W przeszłości zachowanie klimatu Ziemi dyktowały procesy naturalne. Obecnie, w czasach bezprecedensowego uprzemysłowienia, pojawił się nowy mechanizm, który zadecyduje o naszej przyszłości.
Nauka ma konkretne dowody na to, że CO2 w atmosferze nie jest uwalniany przez ocean czy naturalne źródła na powierzchni lądu.
Para wodna odpowiada za najsilniejsze sprzężenie w systemie klimatycznym. Wzrost temperatury powierzchni Ziemi prowadzi do zwiększonego parowania i wzrostu wilgotności atmosfery.
Pokrywa lodowa Antarktydy jednak się kurczy. Lądolód spoczywa na dnie oceanicznym, gdzie jest podmywany przez coraz cieplejsze wody oceanu.
Spalenie wszystkich paliw kopalnych w połączeniu z nieuchronnym parowaniem z oceanów znacząco zmieni klimat Ziemi.
O tym, jak dwutlenek węgla pochłaniania i emituje promieniowanie podczerwone, wiemy już od ponad stu pięćdziesięciu lat. Pierwszym, który zmierzył te własności w warunkach laboratoryjnych był John Tyndall.
Niektórzy sceptycy klimatyczni porównują się do Galileusza, który na początku XVII wieku zanegował twierdzenie, że Słońce krąży wokół Ziemi, przez co naraził się Kościołowi Katolickiemu.
Twierdzenie, że to ocean jest przyczyną globalnego ocieplenia jest sprzeczne z obserwacjami: wody oceaniczne magazynują ciepło i ich średnia temperatura rośnie.
Kilkadziesiąt lat temu były okresy, kiedy klimat się ocieplał. Ale ostatnie ocieplenie jest szybsze niż w poprzednich okresach.
Wielu ludzi myśli, że dwutlenek węgla zachowuje się jak inne zanieczyszczenia powietrza, na przykład pyły, tlenki siarki lub azotu. Spodziewają się, że kiedy przestaniemy go emitować, szybko zniknie z atmosfery.