STANOWISKO NAUKI
Liczne niezależne i wykonywane różnymi metodami pomiary wykazują stały wzrost poziomu morza w trakcie ostatniego stulecia.
MIT
Problem wzrostu poziomu mórz jest przereklamowany. „Mówi nam się, że poziom mórz rośnie i wkrótce nasze miasta zostaną zalane. Wszyscy słyszeli, że wyspa Tuvalu na Pacyfiku tonie (…) Jednak około 1990 roku stało się oczywiste, że odczyty lokalnych wodowskazów tego nie potwierdzają, nie ma żadnych dowodów na zatapianie wysp. Dlatego naukowcy z Uniwersytetu Flinders w Adelajdzie rozstawili nowe, nowoczesne wodowskazy na 12 wyspach Pacyfiku. Ostatnio projekt został zarzucony, ponieważ nie zarejestrowano żadnych zmian w poziomie morza na żadnej z 16 wysp w trakcie ostatnich 16 lat.” (Vincent Gray).
UWAGA: Ten artykuł został opublikowany w roku 2013 i nie był aktualizowany. W niektórych przypadkach mogą być dostępne nowsze dane liczbowe.
Jak pokazał w swojej pracy Gavin Schmidt, nie jest prawdą, jakoby wodowskazy na wyspach Pacyfiku nie pokazywały żadnego wzrostu poziomu morza. Przeciwnie: prawdziwe dane, pochodzące ze wszystkich stanowisk, pokazują wzrost poziomu wód.
A jak to wygląda globalnie?
Poziom mórz rośnie w wyniku topnienia lodów na lądach i wzrostu objętości (rozszerzania się) wód oceanu wraz ze wzrostem temperatury. Zjawisko to zagraża osiedlom i ekosystemom w strefie przybrzeżnej i jest dowodem globalnego ocieplenia.
Niebieska linia, przedstawiona na wykresie poniżej, wyraźnie pokazuje wzrost poziomu mórz. Widać również, że z upływem czasu poziom wody podnosi się coraz szybciej. Przebieg wykresu jest zgodny z trendem zmian średniej temperatury powierzchni Ziemi oraz z tempem topnienia lodowców.
Poziom morza jest ważnym wskaźnikiem zmian klimatu. Dlatego sceptycy usilnie próbują podważyć dane na ten temat. Z roku na rok poziom morza lekko się waha, dlatego łatwo potraktować dane wybiórczo i sugerować, że ogólny trend jest zerowy, ujemny czy liniowy. Łatwo to pokazać wybierając dwa położone blisko siebie punkty wykresu i łącząc je linią prostą. Zależnie od wyboru punktów można uzyskać niemal dowolne nachylenie prostej. Tak nie będzie, gdy wybierze się bardziej oddalone od siebie punkty. Im dłuższy okres czasu między nimi, tym przybliżenie prostą lepiej odpowiada ogólnemu obrazowi zmian.
Sceptycy mają też zastrzeżenia dotyczące jakości obserwacji prowadzonych za pomocą wodowskazów i altimetrów satelitarnych.
Zauważają na przykład, że w pomiarach wodowskazowych należy brać pod uwagę zmiany w wysokości lądu powodowane przez procesy geologiczne. Jednak nie powinna dziwić informacja, że naukowcy zdają sobie sprawę z wpływu tego zjawiska na wyniki obserwacji i stosują w swoich analizach odpowiednie poprawki. Oczywiście, w wynikach wciąż pozostaje nieco tzw. szumów (liczbowych odpowiedników zakłóceń), ale nie odpowiadają one za obserwowany trend rosnący.
Sceptycy podnoszą również szereg technicznych zastrzeżeń wobec pomiarów z wykorzystaniem altimetrów satelitarnych. Uzyskanie dokładności milimetrowych przy użyciu instrumentów znajdujących się na orbicie jest zdumiewającym wyczynem, łatwo więc zrozumieć, że niektórym ciężko w to uwierzyć. Naukowcy potrafią jednak wykazać, że dokładność satelitarnych pomiarów poziomu morza wynosi ok. 1 mm/rok. Co najważniejsze, pomiary te nie są obarczone błędem systematycznym, który mógłby sztucznie wytworzyć rosnący trend serii danych. Jak przedstawiono na wykresie powyżej, dane z wodowskazów i altimetrów satelitarnych są ze sobą zgodne. Obydwa te niezależne systemy pomiarowe, działające na różnych zasadach, pokazują taki sam wzrost poziomu morza. Prognozy wzrostu poziomu morza nie są przesadzone. Można pokazać, że są wręcz niedoszacowane.
Ostatnie analizy danych pomiarowych (Rahmstorf 2012) pokazują, że poziom wody w oceanach podnosi się w tempie szybszym, niż przewidywał to IV Raport IPCC (Rysunek 2): „Trend liniowy podnoszenia się poziomu oceanów w okresie 1993-2011 wyznaczony na podstawie pomiarów satelitarnych określa się na 3,2±0.5 mm/rok, czyli o 60% więcej, niż prognozowało to IPCC.”
Głównym powodem tego, że prognozy nie doceniły tempa wzrostu poziomu oceanów, a w przyszłości tempo to prawie na pewno wzrośnie, jest nieuwzględnianie przez modele IPCC dynamiki procesu topnienia lądolodów Antarktydy Zachodniej i Grenlandii. Metodyka IPCC polegała na oszacowaniu dotychczasowego tempa utraty masy przez lądolody i przyjęciu założenia, że pozostanie ono niezmienione. To bardzo zachowawcze podejście i główna przyczyna błędów prognoz. Szacunki uwzględniające te zmiany mówią o wzroście rzędu 1–2 metrów, a nawet większym.
Wiemy, ze stopnienie lodowców Grenlandii podniosłoby poziom wody o 7 metrów, a lodowców Antarktydy Zachodniej o 5 metrów. Tempo zaniku tych lądolodów jest obecnie obiektem intensywnych badań.
W interglacjale eemskim, 120 tysięcy lat temu, średnia temperatura planety była o 1 stopień wyższa niż dziś. Jednocześnie poziom oceanów był wyższy o 6 metrów. Trzy miliony lat temu, w pliocenie, kiedy koncentracja dwutlenku węgla w atmosferze była zbliżona do obecnej, klimat Ziemi był cieplejszy o 1–2°C niż dziś. W tym czasie poziom wody był wyższy o 25–35 metrów. Taki też będzie ostateczny wzrost poziomu morza przy utrzymaniu w długim okresie obecnego stężenia CO2 w atmosferze.
Co się stanie, kiedy wpuścimy do atmosfery więcej gazów cieplarnianych? W eocenie (34–56 mln lat temu), kiedy było cieplej o 4°C, na Ziemi w ogóle nie było lodu, a poziom oceanu był wyższy o 70 metrów.
Skeptical Science, tłumaczenie: Marcin Popkiewicz, konsultacja merytoryczna: prof. Szymon P. Malinowski
Fajnie, że tu jesteś. Mamy nadzieję, że nasz artykuł pomógł Ci poszerzyć lub ugruntować wiedzę.
Nie wiem, czy wiesz, ale naukaoklimacie.pl to projekt non-profit. Tworzymy go my, czyli ludzie, którzy chcą dzielić się wiedzą i pomagać w zrozumieniu zmian klimatu. Taki projekt to dla nas duża radość i satysfakcja. Ale też regularne koszty. Jeśli chcesz pomóc w utrzymaniu i rozwoju strony, przekaż nam darowiznę w dowolnej wysokości