W tygodniku „Wprost” z 31 marca opublikowany został felieton, którego autorem był europoseł Ryszard Czarnecki. Jego tytuł to „Lipa globalnego ocieplenia (z Fortuną w tle)” (dostępny na Salon24.pl). I lipa jest tam faktycznie solidna…Skan strony z gazety, fragment tekstu, na zdjęciu Ryszard Czarnecki.

Lipne dane

Jak pisze Ryszard Czarnecki:

W Wielki Czwartek – gdy piszę te słowa – na granicy Podkarpacia i Lubelszczyzny jest -6 stopni, a w stolicy Państwa Polskiego co prawda +2 stopnie, ale aura totalnie zimowa. Cóż, pozostało ryczeć ze śmiechu nad ideą „globalnego ocieplenia”. No właśnie, „widać, słychać i czuć” (…), jakie jest w praktyce owo „ocieplenie klimatyczne”.

Nie wiemy skąd Ryszard Czarnecki wziął podawane przez siebie dane: wg danych IMGW średnia temperatura powietrza „na granicy Podkarpacia i Lubelszczyzny” w Wielki Czwartek była wyższa niż -6 stopni: w Lublinie wyniosła 2,6°C, a w Rzeszowie 5,6°C. A może europoseł pisał te słowa w najchłodniejszym momencie doby (w końcu używa zwrotu „gdy piszę te słowa”)? Też się nie zgadza – minimalna temperatura w Lublinie w Wielki Czwartek wynosiła -0,1°C, a w Rzeszowie 1,1°C (maksymalne odpowiednio 6,0°C i 9,3°C). Czy politykom naprawdę wydaje się, że mogą do woli wciskać ludziom lipę?

Jeszcze bardziej lipne wnioski

Tak naprawdę zdumiewa jednak coś innego. Po tym, jak cztery ostatnie lata były najcieplejszymi w historii pomiarów (a także w całym holocenie, co oznacza, że obecne temperatury są najwyższe co najmniej od poprzedniego interglacjału, ponad 120 tys. lat temu), do zanegowania globalnego ocieplenia europosłowi wystarcza trochę chłodniejszy dzień na malutkim fragmencie planety (terytorium Polski zajmuje 0,06% powierzchni Ziemi)!

Rysunek 1: Odchylenie temperatury powierzchni Ziemi od średniej (dla pomiarów satelitarnych UAH i RSS zmiany temperatury troposfery na wysokości kilku kilometrów) względem okresu bazowego 1981-2010. Źródła NASA GISS, HadCRUT4, NOAA, BEST, UAH, RSS.

Klimat Polski zresztą też się ocieplił – nawet szybciej od średniej światowej.

Rysunek 2: Średnia temperatura roczna (wygładzona średnia biegnącą o okresie 5 lat) w Budapeszcie, Warszawie, Wrocławiu i Petersburgu. Warto zauważyć zgodność regionalnych fluktuacji temperatury w kolejnych latach, w miejscach położonych w różnych krajach i odległych od siebie o setki kilometrów. Dane NASA GISS, w okresach, gdy niedostępne, zszyte z BEST na podst. temperatury w przylegających okresach 30-letnich. Kliknij, aby powiększyć.

Globalne ocieplenie dlatego nazywa się globalnym, że… jest globalne. W różnych regionach wzrost temperatury może być różny (w Polsce jest on nawet wyższy od średniej globalnej), a pogoda wciąż zmienia się z dnia na dzień – niektóre dni są chłodniejsze od średniej, inne cieplejsze. Ogłaszanie, że chłodniejszy dzień to dowód na brak globalnego ocieplenia, dowodzi de facto jedyne niskiego poziomu wiedzy wypowiadającego się. A robienie tego na piśmie, w ogólnopolskim tygodniku, przez rozpoznawalnego polityka…? Ponoć nic nie plami tak jak atrament.

Panu Czarneckiemu, dla dobra jego własnego wizerunku, zdecydowanie rekomendujemy zrozumienie różnicy między klimatem a pogodą. Dodajmy, że chłodny marcowy dzień nie powinien go dziwić – w końcu „w marcu jak w garncu”, a nawet i „kwiecień-plecień, bo przeplata trochę zimy trochę lata”.

To spisek!

Przedstawiony na początku „dowód” chłodnego Wielkiego Czwartku w Polsce wyczerpuje listę argumentów, które według europosła przemawiają za brakiem globalnego ocieplenia klimatu. „Obaliwszy” w ten sposób jego realność, Czarnecki przechodzi do krytyki „ideologów” globalnego ocieplenia:

Strażnicy „politycznej poprawności”, bredzący o globalnym ociepleniu, robią to często powodowani merkantylnymi przyczynami. (…) Ileś międzynarodowych korporacji robi na ideologii globalnego ocieplenia kokosy. Tak się jakoś składa, że są to firmy, których siedziby znajdują się w Europie Zachodniej, a nie Środkowo-Wschodniej.

Piszę ten artykuł, przebywając na odbywającej się właśnie w Wiedniu wielkiej konferencji Europejskiej Unii Geofizycznej. Kilkanaście tysięcy naukowców z całego świata, setki wykładów i posterów… wiele na temat różnych aspektów zmiany klimatu, lecz ani jednego negującego ją czy jej antropogeniczne przyczyny. Spójna wiedza naukowa, potwierdzone prognozy sprzed lat i coraz poważniejsze na przyszłość… Cóż można powiedzieć… Ci wszyscy naukowcy, którzy otaczają mnie na konferencji nie okłamują się nawzajem na salach wykładowych i przy wieczornym piwie.

A słowa, że „ileś międzynarodowych korporacji robi na ideologii globalnego ocieplenia kokosy”, można sparafrazować tak: „wiele dużych firm dostrzega wielką szansę biznesową w inwestycjach w czyste źródła energii i efektywność energetyczną”. To, że w wyścigu o udziały w szybko rosnącym rynku czystych źródeł energii, elektromobilności, domów zeroenergetycznych itd. firmy z Europy Środkowo-Wschodniej, w tym z Polski, są opóźnione (nie tylko względem tych z Europy Zachodniej, ale też USA, Chin czy Indii) powinno być powodem do stworzenia im warunków, sprzyjających ich rozwojowi, zamiast konserwowania tego opóźnienia – do czego europoseł Czarnecki, mniej lub bardziej świadomie, swoim wciskaniem lipy się przykłada.

Marcin Popkiewicz, konsultacja merytoryczna prof. Szymon Malinowski

Fajnie, że tu jesteś. Mamy nadzieję, że nasz artykuł pomógł Ci poszerzyć lub ugruntować wiedzę.

Nie wiem, czy wiesz, ale naukaoklimacie.pl to projekt non-profit. Tworzymy go my, czyli ludzie, którzy chcą dzielić się wiedzą i pomagać w zrozumieniu zmian klimatu. Taki projekt to dla nas duża radość i satysfakcja. Ale też regularne koszty. Jeśli chcesz pomóc w utrzymaniu i rozwoju strony, przekaż nam darowiznę w dowolnej wysokości