W artykule wprowadzającym przedstawiliśmy skalę niezbędnych redukcji emisji gazów cieplarnianych z perspektywy globalnej, analizę funkcjonowania cyklu węglowego w ekosystemach lądowych oraz możliwą skalę pochłaniania CO2 przez ekosystemy lądowe z perspektywy globalnej. W niniejszym artykule przedstawiamy oszacowania możliwej skali pochłaniania CO2 przez polskie lasy w zestawieniu ze skalą niezbędnych redukcji emisji.
Czytaj też: Leśne gospodarstwa węglowe pod lupą: listek figowy czy realne rozwiązanie? (cz. 1/2)
Leśne Gospodarstwa Węglowe i ich potencjał według Lasów Państwowych
Jak możemy przeczytać na stronie Lasów Państwowych:
Leśne Gospodarstwa Węglowe w przeciągu 30 lat pochłoną dodatkowo niemal 1 mln ton CO2. Innymi słowy, każdy hektar lasu, na którym zostanie wykonane działanie dodatkowe w ciągu tego okresu pochłonie ok. 37 ton węgla. (…)
W ramach projektu LGW wykonywane są następujące działania dodatkowe: zalesianie, wprowadzanie gatunków szybkorosnących takich jak np. daglezja, wprowadzanie drugiego piętra drzew oraz podszytów, zwiększanie powierzchni odnowień naturalnych oraz działania zapobiegające nadmiernemu uszkadzaniu powierzchni gleby. (…)
Działania dodatkowe zostały zainicjowane w 2017 r., a potrwają do 2024 r. [red.: w innym miejscu Lasy Państwowe piszą o 2026 r.], natomiast ich efekt szacowany jest na okres 30 lat. (…)
Streszczając: według Lasów Państwowych LGW w ciągu 30 lat pochłoną dodatkowo (o tym, co to znaczy „dodatkowo”, piszemy w dalszej części tekstu) niemal 1 mln ton CO2 (czyli 33 000 ton CO2 rocznie) Na podstawie informacji, że „w ciągu tego okresu pochłonie więcej ok. 37 ton węgla”, w oparciu o przelicznik 1 tC = 3,666 tCO2 możemy przeliczyć, że 1 ha w ciągu 30 lat ma pochłonąć 37*3,666 = 135,6 tCO2 (czyli 4,5 tCO2/ha rocznie).
Obszar przeznaczony pod LGW wygląda na wciąż niezdefiniowany. Odnosząc całkowite pochłanianie równe 1 mln ton do pochłaniania z hektara, możemy oszacować powierzchnię lasów objętych projektem Leśnych Gospodarstw Węglowych na 1 000 000/135,6 = 7400 ha. Z kolei w tegorocznej prezentacji Lasów Państwowych na temat LGW podano 18 500 ha jako powierzchnię działań dodatkowych, w mediach przytaczana jest zaś informacja, że projekt LGW będzie obejmować 12 000 ha terenów zalesionych. Widać, że same Lasy Państwowe nie znają jeszcze skali swojego projektu.
Dodatkowo, według informacji przedstawianych przez kręgi związane z orędownikiem LGW – byłym ministrem środowiska Janem Szyszko – i nagłośnionych przez portal górniczy NETTG.PL: „Jeśli popatrzeć na nasze możliwości,, to polskie lasy są w stanie pochłaniać rocznie 42 mln t węgla.”
Według wcześniejszych informacji, „zdaniem Lasów Państwowych, taka gospodarka w ciągu 10 lat pozwoliłaby zakumulować 40 mln ton dwutlenku węgla w polskich lasach”, co odpowiadałoby pochłanianiu 4 mln ton CO2 rocznie.
Widzimy więc, że przedstawiane są bardzo różne liczby, a to co zostanie zrobione i w jakiej skali oraz jakie może być znaczenie tych działań w ochronie klimatu, nie jest wcale oczywiste.
Jak pokazaliśmy w artykule wprowadzającym polskie emisje gazów cieplarnianych wynoszą ok. 400 mln ton ekwiwalentu CO2 rocznie, z czego samego CO2 aż 321 mln ton. Tymczasem projekt LGW w obecnym kształcie ma prowadzić do pochłonięcia 33 000 ton CO2 rocznie – to zaledwie ok. 0,01% polskich emisji CO2. W zestawieniu z celem zredukowania emisji dwutlenku węgla o połowę do 2030 roku (patrz artykuł wprowadzający) skala proponowanych działań w ramach LGW jest zupełnie nieadekwatna.
Warto też zauważyć, że, jak piszą Lasy Państwowe:
Do realizacji celu projektu badawczego [LGW] niezbędne są prace terenowe, w czasie których pobierany jest materiał badawczy. Biuro Urządzania Lasu i Geodezji Leśnej, na wcześniej wytypowanych powierzchniach badawczych w całej Polsce, zajmuje się gromadzeniem próbek materiału organicznego pochodzącego z różnych warstw lasu np. ściółki , drzew lub korzeni. W trakcie prac wykonuje również wiele pomiarów parametrów drzew np. wysokość bądź wysokość osadzenia korony. W laboratoriach każda próbka jest dokładnie badana, głównie pod kątem zawartości węgla. Wyniki tych prac służą do stworzenia modeli, m.in. krzywych wzrostu drzewostanów, które mają zastąpić zmienne dotychczas znajdujące się w modelu CBM (Carbon Budget Model). Program CBM powstał w Kanadzie i służy do szacowania zmian ilości węgla w ekosystemie leśnym. Nietrudno domyślić się, że model bilansu węgla stworzony dla lasów położonych tak daleko od Polski wymaga dostosowania do warunków panujących w polskich lasach. (…) Aby dostosować model CBM do naszych warunków, zmienne znajdujące się w modelu zamieniane są na parametry krajowe, odzwierciedlające cechy lasów rosnących w Polsce (…) I to właśnie jest głównym celem badań…
LGW stanowią więc jedynie projekt badawczy, ponieważ na razie Lasy Państwowe dysponują tylko modelem CBM, pozwalającym na obliczenia dla warunków kanadyjskich (!), a jego dostosowanie do warunków polskich ma być dopiero przeprowadzone. Prowadząc badania nad LGW do 2024 (lub 2026) roku i szeroko je nagłaśniając tylko tworzylibyśmy pozory, że cokolwiek robimy, a w rzeczywistości zmarnujemy większość czasu, który mamy na ograniczenie emisji o połowę.
Możliwa skala pochłaniania CO2 przez Leśne Gospodarstwa Węglowe
Skala obecnie uruchamianych projektów LGW (pochłanianie 33 000 ton CO2 rocznie, czyli 0,01% polskich emisji CO2) jest skalą badawczo-pilotażową. Całkowita powierzchnia Polskich lasów to 9,2 mln ha (Lasy Państwowe, 2016), gdyby więc na ich całości uruchomić projekty zbliżone do LGW (według założeń Lasów Państwowych charakteryzujące się pochłanianiem 4,5 tCO2/ha rocznie), to polskie lasy pochłonęłyby dodatkowo 4,5*9,2 = 41,4 mln ton CO2 rocznie. Wyjaśniałoby to przytoczone w NETTG.PL stwierdzenie: „Jeśli popatrzeć na nasze możliwości, to polskie lasy są w stanie pochłaniać rocznie 42 mln t węgla”.
Jednak na ile realna jest wartość dodatkowego pochłaniania 4,5 tCO2/ha rocznie?
W Europie najwydajniejsze lasy wychwytują dwutlenek węgla w tempie około 9 ton CO2
na hektar rocznie. To jednak liczby odpowiadające rosnącym na
najlepszych glebach lasom bukowym w dojrzałym wieku, 40-60 lat. W
polskich warunkach lasy w większości rosną na glebach niższej jakości,
ich wiek też jest zróżnicowany, a zarówno lasy młode, jak i stare
pochłaniają CO2 mniej intensywnie.
Najefektywniejszym działaniem z punktu widzenia pochłaniania CO2 byłoby radykalne zwiększenie powierzchni lasów i mokradeł w naszym kraju, jednak realistycznie rzecz biorąc, nie mamy możliwości znaczącego zwiększenia areału lasów i mokradeł, gdyż musiałoby się to odbyć kosztem terenów rolnych, i tak będących pod presją rozbudowy infrastruktury – mieszkaniowej, przemysłowej, transportowej i in.
Wśród dyskutowanych przez Lasy Państwowe działań, mających zwiększyć wzrost zdolności lasów do pochłaniania CO2, mowa jest o:
- Tworzeniu drugiego piętra w lesie. Nie są to jednak żadne „dodatkowe działania”, lecz strategia realizowana w Lasach Państwowych od lat. Innymi słowy jest to normalny składnik gospodarki leśnej opisany w podręczniku leśników pt. Zasady hodowli lasu.
- Zastosowaniu podszytu. To również aktywność już opisana w zasadach hodowli lasu i od dawna jest realizowana w lasach (patrz Zasady hodowli lasu). W wielu miejscach, na przykład na bardziej żyznych siedliskach borowych, podszyty powstają samorzutnie. Należy też wspomnieć, że po zrębie (usunięciu drzew) rośliny zastosowywane w podszycie (podrost złożony z drzew, krzewów i bylin) stanowią problem podczas odnowienia lasu i w zasadzie ich los jest nieznany. Praktyka leśna, na dziś, polega na usunięciu tych roślin i jest to element niezbędny w procesie przygotowywania powierzchni do odnowienia. W przypadku podszytu mówimy o 40-letnim okresie pochłaniania CO2 przez rośliny, które znajdują się na słabych siedliskach (Bór świeży itp.) i rosną w warunkach mocnego zacienienia (np. w drzewostanach sosnowych tylko kilkanaście procent promieniowania słonecznego dociera do dna lasu), co znacznie ogranicza ich wzrost a tym samym zdolność do pochłaniania dwutlenku węgla.
- Ochronie węgla glebowego. Obecnie metody odnowienia lasu (powtórne posadzenie drzew na terenie po zrębie) polegają na nasadzeniach na powierzchniach, które zwykle przygotowywane są za pomocą pługów leśnych. Zastosowanie tej techniki „przewietrza” glebę i powoduje skuteczne uwolnienie „starego” węgla glebowego do atmosfery. Widać to wyraźnie w wynikach pomiaru składu izotopowego CO2 emitowanego z odnawianych powierzchni. Zastosowanie ręcznego sadzenia lasu, które mniej uszkadza wierzchnią pokrywę glebową (ściółkę i warstwę próchniczną), jest kosztownym i pracochłonnym zajęciem. Trzeba tu jeszcze zauważyć, że pod nasadzenie podszytów często stosuje się mechaniczne przygotowanie gleby, co oznacza, że w lesie o stosunkowo dobrze ustabilizowanej warstwie ściółki, zabiegi mające na celu wprowadzenie podszytu (dodatkowe pochłanianie CO2) potrafią prowadzić do emisji CO2 z wierzchniej warstwy gleby.
Kluczowe w tym wszystkim jest słowo „DODATKOWO”. Aktualnie, bez dodatkowych działań na rzecz pochłaniania CO2, polskie lasy pochłaniają netto 28 mln ton CO2 (patrz rysunek 3 w artykule wprowadzającym), czyli średnio 28/9,2 ≈ 3 tony CO2/ha.
Zróbmy symulację, jakie dodatkowe pochłanianie CO2 można osiągnąć poprzez wprowadzanie podszytu w lesie sosnowym, realizowane poprzez nasadzenia w już istniejącym drzewostanie takich gatunków drzew jak olsza szara, jarzębina, dąb bezszypułkowy, lipa drobnolistna czy buk pospolity. Ponieważ nasadzenia można dokonywać dopiero w warunkach, gdy już istniejący drzewostan jest w odpowiednim wieku, to posadzone drzewa mogą wzrastać, pochłaniając w tym czasie CO2 z atmosfery, maksymalnie przez 40-50 lat. Posadzone w 60-letnim lesie (IV klasa wieku), rosną do czasu zrębu. Tylko 4 mln ha (43,3% powierzchni leśnej) lasów znajduje się kategorii wiekowej 60+. Drzewostany znajdujące się w klasie odnowienia (KO), klasie do odnowienia (KDO) oraz o budowie przerębowej (BP) (razem 0,74 mln ha, 8%) nie zostały wzięte pod uwagę, ponieważ posiadają one już strukturę wielowarstwową, wynikającą z prowadzonej na tym terenie gospodarki leśnej.
Nie wszystkie lasy znajdujące się w kategorii 60+ nadają się do tworzenia w nich podszytu, bo do procesu fotosyntezy (pochłanianie CO2) niezbędna jest odpowiednia ilość energii słonecznej w dnie lasu. Drzewostany, w których dominującymi gatunkami są np. buk czy świerk zacieniają podłoże w taki sposób, że jakakolwiek fotosynteza w dnie lasu jest bardzo mocno ograniczona, np. w buczynie tylko na wiosnę, a w drzewostanach świerkowych jest praktycznie niemożliwa.
Załóżmy jednak, że do tworzenia podszytu zastosujemy buka (gatunek cieniolubny w młodości). Korzystając z zestawienia pt. „Spodziewany przyrost bieżący miąższości w układzie klas wieku i gatunków panujących. Zestawienie dla kraju”, wg stanu na 01.01.2017 (źródło Bank Danych o Lasach) przyrost drewna buka w wieku 1-20 lat wynosi 1,38 m3/ha (zalecana liczba sadzonek na uprawie to 6-8 tys./ha). Dla II klasy wiekowej 20-40 lat przyrost ten wynosi 6,39 m3/ha, jednak nie należy się spodziewać, że drzewa rosnące w cieniu i w ubogich warunkach siedliskowych boru osiągną parametry biologiczne osobników rosnących na otwartej przestrzeni i na zdecydowanie lepszych siedliskach lasowych (np. buczyny).
Przy założeniach:
- Gęstość całkowicie suchego drewna bukowego wynosząca średnio 685 kg/m3
- Względna masowa zawartości węgla w drewnie 50%
uzyskujemy roczne pochłanianie węgla w pniach na poziomie 472,6 kgC/ha. Wykorzystując proporcje pochłaniania węgla w różnych częściach drzew 30-letniego lasu bukowego we Francji (Granier i in., 2000), roczne pochłanianie w korzeniach, gałęziach i liściach wyniesie odpowiednio: 111,4 kgC/ha, 83,5 kgC/ha oraz 17,6 kgC/ha. Całkowite pochłanianie wyniesie 685 kgC/ha, czyli 2500 kgCO2/rok (2,5 tCO2/rok). Według obecnych zaleceń dotyczących wprowadzania podszytów w lasach, obszar zajęty przez podszyt nie powinien przekroczyć 50% powierzchni, na której realizowany jest ten zabieg. Dlatego, na dziś, wyliczoną wartość pochłoniętego CO2 należałby zredukować co najmniej o 50%.
Gatunki stosowane w podszycie nigdy nie są traktowane jako cel gospodarczy. Ich wprowadzenie polega na tworzeniu odpowiednich warunków do realizacji dodatkowych celów gospodarki na danym obszarze, takich jak np. ochrona gleby, pozytywne oddziaływanie na funkcjonowanie drzewostanów z postępującym stanem procesu chorobowego, czy też poprawa warunków bytowania gatunków wzbogacających różnorodność biologiczną w lesie. Buk pospolity, podobnie jak dąb, jest wymagającym siedliskowo gatunkiem i nasadzanie go w lesie iglastym nie ma sensu z produkcyjnego punktu widzenia (w takich warunkach glebowych drzewa te nie mają szansy uzyskać odpowiednich przyrostów). Otwarta pozostaje kwestia losów biomasy powstałej w ramach rozwoju warstwy podszytowej. Aktualnie, rośliny te będą usuwane jako element przygotowania powierzchni pod odnowienie, zmagazynowany w nich węgiel wraca więc do atmosfery – niezależnie od tego, czy są spalane, czy ulegają rozkładowi.
Nie jest do końca określone w jakich drzewostanach proponowany podszyt mógłby być zastosowany, jednak biorąc pod uwagę warunki świetlne panujące w dnie lasu, to lasy sosnowe (bory) wydają się właściwymi siedliskami. Drzewostany Lasów Państwowych, w których panującym gatunkiem jest sosna, zajmują obecnie powierzchnię 4,82 mln ha, co stanowi 69% powierzchni leśnej, jednak w klasach wiekowych 60+ znajduje się (liczone bez KO, KDO i BP) już tylko 2,2 mln ha (45%). W tych lasach aktywną politykę wprowadzania podszytu prowadzi się już od wielu lat.
Biorąc pod uwagę te uwarunkowania, zasadzenie podszytu na terenie 2,2 mln lasu sosnowego przy bardzo optymistycznym założeniu, że na całej tej powierzchni zdoła się uformować podszyt (100% pokrycia) oraz, że roczne pochłanianie uzyskanej warstwy roślin będzie na poziomie 2,5 tony CO2/ha, poskutkuje to dodatkowym pochłanianiem na poziomie 5,5 mln ton CO2 rocznie. Wyjaśniałoby to przytaczane przez media stwierdzenie, że „zdaniem Lasów Państwowych, taka gospodarka w ciągu 10 lat pozwoliłaby zakumulować 40 mln ton dwutlenku węgla w polskich lasach”, co odpowiadałoby dodatkowemu pochłanianiu 4 mln ton CO2 rocznie. Wszystkie liczby zaczynają układać się w spójną całość.
Należy tu dodać, że przedstawione powyżej oszacowanie mocno zawyża potencjał akumulacyjny stosowania podszytu ponieważ:
- 100% pokrycie podszytem drzewostanów sosnowych jest w zasadzie nierealne, ponieważ na tych powierzchniach od lat prowadzi się sztuczne nasadzenia, służące powstaniu tej warstwy lasu. Dodatkowo, na siedliskach bardziej żyznych podszyt powstaje samorzutnie;
- Ilość dostępnego światła w dnie lasu jest zwykle wielokrotnie mniejsza, co skutkuje silnym ograniczeniem intensywności procesu fotosyntezy (podczas obliczeń zastosowano przyrosty oszacowane dla warunków pełnego dostępu do energii słonecznej);
- Zasoby składników mineralnych w glebach siedlisk borowych są mniejsze od tych znajdujących się w siedliskach lasowych, podczas gdy w naszym obliczeniach wykorzystaliśmy wartości przyrostów buków rosnących na właściwych dla nich siedliskach.
Metodą na stabilizację już pochłoniętego z atmosfery węgla może być ochrona starych i dojrzałych lasów z kilkusetletnimi drzewami, w których zmagazynowana jest maksymalna, w określonych warunkach klimatyczno-glebowych, ilość węgla. Choć takie lasy pochłaniają CO2 z atmosfery dość wolno, to ich wycięcie sprawia, że w krótkim czasie do atmosfery emitowana jest olbrzymia ilość CO2 – w ten sposób do atmosfery trafia węgiel, który przez stulecia był gromadzony w biomasie lasu. Sadzenie na miejsce wyciętego starodrzewu młodych, szybko rosnących drzew, tworzy tylko złudzenie redukcji zawartości CO2 w atmosferze, gdyż jest to jedynie wychwytywanie z powietrza molekuł dwutlenku węgla, które wcześniej, w ramach usunięcia starodrzewu, zostały tam wyemitowane. Dodatkowo, sumaryczna zdolność magazynowania węgla przez taką plantację przez stulecia będzie mniejsza niż lasu naturalnego. Twierdzenie, że zastępowanie lasów pierwotnych plantacjami drzew jest działaniem korzystnym dla ochrony klimatu jest pozbawione merytorycznych podstaw, a biorąc pod uwagę niszczenie ściółki i naruszanie gleby będzie wręcz raczej szkodliwe.
Program maksimum: „Polska jak za Piastów”
Policzmy też, jaki efekt udałoby się uzyskać, gdyby nie przejmując się uwarunkowaniami społeczno-gospodarczymi zalesić Polskę do stanu z czasów wczesnych Piastów, kiedy aż 3/4 powierzchni Polski pokrywały lasy i mokradła. Oznaczałoby to mniej więcej 2,5-krotne zwiększenie areału polskich lasów.
Ilość węgla zmagazynowanego w drzewach polskich lasów, w 2015 roku wynosiła 822 mln ton (GUS, 2017). Gdybyśmy więc zwiększyli areał lasów z 30% do 75% powierzchni Polski, moglibyśmy w naszych lasach dodatkowo zmagazynować 1233 mln ton węgla, czyli ok. 4,5 mld ton CO2. Odpowiada to ok. 15-letnim emisjom ze spalania paliw kopalnych w Polsce. Przyjmując optymistycznie, że las ten wyrósłby przez 75 lat, pozwoliłoby to skompensować średnio rocznie ok. 60 mln ton CO2, czyli ok. 1/5 naszych emisji ze spalania paliw kopalnych. Po tym okresie lasy byłyby już dojrzałe, a dalsze usuwanie CO2 spowolniłoby do poziomu nie mającego praktycznego znaczenia dla sekwestracji węgla (choć oczywiście ilość węgla zmagazynowanego w dojrzałych drzewach byłaby bardzo duża).
W powyższym oszacowaniu uwzględniona jest sekwestracja w biomasie drzew, ale nie w glebach, które też pochłonęłyby pewną dodatkową ilość węgla, jednak w bardzo powolnym procesie.
A gdyby zamiast lasów postawić na mokradła, które lepiej od lasów potrafią prowadzić długoterminową sekwestrację węgla? W wielu przypadkach wystarczyłoby do tego zaprzestanie melioracji terenów łąkowych, dając przy okazji dodatkową premię w postaci stworzenia trudno dostępnych dla ludzi środowisk bogatych w rzadkie gatunki roślin i zwierząt. Na dłuższą metę byłoby to efektywne rozwiązanie, na krótszą jednak formowaniu mokradeł towarzyszyłyby bardzo wysokie emisje metanu (dla terenów łąkowych w początkowych latach liczonych w tonach na hektar), którego wpływ cieplarniany w horyzoncie 2050 roku może przewyższyć korzyści z usuwania CO2.
Wnioski
Chcąc osiągnąć trwałą sekwestrację CO2 w lesie powinniśmy się przede wszystkim skupić na metodach, które zapewniają odpowiednią skalę i długoterminowość przechowywania węgla usuniętego z atmosfery.
Rozwiązania zaproponowane w ramach programu Leśnych Gospodarstw Węglowych w skali, w której jest on obecnie wdrażany, nie będą mieć zauważalnego wpływu na polskie emisje CO2 (zakładana kompensacja będzie odpowiadać ok. 0,01% polskiej emisji CO2). Czekanie na wyniki badań do 2024 (lub 2026) roku oznacza, że wkład LGW w potrzebne do 2030 roku redukcje emisji CO2 o 50%, będzie zupełnie nieistotny.
W dłuższym horyzoncie czasowym, przy wielkoskalowym wdrożeniu programu LGW we wszystkich polskich lasach, ma on potencjał pochłaniania CO2 na poziomie kilku milionów ton CO2 rocznie (same Lasy Państwowe mówią o 4 mln ton), co odpowiada niewiele ponad 1% obecnych rocznych emisji z innych sektorów (321 mln ton CO2/rok). Dodatkowo czas przechowywania pochłoniętego w ramach LGW węgla nie jest imponujący – na przykład dla podszytu jest to tylko kilkadziesiąt lat.
Choć sama promocja (nieznacznego) wzrostu potencjału pochłaniania CO2 przez las jest na pewno cennym elementem ochrony klimatu, to należy mieć świadomość, że nie może być znaczącym środkiem zaradczym na emisje CO2 wynikające ze spalania węgla, ropy i gazu.
Przypomnijmy też za artykułem wprowadzającym, że zwiększając zasobność środowisk leśnych „przerzucamy” tylko węgiel w ramach rezerwuarów szybkiego cyklu węglowego, natomiast wydobywając i spalając paliwa kopalne zwiększamy całkowitą ilość węgla w szybkim cyklu węglowym (także w atmosferze). Węgiel zmagazynowany w drzewach nie będzie trwale usunięty z obiegu: w szczególności musimy liczyć się z tym, że wraz z postępowaniem zmiany klimatu, przesuwaniem się stref klimatycznych, coraz częstszymi i silniejszymi falami upałów i suszami będzie rosło ryzyko pożarowe. Szczególnie narażone będą zaś na nie lasy iglaste, czyli Leśne Gospodarstwa Węglowe. Tu rodzi się kolejne pytanie: co się stanie z „certyfikatami pochłaniania dwutlenku węgla przez lasy”, które policzono jako kompensatę dla spalanego węgla, gdy pochłonięty wcześniej przez rośliny CO2 w wyniku pożarów wróci do atmosfery?
Próby reklamowania programu Leśnych Gospodarstw Węglowych jako alternatywy dla szybkiej redukcji emisji z paliw kopalnych nie mają solidnych podstaw naukowych i stanowią co najwyżej listek figowy służący obronie systemu ekonomicznego opartego o pozyskiwanie energii z paliw kopalnych.
Marcin Popkiewicz, dr hab. Bogdan H. Chojnicki, konsultacja merytoryczna: dr hab. Zbigniew Karaczun, prof. dr hab. Tomasz Wesołowski
Fajnie, że tu jesteś. Mamy nadzieję, że nasz artykuł pomógł Ci poszerzyć lub ugruntować wiedzę.
Nie wiem, czy wiesz, ale naukaoklimacie.pl to projekt non-profit. Tworzymy go my, czyli ludzie, którzy chcą dzielić się wiedzą i pomagać w zrozumieniu zmian klimatu. Taki projekt to dla nas duża radość i satysfakcja. Ale też regularne koszty. Jeśli chcesz pomóc w utrzymaniu i rozwoju strony, przekaż nam darowiznę w dowolnej wysokości