Tytuł felietonu „Klimatyczne fake newsy”, opublikowanego w Rzeczpospolitej 25.03.2019 doskonale pasuje do zawartości artykułu. Jego autor, Tomasz Teluk zaszczycił wzmiankami zarówno Naukę o klimacie jak i konkurs na Klimatyczną bzdurę roku, nie możemy więc pozostawić tego tekstu bez komentarza.

Fragment gazety z felietonem i Tomasza Teluka

Tomasz Teluk, analityk polityczno-gospodarczy z Instytutu Globalizacji, jest jednym z publicystów konsekwentnie podważających konsensus naukowy odnośnie antropogenicznej zmiany klimatu. Po raz pierwszy trafił na łamy portalu Nauka o klimacie w konkursie na Klimatyczną bzdurę roku 2014 za przemyślenia, którymi podzielił się z czytelnikami Egzorcysty (Tomasz Teluk: brak logiki). Zajął wtedy odległe miejsce, jednak jego konsekwencja pozwoliła mu dwa lata później znaleźć się na podium konkursu (Tomasz Teluk: największy gaz cieplarniany).

Realizacja celów klimatycznych

Swój najnowszy tekst Tomasz Teluk zaczyna od powtórzenia argumentu, którym posługiwał się już w przeszłości:

Mimo oparcia polskiej energetyki na spalaniu paliw kopalnych, dotychczas udaje się realizować cele klimatyczne przy niezachwianiu polskiego sektora energetycznego. (…) Przedstawiciele rządu raz po raz podkreślają, że naszemu krajowi udało się zmniejszyć o 1/3 emisyjność elektrowni węglowych.

Formalnie rzecz biorąc polskie emisje CO2 spadły o ok. 30%…

Rysunek 1. Polskie emisje CO2 ze spalania paliw kopalnych. Dane CDIAC, BP

…ale cała redukcja emisji miała miejsce w poprzednim wieku, przy czym najszybsza była na przełomie lat 80. i 90., kiedy to urealniliśmy ceny energii i wyeliminowaliśmy marnotrawstwo przemysłu ciężkiego charakterystyczne dla gospodarki centralnie sterowanej. Chwalimy się więc osiągnięciami sprzed ponad ćwierć wieku, mówiąc, że „my już swoje zrobiliśmy”, choć wkład ostatnich rządów w redukcje emisji był praktycznie żaden.

Stwierdzenie zaś, że „udaje się realizować cele klimatyczne” jest mocno na wyrost. Zgodnie z ostatnim Specjalnym Raportem IPCC z października 2018 roku, realizacja uzgodnionego w ramach Porozumienia Paryskiego celu ograniczenia wzrostu średniej temperatury oznacza w praktyce konieczność zredukowania emisji o połowę do 2030 roku i do zera kilkanaście lat później. Zdecydowanie nie jesteśmy na kursie prowadzącym do zrealizowania celów klimatycznych.

Klimatyczne alerty

W dalszej części tekstu autor pisze:

Niestety, większość „klimatycznych alertów” należy do kategorii fake news. Jak inaczej bowiem traktować wypowiedź prof. Szymona Malinowskiego z Instytutu Geofizyki Uniwersytetu Warszawskiego i szefa portalu naukaoklimacie.pl, który w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” stwierdził, że wskutek zmian klimatu wyginiemy w ciągu kolejnego pokolenia?

Niestety, Tomasz Teluk wyrwał zdania wywiadu z kontekstu. A kontekst jest taki że rzeczywiście grozi nam upadek cywilizacji i wielkie wymieranie, zacytujmy fragmenty wywiadu (całość na stronie wyborcza.pl):

TOMASZ KWAŚNIEWSKI: Zginiemy? 
PROF. SZYMON MALINOWSKI: Akurat w tej chwili jest bardzo prawdopodobne, że rzeczywiście niebawem wyginiemy.
Wszyscy?

– To zależy od sytuacji, ale co najmniej zginie nasza cywilizacja i, powiedzmy, 80 proc. ludzi. Po prostu uruchamiamy procesy, które doprowadzą do tego, że nasza planeta przestanie się nadawać do zamieszkania dla życia, jakie ono jest teraz. I to nie będzie tak jak wtedy, gdy przychodzi meteoryt – uderza i koniec.
Wyginiemy w ciągu jednego pokolenia.
Kiedy to się stanie?

– W następnym pokoleniu. Oczywiście, jeżeli zaraz nie użyjemy absolutnie wszelkich możliwych środków, żeby temu zapobiec.
(…)
Mamy w ogóle nie emitować dwutlenku węgla?!

– Tak, zero, null! I to w ciągu kilkunastu lat. Czyli musimy zamknąć wszystkie elektrownie, które mamy. Zmienić samochody, w ogóle wszystkie pojazdy, na elektryczne. Ograniczenie już nie wystarczy.
Wydaje się niemożliwe.

– Ale fizycznie jest. W sensie: wszystkie technologie są.
(…)
A trzeba zrobić zero!
– Jak powiedziałem: technologicznie jest to możliwe. Pytanie: ilu polityków, ile społeczeństw jest na tyle dojrzałych, by uczynić to priorytetem.
Ale co w sumie stoi tu na przeszkodzie?

– Mentalność. My musielibyśmy mieć świadomość… Znaczy: najprościej to zrobić tak, i to jest tegoroczny Nobel z ekonomii, żeby opodatkować ropę, węgiel, gaz ziemny na wejściu. Czyli w momencie wydobycia. Z roku na rok rosnącą stawką – można wtedy obywatelom ograniczyć inne podatki czy też wypłacać im tak zgromadzone fundusze; to się nazywa dywidenda węglowa.
My po prostu musimy zrozumieć, że jeżeli nie przestaniemy emitować dwutlenku węgla, to zapłacimy wszystkim. To jest ten realny koszt każdej tony węgla: wszystko! Tymczasem my tego kosztu w naszym rachunku ekonomicznym w ogóle nie bierzemy pod uwagę. (…)

Mocne, prawda? Może nieco przesadzone? Może, ale niekoniecznie. Czy nie oddaje to dobrze zagrożenia przed którym stoimy? Literatura naukowa pokazuje coraz to nowe sprzężenia zwrotne, które szybko mogą zdestabilizować system klimatyczny (patrz Ziemia stabilna czy cieplarniana, Zmiany klimatu kiedyś i dziś – w 80 lat do klimatu z czasów dinozaurów?, Morskie chmury: nowo odkryte sprzężenie zwrotne destabilizujące klimat cieplarnianej Ziemi).

Dalej Tomasz Teluk pisze:

Alarmistyczne prognozy zwolenników hipotezy o antropogenicznych korzeniach zmian klimatu przypominają proroctwa świadków Jehowy.

A jaka jest prawda? Wszystkie znaczące instytucje naukowe na świecie są zgodne, że obecna zmiana klimatu jest powodowana przez ludzkość (patrz Mit: Nauka nie jest zgodna w temacie globalnego ocieplenia). Badania dotyczące klimatu i jego zmian podsumowywane są cyklicznie przez Międzyrządowy Zespół ds. Zmiany Klimatu, który na ich podstawie określa, jakie skutki wzrostu koncentracji gazów cieplarnianych są już pewne, a jakie „tylko możliwe”. Niestety jak dotąd okazywało się raczej, że to właśnie bardziej alarmistyczne projekcje odpowiadały rzeczywistości (patrz Mit: Naukowcy z IPCC to alarmiści).

Biegun biegunowi nie równy

Uzasadniając swoją tezę, Tomasz Teluk powołuje się też na (przekręconą) wypowiedź Ala Gore’a:

Wspomnieć tylko przewidywania Ala Gore’a, polityka, który za swój wkład w walkę o klimat otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla w 2007 r. Twierdził, że pokrywa lodowa biegunów bezpowrotnie zniknie do roku 2014.

Chociaż Al Gore nie zawsze ściśle cytuje wyniki badań naukowych, starając się uprościć je tak, by były zrozumiałe dla zwykłych ludzi (patrz np. Mit: „Niewygodna prawda” Ala Gore’a to kłamstwo), nigdy nie przedstawił aż tak absurdalnych „przewidywań” (jest oczywiste, że stopienie lądolodu znajdującego się na biegunie południowym będzie wymagało setek lat). Wielokrotnie zwracał za to uwagę na problem zaniku lodu morskiego w Arktyce oraz możliwość, że już wkrótce doczekamy się w tym rejonie „lat bez lodu” (chodzi tu o sezony letnie). Naukowcy nie są w stanie przewidzieć dokładnie, kiedy coś takiego wydarzy się po raz pierwszy. Również Al Gore (np. w swojej mowie podczas odbierania nagrody Nobla w 2007) wypowiadał się w tym duchu:

W jednym z badań oszacowano, że [lód arktyczny] może całkowicie zniknąć któregoś lata w ciągu najbliższych 22 lat. Inne nowe opracowanie (…) ostrzega, że może się to zdarzyć nawet w najbliższych siedmiu latach.  [wyróżnienia redakcji]

Wystąpienie konferencyjne, na którym oparł się, mówiąc o „najbliższych siedmiu latach” (Whelan i in., 2007), wspominało prawdopodobnie o mniej określonej „najbliższej przyszłości”. Warto jednak zwrócić uwagę, że „lato bez lodu” jest w Arktyce coraz bardziej prawdopodobne (patrz Marna zima za kołem polarnym. Preludium do Arktyki wolnej od lodu?), z podsumowania badań w tym temacie (Overland i Wang, 2013) wynika, że należy się tego spodziewać w pierwszej połowie XXI wieku. Najnowsze badania pokazują, że wraz z zanikiem lodu wieloletniego, roczne minimum zasięgu i objętości lodu morskiego w coraz większym stopniu zależą od pogody w konkretnym roku, w związku z czym trend spadkowy staje się mniej wyraźny (Kwok 2018).

Rysunek 2: Zasięg lodu morskiego w Arktyce podczas wrześniowego minimum. Dane National Snow and Ice Data Center za NASA.

Teorie spiskowe

W felietonie nie mogło zabraknąć oskarżeń wobec naukowców:

Od dawna w debacie obowiązuje praktyka zero tolerancji dla odmiennych poglądów mimo ewidentnych wpadek, jak choćby wyciek e-maili pięć lat temu, gdy okazało się, że czołowi naukowcy pracujący dla IPCC (Międzynarodowy Panel ds. Zmian Klimatu) fałszowali pomiary, by dowieść ocieplanie się globalnych temperatur.

Jak widać, Tomasz Teluk nie widzi różnicy między poglądem a dobrze uzasadnioną wiedzą. Można mieć pogląd, że szczepienia ochronne są szkodliwe. A wiedza, udokumentowana setkami wyników badań jasno pokazuje, że szczepienia zapobiegają epidemiom i ogromnej liczbie zachorowań…. Jak traktować szerokie rozpowszechnianie nienaukowego stanowiska w tej sprawie?

A jeśli idzie o kwestię wykradzionych mejli, to przeprowadzono w tej sprawie wiele niezależnych dochodzeń. Żadne nie wykazało nieprawidłowości po stronie naukowców. Koncentrowanie się w debacie na kilku zdaniach wyrwanych z kontekstu służy jedynie odciągnięciu uwagi od obfitości danych empirycznych potwierdzających wpływ ludzi na ocieplanie się klimatu. Autorzy Niezależnego Przeglądu Korespondencji Elektronicznej dot. Zmian Klimatu powtórzyli obliczenia CRU („naukowców pracujących dla IPCC”), posłużywszy się pierwotnymi danymi – i otrzymali takie same wyniki. Wniosek jest prosty: CRU niczego nie ukrywało, co więcej – nie miało takich możliwości. Więcej na ten temat piszemy m.in. w artykułach Mit: Klimatolodzy z CRU fałszowali wyniki pomiarów temperatury oraz Mit: Ujawniona korespondencja pomiędzy klimatologami dowodzi spisku.

Zastanawiające jest, że zdaniem Tomasza Teluka do wykazania ocieplenia trzeba fałszować pomiary. Nawet bez przyrządów pomiarowych, po prostu sięgając pamięcią 30-40 lat w przeszłość można zauważyć ocieplanie się klimatu: już obecnie średnie roczne temperatury w Polsce są zbliżone do tych, jakie były na Węgrzech w XIX wieku (patrz Ocieplenie klimatu: Budapeszt w Warszawie a Warszawa w Petersburgu). O micie, że naukowcy fałszują pomiary temperatury i o tym, skąd się wziął, piszemy w artykule Mit: Naukowcy z NASA i NOAA fałszują pomiary temperatury. Byli nawet sceptyczni naukowcy, którzy postanowili to sprawdzić. Seria pomiarowa temperatury Berkeley Earth, miała swoje korzenie w grupie fizyków-sceptyków, kierowanej przez Richarda Mullera, która pod egidą projektu BEST (Berkeley Earth Surface Temperature) (finansowanego przez miliarderów braci Koch, wspierających środowisko negacjonistów klimatycznych) przeprowadziła własną, niezależną i wykorzystująca inną metodykę i bogatszy zestaw danych, analizę globalnych trendów temperatury. Negacjoniści klimatyczni gorąco kibicowali tej inicjatywie. Do czasu, aż okazało się, że wyniki tej analizy są bardzo zbliżone do tych uzyskanych przez CRU, NASA GISS i NOAA (Mit: Historyczne pomiary temperatur są niewiarygodne).

Rysunek 3: Odchylenie temperatury powierzchni Ziemi od średniej (dla pomiarów satelitarnych UAH i RSS zmiany temperatury troposfery na wysokości kilku kilometrów) względem okresu bazowego 1981-2010. Źródła NASA GISS, HadCRUT4, NOAA, BEST, UAH, RSS.

Niepokój felitonisty budzi także określenie „negacjonista”:

Zwolenników tezy o naturalnych przyczynach zmienności klimatu określa się mianem „negacjonistów klimatycznych”, co ma przywoływać na myśl skojarzenia o negacjonistach Holokaustu.

Sceptykiem był na przykład Richard Muller ze wspomnianego projektu BEST: kiedy miał wątpliwości, zbadał temat i dopiero wtedy wyrobił sobie opinię. Na tym polega sceptycyzm: sceptyk najpierw zbiera informacje, a następnie w oparciu o nie wyrabia sobie opinię. Wyrabianie sobie opinii, a następnie filtrowanie faktów tak, żeby uzasadniać nimi z góry przyjętą tezę – to podejście dokładnie odwrotne do podejścia sceptyków. I powszechnie określane jest jako negacjonizm. Zastanawiamy się, czy Tomasz Teluk jest sceptykiem czy preferuje… odwrotne podejście. Jeśli czyta ten tekst, mamy dla niego prezent – książkę „Nauka o klimacie”. Zachęcamy do jej (sceptycznej, a jakże), lektury i wierzymy, że po zrozumieniu (nic na wiarę!) mechanizmów maszyny klimatycznej i dawnych zmian klimatu przestanie opowiadać co bardziej absurdalne mity klimatyczne.

Wspólny świat, wspólny problem

W ostatniej części swojego tekstu, Teluk porusza kwestie globalnej polityki i gospodarki, pisząc między innymi:

Wręcz niemożliwe okazuje się wypracować taki konsensus, aby ponad 200 państw świata mówiło jednym głosem.

Przedstawiciele wszystkich państw – członków Organizacji Narodów Zjednoczonych zatwierdzają treść Podsumowań dla decydentów zbierających najważniejsze wnioski z badań naukowych podsumowywanych cyklicznie przez Międzyrządowy Zespół ds. Zmiany Klimatu. Oznacza to, że choć w wielu sprawach państwa świata wyrażać mogą różne opinie, to przynajmniej wszystkie akceptują te same podstawowe ustalenia nauki w kwestii zmiany klimatu i jej przyczyn (patrz IPCC: Preparing reports).

Ostatni cytat z felietonu, który uznaliśmy za warty komentarza, to:

O co rzeczywiście chodzi w całym zamieszaniu z globalnym ociepleniem, rzucili światło przedstawiciele Banku Światowego (…). Międzynarodowa finansjera postawiła więc sprawę jasno. Jak zwykle chodzi o pieniądze.

W zamieszaniu z globalnym ociepleniem chodzi o prawa fizyki, które zupełnie nie przejmują się tym, co nam się podoba czy jest politycznie lub biznesowo wygodne, ale robią swoje. Po przekroczeniu progu ocieplenia wymienionego w Porozumieniu paryskim (ocieplenie o 1,5-2 stopnie względem epoki przedprzemysłowej) możemy spodziewać się bardzo poważnych, być może katastrofalnych (także gospodarczo i społecznie) następstw, które wraz z odniesieniami do literatury opisujemy w tekstach 1,5°C… 2°C… 3°C… 4°C – porównanie następstw zmiany klimatu oraz Drzewka pomarańczowe? Raczej susze i grad..

Na koniec warto dodać, że cieszy nas ludzka troska Tomasza Teluka o sprawiedliwość społeczną. Jest ona fundamentem działań na rzecz ochrony klimatu, co podkreśla też IPCC. Między innymi z tego też powodu uważamy, że nasz kraj powinien poważnie potraktować działania na rzecz ochrony klimatu.

Zespół portalu Nauka o Klimacie

Fajnie, że tu jesteś. Mamy nadzieję, że nasz artykuł pomógł Ci poszerzyć lub ugruntować wiedzę.

Nie wiem, czy wiesz, ale naukaoklimacie.pl to projekt non-profit. Tworzymy go my, czyli ludzie, którzy chcą dzielić się wiedzą i pomagać w zrozumieniu zmian klimatu. Taki projekt to dla nas duża radość i satysfakcja. Ale też regularne koszty. Jeśli chcesz pomóc w utrzymaniu i rozwoju strony, przekaż nam darowiznę w dowolnej wysokości