł tematu z okładki brzmiał: „Naukowcy ostrzegają przed ogromnym ochłodzeniem”, ale użycie liczby mnogiej w tytule było zdecydowanie przesadzone – materiał opublikowany w tygodniku był przygotowany tylko przez jednego naukowca, w dodatku nie z zakresu klimatologii, tylko medycyny. Przykład promocji sceptycyzmu, za którym stał ponownie ten sam człowiek, znalazł się w innym numerze Polityki, 2 kwietnia 2008 roku, kiedy okładkę tygodnika okrasił tytuł: „Będzie zimniej. Czy globalne ocieplenie to tylko biznesowa sztuczka?”. Profesor Jaworowski i inni sceptyczni naukowcy byli kluczowymi gośćmi podczas sesji komisji w polskim Parlamencie (zob. Kundzewicz, 2013).
Naukowe informacje na temat zmian klimatu można znaleźć na dwóch portalach internetowych: na blogu „doskonaleszare” i portalu „naukaoklimacie”. Redaktorzy pracujący w tej drugiej platformie internetowej regularnie przyznają nagrody za największą klimatyczną bzdurę roku.
Media w Polsce i w Norwegii: traktowanie sprawy paliw kopalnych
W przeciwieństwie do zagadnienia zmian klimatu i całościowego spojrzenia na powiązanie węgiel-klimat, kwestie dotyczące węgla w kontekście spraw społeczno-ekonomicznych, zdrowia i regulacji międzynarodowych, zajmują w Polsce znaczną uwagę mediów.
Cena węgla na światowych rynkach podlega silnym wahaniom. W chwili pisania niniejszego rozdziału była ona niska – odnosząc się do ceny węgla grzewczego CAPP (Środkowe Appalachy), czyli do najpowszechniej używanej ceny referencyjnej dla węgla na wschodzie USA – w dniu 28 marca 2017 roku wynosiła ona 44,09 USD za tonę. Spadek ceny widać zwłaszcza w porównaniu pięcioletnim: od początku 2012 roku (gdy cena wynosiła 75 USD) do początków 2017 roku widoczny był stały trend spadkowy ceny węgla. Na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat, rekordowo wysoka cena została odnotowana latem 2008 roku – wynosiła ona niemal 160 USD za tonę.
Podczas gdy cena węgla tylko nieznacznie przekracza ćwierć wartości szczytowej z 2008 roku, koszt produkcji w wielu polskich kopalniach, w których węgiel wydobywany jest ze znacznych głębokości, przekracza rynkową wartość produktu. Mirosław Taras, ekspert z dużym doświadczeniem kierowniczym w produkcji węgla, wyraził zdroworozsądkowe stwierdzenie: „Głupotą jest wydobywać węgiel za 300 zł za tonę i sprzedawać go za 150 zł albo nawet mniej”. Jarosław Kaczyński, szef partii rządzącej, zadeklarował nieco enigmatycznie, że część produkcji węgla może być traktowana jako „dobro nierynkowe”. W rzeczy samej, polski rząd wielokrotnie interweniował by pomóc spółkom węglowym, których dotykały niskie ceny węgla na światowych rynkach. Wyrównywanie i wygładzanie cen węgla jest uznawane jako zgodne z polską racją stanu. W populistycznych hasłach kampanii wyborczych w 2015 roku (prezydenckiej i parlamentarnej), zwycięska partia („Prawo i Sprawiedliwość”) wielokrotnie obiecywała wsparcie dla polskiego przemysłu węglowego. W swoim przemówieniu podczas kampanii prezydenckiej w maju 2015, Andrzej Duda (wówczas kandydat wspierany przez „Prawo i Sprawiedliwość”, obecnie Prezydent RP) podczas wizyty na Górnym Śląsku, gdzie w większości zlokalizowany jest przemysł wydobywczy, powiedział: „Nie zgadzam się na zamknięcie polskich kopalń (…). Węgiel jest naszym skarbem narodowym i gwarancją bezpieczeństwa narodowego”. Po wyborze na urząd prezydenta, w grudniu 2015 r., jasno zaznaczył, że dekarbonizacja i redukcja wydobycia węgla jest herezją i działaniem na szkodę państwa. Krzysztof Tchórzewski, minister energetyki zadeklarował (10 listopada 2016): „Uratujemy węgiel dla dobra gospodarki”. Premier Beata Szydło stwierdziła (2 grudnia 2016), że polski „węgiel stanie się synonimem rozwoju i nowoczesnych technologii”. Bardzo wielu polityków nie zgadza się z wizją pozostawienia węgla pod ziemią i wykorzystywania odnawialnych źródeł energii, co miałoby spowodować wzrost cen energii (Kundzewicz, 2013). Niemniej znaczna część społeczeństwa preferuje rozwój odnawialnych źródeł energii zamiast węgla (i energii nuklearnej) (Gwiazda i Ruszkowski, 2016; PISM, 2014). W tym kontekście wydaje się, że jeszcze nie wytworzyło się wystarczająco silne i wpływowe społecznie „zielone” lobby, które byłoby w stanie zrównoważyć wpływ i stabilną od wielu lat pozycję lobby energetyki węglowej (zob. Bokwa, 2007).
W Norwegii jest wręcz odwrotnie – większość polityków podkreśla potrzebę „zielonej zmiany” (życia w sposób zrównoważony, przyjazny środowisku), jednak wciąż opowiadają się oni za dalszą eksploatacją podmorskich złóż ropy i gazu. Niektóre kontrowersyjne kwestie dotyczą np. definicji tego, gdzie zaczyna się zamarznięte morze (musi istnieć obszar ochronny dla tego terenu ze względu na ekosystemy i bezpieczeństwo działań) czy działań eksploracyjnych poza regionami opierającymi swoją gospodarkę na rybołówstwie i turystyce (Archipelag Lofoten, Wyspa Vesterålen i Senja).
Zimą 2016/2017, w polskich mediach niezwykle często pojawiały się materiały na temat problemu smogu, wynikającego ze spalania niskiej jakości węgla i odpadów w przestarzałych piecach grzewczych (tzw. niska emisja) oraz z emisji spalin samochodowych. Działania te przyczyniają się do zanieczyszczenia powietrza i wpływają negatywnie na zdrowie. W rzeczywistości, nieefektywny ciężki przemysł z czasów komunizmu, w latach 90-tych XX wieku w znacznym stopniu został zmodernizowany, co w rezultacie przyczyniło się do poprawy jakości powietrza. Tym niemniej, jakość powietrza nad Polską jest ciągle znacznie gorsza niż w znakomitej większości państw UE (EEA, 2016). Spośród 20 krajów objętych badaniem Europejskiej Agencji Środowiska (EEA), w 2014 roku w kategoriach stężenia PM10 (pyły zawieszone o cząsteczkach o wielkości 10 mikrometrów lub mniejsze) Polska była drugim najbardziej zanieczyszczonym krajem (za Bułgarią), natomiast w kategorii BaP (benzo-a-piren), Polska była najbardziej zanieczyszczonym krajem (EEA, 2016). Także w obszarach miejskich i podmiejskich koncentracja PM2,5 (pyły zawieszone o cząsteczkach o wielkości 2,5 mikrometrów lub mniejsze) za lata 2012-2014 klasyfikowała Polskę na drugim miejscu najbardziej zanieczyszczonych krajów UE, ponownie za Bułgarią. Liczba przedwczesnych zgonów w wyniku nadmiaru PM2,5 we wdychanym powietrzu wyniosła 48 250 (trzeci najgorszy wynik na liście) (EEA, 2016). Dla porównania, w Norwegii – 1590. W czasie gdy media w Polsce alarmowały na temat smogu, ówczesny Minister Środowiska, Jan Szyszko, sugerował, że przyczynę problemu smogu stanowi spalanie importowanego węgla, o gorszej jakości od rodzimego. W niektórych regionach, jak Małopolska, wprowadzono przepisy antysmogowe, polegające na tym, że w dni z nadmiernie wysokim stężeniem zanieczyszczeń transport publiczny jest darmowy, aby zachęcić ludzi do nieużywania swoich samochodów. Świadomość konsekwencji zdrowotnych wzrasta także np. poprzez akcje organizowane przez Polski Alarm Smogowy, ruch społeczny zrzeszający lokalne alarmy smogowe z całego kraju, którego celem jest poprawa jakości powietrza w Polsce. Istotnie, świadomość problemów związanych ze smogiem może poprawić ogólną świadomość powiązania węgla, klimatu i zdrowia.
Zdecydowana większość Polaków zgodziła się na członkostwo swojego kraju w Unii Europejskiej podczas referendum poprzedzającego akcesję w 2004 roku. Ciesząc się życiem we Wspólnocie, Polacy mają prawo korzystać z przywilejów członkostwa w UE tak samo jak obywatele pozostałych państw członkowskich. Jednocześnie powinni również rozumieć, że członkostwo w UE to nie tylko przywileje, ale również i obowiązki, a więc w kontekście polityki klimatycznej i energetycznej Polska musi przestrzegać praw UE. Stąd głosy pochodzące ze sceny politycznej żądające renegocjacji europejskiego pakietu klimatyczno-energetycznego, uznanego za szkodliwy dla Polski, zdają się być bezzasadne. Społeczność międzynarodowa, jak choćby agencje ONZ, Unia Europejska i pojedyncze państwa członkowskie UE starają się zachęcić Polskę do podjęcia redukcji emisji gazów cieplarnianych. 23 października 2014 roku dziennik Rzeczpospolita opublikował całostronicowy artykuł podpisany przez trzech ambasadorów wiodących państw UE w Warszawie (Ambasadora Francji – Pierra Buhlera, Niemiec – Rolfa Nikela i Wielkiej Brytanii – Robina Barnetta) zatytułowany „Zejść z niebezpiecznej drogi”. Autorzy nakreślili wizję ambitnej umowy globalnej, poprawiającej szanse na uniknięcie groźnego poziomu ocieplenia. Podzielili się pozytywnymi doświadczeniami ze swoich krajów na temat odwęglenia sektora energetycznego. Niemniej, w Polsce przeciwdziałanie zmianom klimatu jest często odbierane jako zewnętrznie narzucony problem polityczny (Ancygier, 2013).
Co ciekawe, jako że większość Polaków jest wyznania rzymsko-katolickiego, nauki Kościoła i Papieża w szczególności są zazwyczaj traktowane z atencją i szacunkiem. W encyklice Laudato si (Stolica Apostolska, 2015), Papież Franciszek poświęcił 26. paragraf potrzebie przeciwdziałania antropogenicznej zmianie klimatu. W Polsce natomiast, niektórzy dziennikarze (o nominalnie prawicowej orientacji) uznali tę encyklikę jako antypolską i zauważyli, że dogmat o nieomylności papieża jest ważny w kwestiach wiary i moralności, ale niekoniecznie w kwestii globalnego ocieplenia, jego przyczyn i przeciwdziałania mu (zob. dyskusję Lamzy, 2016).
Podsumowanie
Znacząca część społeczeństw obu porównywanych państw, Polski i Norwegii, może zostać uznana za sceptyków klimatycznych. Najistotniejsza rozpoznana różnica dotyczy postaw klasy politycznej. W Polsce, w odróżnieniu od Norwegii, funkcjonuje jednomyślność pomiędzy różnymi partiami co do kontestacji zmian klimatu i krytyki ambitnych prób wprowadzania polityk przeciwdziałania zmianom klimatu, uznawanych za nieefektywne i niekorzystne finansowo. Inaczej sytuacja wygląda w Norwegii, gdzie większość klasy politycznej jest przekonana co do słuszności przesłania IPCC.
Niezależnie od postaw prezentowanych przez liderów politycznych, istnieje ogromna przestrzeń dla potrzebnego działania naukowców – informowania społeczeństwa na temat zmian klimatu, ich przyczyn oraz konsekwencji, a także powiązania z systemem energetycznym. Istnieją dowody na to, że próby upowszechniania wiedzy dotyczącej zmian klimatu wśród szerszej publiczności sprawiają, że społeczeństwo bardziej bierze sobie do serca tę kwestię (Shi i in., 2016). A zatem, większą uwagę powinno się przykładać do twórczej i efektywnej komunikacji z szerokim odbiorcą.
Dość często dyskusja na temat zmian klimatu i ich konsekwencji sprowadzana jest do sporu zwolenników i przeciwników tezy na temat zmian, co wytwarza fałszywy obraz dwóch przeciwnych, ale równie ważnych poglądów reprezentowanych przez poważne naukowe dowody. Badacze powinni więc włożyć więcej zaangażowania, by nie ograniczać swoich działań tylko do takich przedsięwzięć. Byłoby korzystne, gdyby mogli np. podejmować współpracę ze społecznością spoza świata nauki, włączając sprawy związane ze zmianami klimatu do swoich programów nauczania i rozpowszechniania wiedzy. Przykładem może być fakt włączenia dyskusji o zmianach klimatu w obrady związków zawodowych w Norwegii. Niektóre z nich oczekują ograniczenia wydobycia ropy naftowej i podjęcia wysiłku w celu wypracowania rozwiązań bardziej przyjaznych środowisku. Innym przykładem jest nowo powołana grupa fachowa Tekna Klima – podgrupa norweskiej hybrydy Tekna (organizacja pośrednia między związkiem handlowym a stowarzyszeniem specjalistycznym), zob. https://www.tekna.no/teknaklima, zajmująca się kwestiami klimatu, którą kieruje współautor tego rozdziału, Rasmus E. Benestad.
Należy jednak pamiętać, że dostarczanie złożonych i szczegółowych informacji na temat zmian klimatu może być niewystarczające oraz nie prowadzić do oczekiwanych zmian w zachowaniu, czy do zwiększenia troski o stan środowiska (zob. Moser i Dilling, 2011). Dlatego naukowcy powinni raczej sprzyjać współpracy inter- i transdyscyplinarnej, gdzie przedstawiciele nauk przyrodniczych (badacze klimatu) powinni pracować razem z reprezentantami nauk społecznych, psychologami środowiska, ekspertami od komunikacji a nawet antropologami, po to, aby skutecznie adresować i projektować swoje wysiłki skupiające się na rozpowszechnianiu wiedzy o zmianach klimatu w odpowiedni sposób. Już dla samych naukowców zrozumienie złożoności systemów naturalnych, włączając to zmiany klimatu, jest nie lada wyzwaniem (zob. Norgaard, 2008), stąd reakcja odbiorców na wielowymiarowość tego zjawiska może być czynnikiem hamującym skuteczną komunikację naukową. Dlatego też interdyscyplinarna współpraca umożliwiłaby specjalistom nauk przyrodniczych zrozumienie społecznych, politycznych i psychologicznych procesów, które wpływają na rozwój sceptycyzmu klimatycznego i vice versa – przedstawiciele nauk humanistycznych mogliby poszerzyć swoją wiedzę o kwestie środowiskowe, co umożliwiłoby lepsze przygotowywanie argumentów w wymianie ze sceptykami klimatycznymi. Ponadto, współpraca transdyscyplinarna (i współprodukcja wiedzy, zamiast tylko jej przekaz) ze społecznością spoza świata nauki (jak choćby organizacjami pozarządowymi, związkami zawodowymi, przemysłem, administracją publiczną, nauczycielami, mediami, itd.) mogłaby umożliwić dotarcie do szerszego odbiorcy, jak i również umożliwiłaby naukowcom uzyskanie wiedzy na temat ograniczeń strukturalnych (procedury prawne, możliwości ekonomiczne, wpływ spuścizny historycznej czy kulturowej, itp.) u odbiorców. W konsekwencji, wszystkie te działania mogłyby przyczynić się do powstania adekwatnie zaprojektowanych i skoordynowanych rozwiązań oraz strategii komunikacyjnych.
Oczywiście autorzy niniejszej publikacji są dalecy od sugerowania podobnych strategii do tych prezentowanych przez zorganizowanych sceptyków klimatycznych i prowadzących do „wojny informacyjnej”. Rekomendują za to budowę długoterminowych form współpracy, która mogłaby poskutkować poprawą wzajemnego zrozumienia.
Prof. Zbigniew W. Kundzewicz, dr Rasmus E. Benestad i Andrzej Ceglarz
Adaptacja artykułu dla Nauka o klimacie: Marcin Popkiewicz
Więcej przeczytasz w pełnej wersji opracowania Zmiany klimatu i ich wpływ na wybrane sektory w Polsce
Fajnie, że tu jesteś. Mamy nadzieję, że nasz artykuł pomógł Ci poszerzyć lub ugruntować wiedzę.
Nie wiem, czy wiesz, ale naukaoklimacie.pl to projekt non-profit. Tworzymy go my, czyli ludzie, którzy chcą dzielić się wiedzą i pomagać w zrozumieniu zmian klimatu. Taki projekt to dla nas duża radość i satysfakcja. Ale też regularne koszty. Jeśli chcesz pomóc w utrzymaniu i rozwoju strony, przekaż nam darowiznę w dowolnej wysokości