O takiej zimie jak tegoroczna prawdopodobnie nawet już nie marzyliśmy. Byliśmy przyzwyczajeni do zim łagodnych, bez mrozu i dużych opadów śniegu. Tymczasem luty przypomniał wszystkim, że obfite opady białego puchu, które utrzymują się przez kilkanaście dni, a także znaczące spadki temperatury poniżej 0oC to typowy element zimowej aury. Czy tegoroczna zima to preludium do kolejnych mroźnych i śnieżnych zim, a zakupione sanki przydadzą się w kolejnych latach? Niestety – raczej nie. Jak pokazują prognozy klimatyczne przygotowane przez Instytut Ochrony Środowiska – Państwowy Instytut Badawczy, tegoroczna zima jest bardziej wyjątkiem niż pogodowym standardem, którego możemy spodziewać się przez kolejne dziesięciolecia.

sople lodu
Rysunek 1: Sople lodu. Źródło: materiały prasowe IOŚ-PIB.

Czy kiedyś było inaczej?

O zmianach zachodzących w zimowej aurze najlepiej świadczą pomiary meteorologiczne z ostatnich 20 lat XX wieku oraz z początku wieku XXI. Temperatury notowane w ostatnich 40 latach należały do najwyższych w historii instrumentalnych pomiarów w Polsce, a tendencja wzrostowa średniej temperatury powietrza była wyraźna zwłaszcza w miesiącach zimowych. Zmiany widoczne są również w charakterystykach pokrywy śnieżnej, której grubość w okresie 1952-1990 wynosiła średnio w Polsce od 2,5 do 12,9 cm, natomiast w latach 1991-2013 już tylko od 1,7 do 9,7 cm. Wyjątek stanowiły obszary górskie, gdzie notowano pokrywę śnieżną o większej grubości. Skrócił się również czas zalegania śniegu: w latach 1952–1990 wynosił on średnio 49 dni, a w 1991–2012 – 44 dni. Zmiana jest pozornie niewielka, ale są to średnie wartości w skali całego kraju (Kundzewicz i in., 2017).

Przypadkiem znacznie odbiegającym od wieloletnich pomiarów i obserwacji była zima w 2019 roku, kiedy zaobserwowano temperatury znacznie przekraczające średnie wieloletnie dla okresu styczeń-marzec. Podobną tendencję zaobserwowano również rok później – w 2020 roku. Wtedy też temperatura w lutym była znacząco wyższa niż norma w okresie 1971-2000 – w Sandomierzu o 5,4°C, a w Suwałkach, Wrocławiu, Raciborzu i Kłodzku o 5,1°C (Biuletyny PSH-M). Uwagę zwraca fakt, iż na wielu stacjach IMGW (Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej) nie zanotowano wystąpienia pokrywy śnieżnej lub też wystąpiła ona jedynie w pojedynczych dniach. Wskazuje to na postępującą, obserwowaną w długoletniej perspektywie, tendencję do wzrostu średnich miesięcznych temperatur w miesiącach zimowych oraz do stopniowego spadku liczby dni z obecnością pokrywy śnieżnej.

Skutki zimy odczuwalne przez cały rok

Zima w naszej strefie klimatycznej ma istotne znaczenie nie tylko dla przyrody oraz rolnictwa. Już sam brak pokrywy śnieżnej, która topniejąc, jest ważnym źródłem zasilającym wody podziemne, ma duży wpływ na ogólne zasoby wodne. Skutkiem ograniczonego zasilania wód podziemnych w okresie wiosennym są występujące w późniejszym czasie niskie stany wód w rzekach, a także częściej pojawiające się i dłużej utrzymujące susze.

: Zdjęcie: luty 2018 w Warszawie. Widać zakręcającą ulicę, po prawej stronie domy jednorodzinne, trawniki i kałuże, po prawej szare krzaki. Śniegu brak.
Rysunek 2: Luty 2018 w Warszawie. Zdjęcie: A. Kardaś

Jak komentuje Krzysztof Skotak, ekspert Instytutu Ochrony Środowiska – Państwowego Instytutu Badawczego:

Łagodniejsze zimy sprzyjają rozwojowi i ekspansji wielu gatunków roślin – nierzadko inwazyjnych i obcego pochodzenia, zagrażających różnorodności biologicznej naszego krajowego ekosystemu. Niestety wśród gatunków zwierząt, dla których zima okaże się łaskawa, będą również szkodniki, insekty i gatunki przenoszące choroby wektorowo, m.in. kleszcze i komary. Wraz z ociepleniem klimatu, prognozowanym rozwojem i zwiększeniem zasięgu występowania wektorów, możemy spodziewać się istotnego wzrostu ryzyka dla zdrowia oraz zmian w ekosystemach.

Obecność pokrywy śnieżnej i ujemne temperatury wpływają również na funkcjonowanie sektora turystycznego, szczególnie na zimową turystykę górską. Wspomniane skrócenie okresu zalegania pokrywy śnieżnej wiąże się nie tylko ze skróceniem okresu narciarskiego, ale przede wszystkim z potrzebą sztucznego naśnieżania stoków. Takie zabiegi generują dodatkowe koszty, co finalnie w swoich portfelach odczuwają turyści, płacąc więcej. Z drugiej strony – mniejsza liczba mroźnych dni w roku spowoduje spadek zapotrzebowania na energię elektryczną potrzebną do ogrzania naszych domów. Może to być jednak skompensowane większym zapotrzebowaniem na energię w trakcie coraz cieplejszych okresów letnich w związku z potrzebą uruchamiania klimatyzatorów i wentylatorów.

Prognozy nie pozostawiają złudzeń

Instytut Ochrony Środowiska – Państwowy Instytut Badawczy w ramach projektu Klimada 2.0 opracował projekcje klimatyczne dla Polski sięgające 2100 roku. Prognozy obejmują między innymi temperaturę powietrza atmosferycznego oraz sumę opadów atmosferycznych. Opracowując prognozy, przyjęto dwa scenariusze rozwoju: RCP4.5 oraz RCP8.5, których wyniki opisują przyjęty wariant zmian gospodarczych i demograficznych oraz wynikający z nich poziom emisji gazów cieplarnianych, zwłaszcza CO₂.

Scenariusz RCP4.5 zakłada, że uda nam się zmniejszyć poziom emisji gazów cieplarnianych do tego stopnia, aby w 2100 roku poziom koncentracji CO₂ nie przekraczał 540 ppm. Dla porównania – w 2020 roku wskaźnik ten wynosił 410 ppm. Założenia scenariusza RCP4.5 są szansą na spowolnienie postępującej zmiany klimatu i zatrzymanie trwającej degradacji środowiska naturalnego.

Mniej optymistycznym scenariuszem jest RCP8.5, który zakłada utrzymanie aktualnego tempa wzrostu emisji gazów cieplarnianych i osiągnięcie w 2100 roku koncentracji CO2 na poziomie 940 ppm w związku z zachowaniem obecnie wykorzystywanych technologii (tzw. biznes-jak-zwykle). To droga do postępujących, niebezpiecznych zmian warunków atmosferycznych, które w długoletniej perspektywie mogą okazać się zgubne dla całego środowiska.

Mapy: projekcje średniej temperatury zimą w Polsce. W scenariuszu RCP4.5 – temperatury między -5 i 5 stopni, w RCP8.5 – w całej Polsce powyżej zera.
Rysunek 3: Projekcje średniej temperatury dobowej zimą (grudzień – luty) w Polsce w dla lat 2091-2095. Po lewej scenariusz RCP4.5, po prawej RCP8.5. Źródło: Klimada 2.0

Prognozy zmian klimatu dla obu scenariuszy wskazują na wzrost średnich miesięcznych temperatur, jednak znacznie wyższy wzrost nastąpi w przypadku scenariusza RCP8.5. O ile w okresie 1961-1900 średnia temperatura stycznia w Polsce wynosiła ok. -4°C, to najbliższej dekadzie (w zasadzie niezależnie od scenariusza emisji) będzie to ok. -1°C, a do lat 2090. w scenariuszu RCP4.5 wzrośnie dalej do 1,2°C, a w scenariuszu RCP8.5 do 3,5°C (znacząco powyżej wynoszącej 2,3°C średniej temperatury marca w okresie 1961-1990, Klimada 2.0).

Co przyniesie przyszłość?

Istotną wspólną cechą obydwu scenariuszy jest większy wzrost wartości średnich temperatur w miesiącach zimowych (grudzień, styczeń, luty) niż w pozostałych miesiącach roku. Co więcej, niepokojącym zjawiskiem jest szybsze ocieplanie się klimatu Europy niż znacznej części świata. Prognozy EURO-CORDEX wskazują, że temperatura na Starym Kontynencie w bieżącym wieku będzie nadal rosła w tempie większym od średnio na świecie – w porównaniu do okresu 1971-2000 w różnych regionach w scenariuszu RCP4.5 wzrośnie o 1,4-4,2°C a w scenariuszu RCP8.5 od 2,7 do 6,2°C (Jacob i in., 2014).

Źródło IOŚ PIB. Zima przyszłości – czy w 2100 roku nie będzie już śniegu?, Klimada 2.0

Fajnie, że tu jesteś. Mamy nadzieję, że nasz artykuł pomógł Ci poszerzyć lub ugruntować wiedzę.

Nie wiem, czy wiesz, ale naukaoklimacie.pl to projekt non-profit. Tworzymy go my, czyli ludzie, którzy chcą dzielić się wiedzą i pomagać w zrozumieniu zmian klimatu. Taki projekt to dla nas duża radość i satysfakcja. Ale też regularne koszty. Jeśli chcesz pomóc w utrzymaniu i rozwoju strony, przekaż nam darowiznę w dowolnej wysokości